Holendrzy jako jedyni organizują nie tylko eurowizyjne pre-party poprzedzające Konkurs Piosenki Eurowizji w maju, ale również poświęcony widowisku koncert jesienią. Tegoroczna edycja "Het Grote Songfestivalfeest" w Amsterdamie odbyła się 20 listopada mimo dużego prawdopodobieństwa wycofania się z Holandii z właściwej imprezy w Wiedniu. Kontrowersje nie zniechęciły tysięcy fanów ani blisko 30 artystów.
ZOBACZ TEŻ: Preselekcje do Eurowizji 2026. To ostatni moment, by się zgłosić!
Eurowizyjne show w Amsterdamie po raz piąty
Zorganizowany po raz pierwszy w 2019 roku koncert "Het Grote Songfestivalfeest" cieszy się niemałą popularnością wśród fanów Eurowizji, którym brakuje podobnych wydarzeń poza wiosennymi miesiącami. W amsterdamskim Ziggo Dome już po raz piąty zebrało się około 17 tysięcy fanów, przede wszystkim z krajów Beneluxu. Koncert 20 listopada tradycyjnie poprowadziły twarze Eurowizji w Holandii - komentator konkursu Cornald Maas i dwukrotna reprezentantka kraju Edsilia Rombley. Tym razem dołączył do nich komentator z BBC, Rylan Clark. Widowisko jest dwujęzyczne i nagrywane w jakości telewizyjnej, by chętni nadawcy publiczni mogli je pokazać widzom - Holendrzy, Brytyjczycy, Belgowie czy też Norwegowie oglądają je w Sylwestra bądź w tygodniach poprzedzających właściwą Eurowizję.
Tak wyglądał koncert
Tegoroczną stawkę stanowiło 28 gwiazd związanych z Eurowizją, w tym ostatni zwycięzca JJ oraz obchodzący okrągłe rocznice wygranej Måns Zelmerlöw (2015) i Secret Garden (1995). Stałym gościem holenderskiego widowiska jest też dwukrotny zwycięzca Eurowizji, Johnny Logan (1980 i 1987).
Nie mogło zabraknąć również istnych ikon - mołdawskiego Epic Sax Guya z formacji Sun Stroke Project (2010 i 2017) oraz ukraińskiej drag queen Verki Serduchki. Jej hit "Dancing Lasha Tumbai" z 2007 roku wybrzmiał jednak jako "Russia Goodbye"! Były też inne gwiazdy, które podbiły serca fanów, ale Eurowizji nie wygrały - Chanel z Hiszpanii i Käärijä z Finlandii.
Fani bawili się oczywiście do swoich ulubionych piosenek z Eurowizji 2025. W Amsterdamie ponownie wystąpili tegoroczni reprezentanci Belgii, Danii, Malty, Norwegii i Wielkiej Brytanii. Z kolei szwedzka wokalistka Molly Sandén wykonała nominowane do Oscara "My Hometown" z filmu "Eurovision Song Contest: The Fire Saga".
Polecany artykuł:
Eurowizja 2026 bez Holandii? Fani wciąż kochają konkurs
Mimo pozytywnej atmosfery, świetnej realizacji koncertu i line-upu pełnego lubianych przez fanów postaci, w rozmowach wśród publiki nie brakowało tematu bojkotu Eurowizji 2026 przez holenderską telewizję publiczną AVROTROS. Stacja dwukrotnie potwierdziła, że definitywnie nie weźmie udziału w Wiedniu, jeśli Europejska Unia Nadawców dopuści do występu Izrael. Tak jak inni nadawcy w Europie - powołuje się nie tylko na względy humanitarne i łamanie praw człowieka w Strefie Gazy, ale także zabójstwa dziennikarzy, restrykcje wobec mediów oraz podejrzane działania izraelskiej delegacji na Eurowizji czy wady systemu głosowania.
Niełatwa decyzja o bojkocie ma jednak poparcie zdecydowanej większości sondowanych Holendrów. Fani wyraźnie popierają stanowcze działania nadawcy już od 2024 roku, kiedy reprezentant kraju Joost Klein został zdyskwalifikowany z Wielkiego Finału za złamanie procedur bezpieczeństwa. Zachowanie rapera zostało zgłoszone szwedzkim służbom, które po Eurowizji oczyściły go z zarzutów, a w Holandii pozostał niesmak i poczucie niesprawiedliwości. Tym samym, fani dalej kochają swój ulubiony konkurs pod względem muzycznym i świetnie bawili się 20 listopada, ale pewne jest to, że murem stoją za holenderską telewizją w walce o potrzebne zmiany. Jak powiedział nam jeden z mieszkających w Amsterdamie fanów Eurowizji - "lepiej bawić się do starych piosenek, niż udawać, że każda kolejna Eurowizja nie jest bardziej zepsuta od poprzedniej".
Decyzja w sprawie obecności Izraela na Eurowizji 2026 zapadanie do połowy grudnia, a pełną listę uczestniczących państw poznamy przed Bożym Narodzeniem.