Cisza w branży hotelarskiej trwała długo, ale wygląda na to, że miarka się przebrała. Ponad 10 tysięcy europejskich hoteli postanowiło nie czekać dłużej i wspólnie zawalczyć o swoje prawa. Złożyli pozew zbiorowy przeciwko jednej z najpotężniejszych platform rezerwacyjnych na świecie – Booking.com.
Nie chodzi tu jednak o drobne nieporozumienia czy błędy w fakturach. Hotelarze zarzucają gigantowi działania, które przez lata miały utrudniać im niezależne funkcjonowanie na rynku. Co istotne, sprawa toczyć się będzie w Amsterdamie – tam bowiem znajduje się europejska siedziba Bookingu.
Kontrowersyjne zapisy w umowach
Głównym punktem zapalnym są zapisy, które przez długi czas były standardem w umowach zawieranych przez Booking z hotelami. Chodzi o tzw. "klauzulę szerokiego parytetu", która wymuszała na hotelarzach oferowanie takich samych (lub wyższych) cen na wszystkich innych kanałach sprzedaży. W dużym skrócie: jeśli klient trafił na stronę hotelu bezpośrednio, nie miał prawa zapłacić mniej niż na Bookingu.
Taki zapis ograniczał możliwości promocji, lojalnościowych rabatów czy jakiejkolwiek elastyczności cenowej. Dla wielu obiektów – szczególnie tych mniejszych, rodzinnych – oznaczało to uzależnienie od jednej platformy i zablokowanie szansy na niezależne dotarcie do klienta.
Prawo mówi "nie"
Sprawą zainteresowały się także instytucje unijne. W zeszłym roku Trybunał Sprawiedliwości UE uznał, że tego typu klauzule nie tylko są zbędne dla funkcjonowania usługi pośrednictwa, ale też mogą prowadzić do ograniczenia konkurencji i eliminowania z rynku mniejszych graczy.
W międzyczasie Unia Europejska uchwaliła też tzw. Akt o rynkach cyfrowych (DMA), który od 2024 roku jasno zakazuje takich praktyk. Celem tych regulacji jest ograniczenie wpływu wielkich platform technologicznych na rynek i zwiększenie szans mniejszych firm na uczciwą konkurencję.
Jak informuje europejskie stowarzyszenie Hotrec, które koordynuje działania prawne, pierwotny termin składania zgłoszeń do pozwu musiał zostać przedłużony – wszystko przez ogromne zainteresowanie ze strony branży. Hotele, które współpracowały z Booking.com w latach 2004–2024, mają czas na dołączenie do 29 sierpnia.
Czas na nowe zasady gry?
Dla noclegowego giganta to poważne wyzwanie – i to nie tylko wizerunkowe. Jeśli europejski sąd przyzna rację hotelarzom, platforma może być zmuszona do wypłaty wielomilionowych odszkodowań. Ale równie ważny jest tu wymiar symboliczny: po raz pierwszy tak duża grupa przedsiębiorców otwarcie występuje przeciwko dominującemu graczowi cyfrowego rynku.
Czy pozew okaże się przełomem? Tego jeszcze nie wiadomo. Pewne jest natomiast, że era bezrefleksyjnego podporządkowania się cyfrowym gigantom powoli dobiega końca. Hotelarze, dotąd rozproszeni i często bezsilni, zaczynają działać wspólnie. A to może wiele zmienić.
Źródło: PAP, Business Insider
Przeczytaj też: Cenna informacja dla miłośników podróży. W te dni bilety lotnicze są najtańsze