Bajkowe kwiaty i motyle w parku w Zawierciu. Podświetlane instalacje są przepiękne

i

Autor: Facebook/Łukasz Konarski

Wiadomości

Bajkowe kwiaty i motyle w parku w Zawierciu. Podświetlane instalacje są przepiękne. Czy zostaną na stałe?

W parku Kościuszki w Zawierciu pojawiły się podświetlane instalacje, które upamiętniają hutniczki i entomolożkę z Zawiercia. – Dobrze wpisują się w przestrzeń, nie są inwazyjną interwencją, a raczej subtelnymi projektami integralnie współgrającymi z otoczeniem – wyjaśnia ich autorka, Matylda Sałajewska.

Bajkowe kwiaty i motyle w parku w Zawierciu

W parku Kościuszki w Zawierciu robi się wprost bajkowo pod osłoną nocy. Wszystko za sprawą wyjątkowych instalacji, które zdobią to miejsce. Autorką tej ekspozycji jest znana artystka Matylda Sałajewska. To absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach.

Całość powstała w ramach projektu "Zaklęte w szkle i metalu – szlakiem zawierciańskich kobiet". 

Zobaczcie te instalacje na zdjęciach:

Propozycję otrzymałam ze strony Miejskiego Ośrodka Kultury w Zawierciu. Ucieszyłam się i od razu zgodziłam z dwóch powodów. Po pierwsze ze względu na założenie, czyli realizację rzeźb ku chwale kobiet, niezwykłych, silnych Zawiercianek, po drugie z powodu materiału, jakim jest szkło, jego symbolicznego charakteru, historycznie ugruntowanej pozycji i kulturowego dziedzictwa – wyjaśnia Matylda Sałajewska w rozmowie z naszym portalem. 

Pierwsza instalacja, w której główną rolę odgrywają kwiaty, nosi tytuł "Wdzięczność". Ma ona za zadanie upamiętnić pracownice Huty Szkła w Zawierciu, czyli ważnego miejsca w historii miasta, które zostało zamknięte w 2016 roku.

Jestem dumna że mogłam stworzyć projekty ku czci hutniczek, które ciężko pracowały tworząc przepiękne kryształy, które znajdują się w wielu domach na Śląsku i w całej Polsce. To chluba Zawiercia. Panie, które je wytwarzały niejednokrotnie przepłaciły to zdrowiem, bowiem jest to praca wyczerpująca, w trudnych warunkach, wymagająca nie tylko talentu, ale też nie lada siły. To na ich ręce składam szklane kwiaty, które wbrew wszystkiemu wyrosły zimą, mimo trudnych i niesprzyjających warunków. Zakwitły udowadniając, że niemożliwe jest możliwe – dodaje Sałajewska. 

Natomiast druga instalacja, z 300 szklanymi motylami, zatytułowana została "Uważność". W tym przypadku oddano hołd Michalinie Isaakowej, nieustraszonej badaczce motyli i podróżniczce. – To postać niezwykle inspirująca i odważna. Entomolożka, która samotnie przemierzyła Atlantyk w poszukiwaniu egzotycznych okazów motyli. Oddała życie za swoją pasję. W 1936 roku utonęła przeprawiając się czółnem przez rzekę w Peru. Naturalnym więc było wykorzystanie tych pięknych, efemerycznych i ulotnych stworzeń do realizacji instalacji upamiętniającej jej osobę – wyjaśnia nasza rozmówczyni.

Montaż odbywał się w trudnych warunkach

Artystka pochodząca z Częstochowy po raz pierwszy pracowała ze szkłem. To materiał, którego nie znałam i którego musiałam się nauczyć, co było – przyznam – jednym z powodów przyjęcia propozycji realizacji tych instalacji. Lubię uczyć się nowych rzeczy. To dla mnie rozwojowe i sprawia, że moja praca nie jest nudna. Uwielbiam robić coś, czego wcześniej nie robiłam, poznawać nowe materiały, nowe rozwiązania. Szkło to materiał równie piękny, co kapryśny. Podczas jednego z wypałów cała seria płatków i motyli uległa zniszczeniu. Kolejnym razem kolory wyszły zupełnie inne niż szkliwa, które wybrałam. Element zaskoczenia był częścią tej realizacji – opowiada Matylda Sałajewska. Sam proces produkcyjny trwał miesiąc, z kolei montaż instalacji – pięć dni. 

Wspomniany montaż odbywał się w dość trudnych, bo zimowych warunkach. Było to więc wyzwanie. – Pracowałam już w trudnych warunkach mierząc się z 50-stopniowym upałem w Australii czy Izraelu, ale zimą, w mrozie i deszczu przeplatającym się ze śniegiem, jeszcze nie montowałam instalacji w przestrzeni publicznej. Nie spodziewałam się, że najbardziej ekstremalnych warunków doświadczę w Polsce, w Zawierciu. Jednego dnia temperatura utrzymywała się w okolicy minus 5, a my staliśmy 14 godzin na 5,5 metrowym rusztowaniu. Ręce przyklejały nam się do szkła. Na szczęście byliśmy zaopiekowani przez lokalnych mieszkańców, którzy dbali o nas przynosząc gorącą kawę w termosach. Wspierali nas nie tylko dobrym słowem i życzliwością czy zainteresowaniem, ale faktyczną pomocą, co było niezwykle miłe – wyjaśnia. 

Instalacje niewątpliwie robią wrażenie. Czy mieszkańcy Zawiercia na dłużej będą mogli cieszyć się takim widokiem w parku Kościuszki? 

Projektowałam te obiekty jako stalą ekspozycję. Wiele zależy od odbiorców ale dotychczasowe reakcję pozwalają mieć dużą nadzieję, że instalacje na długo zagoszczą w parku. Dobrze wpisują się w przestrzeń, nie są inwazyjną interwencją, a raczej subtelnymi projektami integralnie współgrającymi z otoczeniem – kończy Sałajewska. Końcowy efekt, jakby na to nie patrzeć, jest naprawdę imponujący.