Wiedźmin - historia Ciri. Internauci oburzeni słowami Bagińskiego. A fani Sapkowskiego łapią się za głowę!

'Fani' Wiedźmina i 'wierni obrońcy twórczości Sapkowskiego i CD Projekt Red' wywołali prawdziwa burzę w sieci. Chodziło o słowa Bagińskiego:

- Jedną z ważniejszych rzeczy dotyczących Ciri jest to, że powoli będziemy odkrywać, że to ona jest główną bohaterką sagi o Wiedźminie. Nie Geralt, nie Yennefer. To historia Ciri.

Komentarz ten jasno wskazuje, że sezon 4, gdzie w rolę Geralta wcieli się już Liam Hemsworth zastępujący Henry’ego Cavilla, będzie najpewniej łączył luźno fabułę dwóch książek - Chrztu Ognia i Wieży Jaskółki. 'Fani' odczytali to jednak inaczej i w sieci pojawiać zaczęły się nowe komentarze, w dużej mierze nie będące obiektywną krytyką, a po prostu hejtem. 'Wiedźmin nie o Wiedźminie' zaskoczył internautów, co niestety oznacza, że większość z nich o książki się jednak nawet nie otarła.

Wiedźmin - historia Ciri

Czy trzeba zmieniać historię Ciri, by to ona była główną bohaterką serialu? Nie. Każdy, kto czytał książki dobrze wie, że opowiadają nie tylko o losach tytułowego Wiedźmina, lecz właśnie popielatowłosej dziewczyny, która urodziła się królewną. Zamiast rządzić, ruszyła jednak za swoim przeznaczeniem, a był nim Biały Wilk. Geralt chociaż jest z pewnością głównym bohaterem opowiadań o Wiedźminie i jedną z głównych postaci w sadze Andrzeja Sapkowskiego, to jednak nie najważniejszą. To Ciri zostaje panią światów i to ją wszyscy pragną odnaleźć - z naszym bohaterem włącznie. W słowach Bagińskiego nie było zatem nic zaskakującego. Wygląda jednak na to, że faktycznie spora część polskich fanów Wiedźmina nie czytała lub czytała książki po łebkach i bez zrozumienia.

Nie da się również ukryć, że na facebookowych grupach hejtowanie Wiedźmina jest modne - pozwala zdobyć dużo lajków, nawet jeśli nasze spostrzeżenia są chybione, albo podszyte głównie mową nienawiści. Rzeczowych opinii jest coraz mniej, bo to nie cieszą się, aż takim powodzeniem. Oczywiście nie wszyscy internauci to hejterzy, którzy nic nie czytają i tylko czekają na poklask. Ale nie da się ukryć, że tych, którzy mają wartościową opinię ciężko wyłapać w morzu krzyczących głośno niezadowolonych.