Pato-rodzina z TikToka

i

Autor: TikTok screenshot

Szokująca historia!

Babcia dziecka, które ojciec przyduszał podczas transmisji online: "Tego oczekiwali widzowie"

2023-03-23 12:28

Tydzień temu polskie media obiegł wstrząsający filmik z Dąbrowy Górniczej. Ojciec przyduszał dziecko na łóżku, a matka nie reagowała. Całość była transmitowana na żywo na TikToku. Reporterzy Uwagi TVN dotarli do nowych faktów w tej szokującej sprawie. Porozmawiali m.in. z babcią chłopca i sąsiadami rodziny.

Na nagraniu, które w ubiegłym tygodniu zaszokowało całą Polskę widać, jak ojciec dusi swojego syna. Obok stoi matka. Nie reaguje na krzyki chłopca, sili się jedynie na beznamiętny komentarz: "Może w końcu będzie święty spokój".

Dopiero, gdy zauważyła, że uwolniony z uścisku syn ma problem z oddychaniem, ruszyła na pomoc. Zaczęła go klepać po plecach i wdmuchiwać powietrze do ust. Ojciec leżał obok jak gdyby nigdy nic.

Całość była transmitowana w relacji na żywo na TikToku. Opisany fragment wyciekł do sieci, a Biuro Ochrony Praw Dziecka opublikowało je na swoim profilu. Organizacja powiadomiła odpowiednie służby. W piątek 17 marca policja zapukała do drzwi rodziny z Dąbrowy Górniczej. Rodzice zostali zatrzymani, a chłopiec trafił do rodziny zastępczej.

Uwaga TVN. Nowe fakty ws. rodziny z Dąbrowy Górniczej

Reporterzy "Uwagi TVN" dotarli do kobiety, która jako pierwsza zgłosiła sprawę do odpowiednich służb. Stwierdziła, że do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej przekazała wszystkie informacje, w tym adres i personalia rodziny.

Tymczasem drektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Dąbrowie Górniczej stwierdziła, że wpłynęło do nich tylko jedno zgłoszenie w sprawie nagrania na TikToku. Jednak pracownicy społeczni nie rozpoznali rodziny, więc sprawę przekazano policji. Rodzina ta bowiem nie korzystała z opieki MOPS-u.

Policja przesłuchała już rodziców chłopca. Usłyszeli zarzuty znęcania się nad osobą nieporadną ze względu na wiek. Może za to grozić kara od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. Oboje zostali wypuszczeni do domu. Małżeństwo objęto dozorem policyjnym i całkowitym zakazem publikowania w Internecie.

Tymczasem ojciec na profilu na TikToku szydzi z bezczynności służb. Na trzy dni przed spotkaniem z policją nagrał film, na którym pyta: "Gdzie jest ta policja, gdzie jest ten MOPS, gdzie jest Urząd Skarbowy, który ma do nas jechać? No pytam się kur... gdzie?!".

"Tego oczekiwali widzowie" 

Reporterzy "Uwagi TVN" zapukali do drzwi sąsiadów. Jeden mężczyzna stwierdził, że dziecko zawsze było zadbane, a w mieszkaniu nigdy nie było awantur, jedynie głośna muzyka. Inni stwierdził, że wyglądali jak "normalna rodzina".

Przez kamerą pojawiła się także babcia dziecka (matka mężczyzny z nagrań). Przyznała, że rodzina nagrywa filmy już od czterech lat. Ojciec chłopca pracuje na ochronie, ale matka pozostaje bez pracy. Internetowe transmisje stanowiły dla nich dodatkowe źródło zarobku. Regularnie nagrywali i organizowali zbiórki na różne cele.

Gdy reporter "Uwagi TVN" zapytał babcię chłopca, czy demoralizowanie chłopca podczas transmisji jest odpowiednim sposobem na zarabianie, odpowiedziała: "widzowie po prostu tego oczekują". Dodała, że wnuk wie, "że nie wolno kląć".

Broniła zacięcie własnego syna i uparcie twierdziła, że on się tylko wygłupiał z dzieckiem. Stwierdziła, że to internauci źle zinterpretowali całą sytuację. Zapierała się przy tym, że chłopiec na co dzień jest zadbany. Pokazała jego pokój: wysprzątany, z zabawkami na półce. Nagle kobieta z tęsknoty za chłopcem rozpłakała się na wizji. "Chciałabym, żeby już wrócił" - powiedziała.