Tragedia na ul. Mickiewicza w Katowicach

i

Autor: Policja Kierowca autobusu wciągnął 19-latkę pod koła

Katowice

19-letnia Basia zginęła pod kołami autobusu. Obrońcy wnoszą o uniewinnienie Łukasza T.

Przed Sądem Okręgowym w Katowicach obrońcy oskarżonego Łukasza T. podkreślali, że do zdarzenia doszło w dynamicznych okolicznościach, a mężczyzna był przerażony zachowaniem agresywnego tłumu. Przypomnieli, że wcześniej prowadził ustabilizowany tryb życia i przeszedł pomyślnie test psychologiczny dla kierowców. Wnieśli też o uniewinnienie 33-latka w kontrze do prokuratury, która wcześniej zażądała dla niego kary 25 lat pozbawienia wolności.

Minęły ponad dwa lata od tragedii, która rozegrała się na ul. Mickiewicza w Katowicach. 31 lipca 2021 roku rano niedaleko przejścia dla pieszych doszło do bijatyki z udziałem kilku osób, wracających z zabawy w pobliskim klubie. W grupie znajdowała się 19-letnia Barbara. Chciała rozdzielić bijących się na jezdni mężczyzn, gdy nagle kierowca autobusu Łukasz T. ruszył i wciągnął ją pod koła. Młoda kobieta zginęła na miejscu.

Od października zeszłego roku przed Sądem Okręgowym w Katowicach toczy się proces ws. zdarzenia. Na ławie oskarżonych zasiadł Łukasz T., kierowca autobusu. Prokuratura oskarżyła go o zabójstwo i usiłowanie zabójstwa trzech innych osób. 

We wtorek 19 września podczas mowy końcowej prokurator Rafał Nagrodzki nie miał wątpliwości, że mężczyzna celowo wjechał w ludzi celowo, a autobus prowadził pod wpływem środka działającego podobnie jak alkohol. Podkreślał, że prokuratura dysponuje szerokim wachlarzem dowodów, od zeznań świadków po nagrania z kamer w autobusie i zarejestrowanych przez uczestników zdarzenia. Zażądał dla oskarżonego kary 25 lat pozbawienia wolności.

Oskarżony Łukasz T. nie przyznaje się do winy. Po raz kolejny przeprosił rodzinę zmarłej Barbary Sz. 

Dziś (26.09) sąd wysłuchał mowy końcowej oskarżonego oraz trójki jego obrońców. Łukasz T. w dalszym ciągu nie przyznał się do winy. Sytuację określa jako wypadek i tłumaczy, że obawiał się agresywnego zachowania tłumu, dlatego próbował odjechać. Po raz kolejny przeprosił rodzinę zmarłej 19-latki.

33-latek mówił, że jest mu żal, smutno i wstyd, że w ogóle doszło do takiego zdarzenia. Zadeklarował też chęć pomocy rodzinie zmarłej Barbary Sz. Przyznał, że popełnił błąd, podjeżdżając w pobliże agresywnej grupy. Podkreślał, że widoczność z perspektywy kierowcy autobusu jest bardzo ograniczona.

Obrona wniosła o uniewinnienie Łukasza T. 

Następnie jego obrońcy zakwestionowali zarzuty prokuratury. Dowodzili, że w sprawie nie można mówić o zamiarze i fakcie zabójstwa.

Mec. Waldemar Murek zwrócił uwagę, że prokuratura nie wskazała żadnego motywu, jakim miałby się kierować oskarżony. Zarzucił też prokuraturze, że kwestionuje uczucia strachu i obawy, którymi kierował się Łukasz T., gdy odjeżdżał z miejsca bijatyki.

Drugi z obrońców Łukasza T., mec. Przemysław Moroz podkreślał dynamiczne okoliczności, w jakich doszło do zdarzenia. Przypomniał o relacji oskarżonego i jednego ze świadków, z których wynika, że tłum walczących ludzi rozstąpił się przed odjazdem autobusu. Zwrócił też uwagę na poczucie zagrożenia kierowcy, wywołane przez hałas, kopanie w reflektor czy parcie na drzwi.

Mec. Moroz przypomniał, że zdarzenie trwało kilkanaście sekund, dlatego trudno w pełni zrozumieć stan świadomości Łukasza T. w tamtym momencie i wyciągać wnioski o jego zamiarach. Podniósł kwestię wiarygodności świadków, których relacje różnią się od siebie.

W jego ocenie, kwalifikacja prawna czynu powinna zostać zmieniona. W świetle zarzutów zabójstwa i usiłowania zabójstwa zawnioskował do sądu o uniewinnienie oskarżonego. 

Mec. Kinga Jaśkiewicz skupiła się na środkach psychoaktywnych, które miał zażyć Łukasz T. W jej ocenie, nie ma żadnych dowodów, że oskarżony zrobił to przed zdarzeniem. Stwierdziła, że mógł to zrobić później, co z kolei wykluczyła prokuratura.

Mec. Jaśkiewicz odniosła się także do sprzecznych zeznań świadków, którzy w momencie incydentu byli pod wpływem alkoholu. Przypomniała, że oskarżony był przerażony i zszokowany, gdy dowiedział się od policjantów, co się stało. To miałoby dowodzić, że faktycznie nie wiedział, że pod kołami autobusu znalazła się Barbara Sz.

Obrońcy podkreślali, że Łukasz T. prowadził wcześniej stabilny tryb życia, z powodzeniem skończył kształcenie, miał dobrą opinię w pracy i przeszedł pomyślnie badania psychologiczne kierowców.

Wiadomości ze Śląska

i

Autor: Marcin Twaróg Link: https://www.eska.pl/slaskie/