Jennifer Lopez ma pracowite lato. Artystka podróżuje po świecie w ramach trasy koncertowej "Up All Night", z którą zawitała również do Polski. Show piosenkarki i aktorki na PGE Narodowym przyciągnęło ponad 50 tysięcy fanów i narobiło sporego zamieszania również za granicą. Niektórzy twierdzą nawet, że tak wysoka frekwencja w Polsce i wyprzedanie stadionu uratowały karierę globalnej supergwiazdy. W końcu jeszcze do niedawna sporo mówiło się o rzekomo słabnącej popularności, czego pokłosiem miało być odwołanie amerykańskiej części tournée i nie najlepsza sprzedaż płyty "This Is Me... Now".
W ubiegły weekend Jennifer Lopez zawitała do Kazachstanu. I o ile fani z Polski mogli podziwiać piosenkarkę w samej bieliźnie po tym, jak spadła jej spódniczka, tak fani z Kazachstanu byli świadkami innej, można nawet rzec przerażającej wpadki. Podczas wykonywania jednego z utworów na szyi Lopez usiadł nieproszony gość.
Jennifer Lopez z wielkim robakiem na szyi
Jennifer Lopez zawitała do Kazachstanu. Podczas latynoskiego seta, który zachwycił również polską publiczność, na sukni piosenkarki pojawił się sporych rozmiarów świerszcz. Publiczność z zapartym tchem obserwowała, jak owad wspina się po wokalistce, by w końcu znaleźć się na jej dekolcie. Zbliżenie na telebimie tylko spotęgowało uczucie obrzydzenie u sporej części fanów. Artystka zrozumiała, co wielbiciele mieli na myśli, krzycząc, gdy świerszcz zagościł na jej szyi. Gwiazda tanecznym ruchem zrzuciła go z siebie, za co została nagrodzona brawami.
- Łaskotał mnie - powiedziała ze śmiechem.
Jak widać, J.Lo wybrnie z każdej sytuacji.