Samochód z floty Eternis

i

Autor: mat. prasowe Samochód z floty Eternis

zmiany w prawie

Wymóg polskiego prawa jazdy dla kierowców taxi. "Zagadką jest, ile wniosków zostanie rozpatrzonych do czerwca"

2024-04-11 18:52

O nadchodzących zmianach w prawie - wymogu posiadania przez zagranicznych kierowców taxi polskiego prawa jazdy, unijnych przepisach o pracy platformowej, a także samochodach elektrycznych i przyszłości branży przewozowej rozmawiamy z Krzysztofem Kowalskim, szefem Eternis - firmy, która pośredniczy we współpracy kierowców i kurierów m.in. z Uberem i Boltem.

Jakub Oworuszko, Eska.pl: Czym jest Eternis? To firma z branży fin-tech?

Krzysztof Kowalski, CEO Eternis: Jesteśmy firmą, która pomaga ludziom rozpocząć pracę "tu i teraz", likwidujemy bariery. Jeśli ktoś chce zostać kurierem, nie potrzebujemy jego CV. Wystarczy, że odwiedzi nasz oddział, stronę lub aplikację mobilną i spełni warunki, a tego samego dnia może rozpocząć pracę. Następnego dnia otrzyma już wypłatę. Ale to nie wszystko, bo dajemy także narzędzia: rower, skuter czy samochód. My je finansujemy i to jest część fin-tech naszego biznesu.

Codzienne wypłaty?

Tak. Dla wielu osób jest to bardzo istotne, ponieważ nie każdy ma taki komfort, że może czekać miesiąc na pieniądze. Proszę sobie wyobrazić, że ktoś przyjechał z zagranicy, dostał wizę i chce pracować. Takie osoby bardzo często wynajmują pokoje na dni, mają przedpłacone telefony czy liczniki na prąd i potrzebują pieniędzy na koniec dnia, żeby opłacić rachunki czy kupić jedzenie. My jesteśmy w stanie przelać kurierowi czy kierowcy zarobione pieniądze codziennie.

Jak rynek przewozów i dostaw jedzenia zmienił się w ostatnich latach?

Działamy od ośmiu lat i rynek zmienił się bardzo. Nikt nie sądził, że będzie tak duży i tak istotną częścią gospodarki. Pewnie wizjonerzy Ubera przewidzieli taki scenariusz. Z perspektywy polskiej Kamil Leszczyński, nasz założyciel, wyczuł, że to jest trend, za którym warto podążać. Dziś skala naszej działalności jest ogromna, mamy 10 tys. kierowców i kurierów, własną flotę kilkuset pojazdów, a zarządzamy w sumie kilkoma tysiącami samochodów. Wiele zmieniło się także po tym, gdy Uber pokazał swoje zyski, to był sygnał, że to jest przyszłość. My także wierzymy, że jest to przyszłość podróżowania i zamawiania, po prostu przyszłość miast.

Samochody elektryczne przyszłością motoryzacji

Samochody elektryczne także są taką przyszłością?

Tak, my mamy flotę pojazdów elektrycznych i będziemy ją dalej rozwijali. Chcemy być częścią zielonej transformacji miast, korzystać z aut, które są ciche i nie emitują spalin. To także dotyczy skuterów i rowerów elektrycznych. Te tematy są także ważne dla aplikacji, z którymi współpracujemy.

Elektryki są opłacalne z perspektywy biznesu?

Tak. Obecnie mamy Tesle, a wkrótce będziemy mieli ich jeszcze więcej EV. Jesteśmy po testach nowych chińskich elektryków, które przebojem wdzierają się na europejskie drogi. Koszty za przejechane 100 kilometrów EV są bardzo atrakcyjne, nawet niższe niż samochodów hybrydowych. To kierunek, od którego nie ma już odwrotu.

Czy w perspektywie najbliższych kilku lat polskie miasta mogą przejść transformację i stać się aglomeracjami zdominowanymi przez taksówki, z bardzo niewielką liczbą samochodów prywatnych? To dobry kierunek?

W przeszłości pracowałem już w branży fin-tech, miałem m.in. przyjemność budowania mBanku i zawsze towarzyszyło mi poczucie, że coś zmieniamy, rewolucjonizujemy w sposób trwały. Dziś trudno to sobie wyobrazić, ale jeszcze kilkanaście lat temu trzeba było iść do oddziału, żeby założyć lokatę. Dziś wystarczy aplikacja. W tej branży trzeba mieć wizję. Każdy prywatny samochód to tak naprawdę dwa miejsca parkingowe. Gdzieś przecież trzeba zaparkować w nocy, np. przed blokiem i gdzie indziej w dzień – np. w centrum. I to jest straszne, bo te miejsca nie są obok siebie i jest ich ograniczona liczba. Wiele rodzin w dużych miastach rezygnuje z drugiego samochodu, bo nie ma gdzie parkować.

Niedawno opublikowano także dane, z których wynika, że w ubiegłym roku było o 30 proc. mniej wydanych praw jazdy w porównaniu do 2015 roku. Młodzi nie garną się do prawa jazdy, bo mogą zamówić sobie Ubera, Bolta czy FreeNow za kilkanaście złotych. I po co ten samochód? W tę stronę zmierzają trendy, to jest przyszłość.

Wymóg polskiego prawa jazdy dla obcokrajowców

Od czerwca wejdzie w życie wymóg polskiego prawa jazdy dla kierowców z zagranicy. Czy ta zmiana poprawi bezpieczeństwo przejazdów? Eksperci przewidują, że ceny przejazdów wzrosną, może też zabraknąć kierowców.

Popieramy wszelkie zmiany, których celem jest podniesienie bezpieczeństwa, zarówno pasażerów, kierowców i innych uczestników ruchu. To co nas niepokoi, to problemy po stronie urzędów, które zostały zasypane wnioskami o wydanie praw jazdy. I to nie jest wina urzędów, tylko kwestia skali, na którą nie zostały przygotowane. Najgorsze jest to, że nie wiadomo, jak długo trzeba czekać na rozpatrzenie tych wniosków. Zagadką dla całej branży jest, ile wniosków zostanie rozpatrzonych do czerwca. Kolejną sprawą jest wykluczenie społeczne – wydajemy wizy przyjezdnym z zagranicy, a oni zazwyczaj szukają pracy, którą wykonywali u siebie, to np. kierowcy. My ich zapraszamy, ale z drugiej strony mówimy, że muszą poczekać 6 miesięcy, by zostać rezydentami, a potem nawet drugie tyle na rozpatrzenie wniosku o polskie prawo jazdy. Pytanie, co będą robili przez rok, czy to paradoksalnie nie pogorszy bezpieczeństwa w miastach. Są mechanizmy np. pozwoleń tymczasowych, żeby oni mogli normalnie pracować i funkcjonować. Zresztą już dziś każdy taksówkarz musi mieć licencję, przejść badania.

Podsumowując – skutki będą negatywne. Widzimy, jak wiele wniosków już dziś pozostaje bez odpowiedzi. Będzie mniejsza podaż taksówek, więc będą wyższe ceny przejazdów. Ucierpią klienci i miasta, bo więcej osób będzie jeździć prywatnymi autami. O tym się nie mówi, ale problemy będą miały także firmy wynajmujące samochody dla kierowców. To z kolei uderzy szczególnie w małe, rodzinne biznesy, ale i w duże firmy leasingowe. Widzimy więc więcej minusów, ale nie w samym pomyśle, tylko w jego wdrażaniu.

Unijne przepisy o pracy platformowej

To nie koniec zmian w prawie, trwają prace nad unijnymi przepisami o pracy platformowej. Jak Pan ocenia te propozycje? Co się zmieni w praktyce dla firm, pośredników, kierowców czy dostawców?

Zawsze dostosowujemy się do przepisów prawa, szanujemy je. Ale przepisy, o których mówimy, uderzą w osoby pracujące np. na B2B. Realizowaliśmy ankietę wśród naszych kierowców i kurierów i zdecydowana większość ceni sobie taką formę współpracy – na umowę zlecenie czy własną działalność gospodarczą.

Jak to wygląda procentowo?

26,5 proc. ankietowanych świadczy usługi w ramach aplikacji dorywczo (kilka godzin tygodniowo). 98 proc. pytanych ceni sobie elastyczność pracy, jednocześnie 78 proc. nie wyraziło zainteresowania świadczeniami takimi jak płatny urlop, ubezpieczenie chorobowe czy gwarancja minimalnego wynagrodzenia, jeśli wiązałoby się to z o wiele mniejszą elastycznością pracy. A 65 proc. uważa, że ich zarobki są odpowiednie w stosunku do czasu, który poświęcają na świadczenie usług.

Z czego wynika takie podejście?

To nietypowa praca i styl życia – część kierowców jeździ więcej, gdy np. potrzebuje więcej pieniędzy na wakacje. Z naszej ankiety jasno wynika, że kierowcy nie chcą mniej zarabiać kosztem danin, podatków, składek itd. Oni skupiają się na tym, co jest teraz, są po prostu zadowoleni z takiej współpracy.

Kierowcy mogą pracować w państwa firmie na umowie o pracę?

Stosujemy model współpracy na umowę zlecenie, bo jest najbardziej elastyczny i pożądany przez obydwie strony. Po to są różne formy zatrudnienia, żeby z nich korzystać.

Kiedy unijne przepisy miałyby wejść w życie?

Mowa jest o około dwóch latach.

Warszawa: Porsche wjechało w taksówkę, zdjęcia:

Uber przejmie dworzec Centralny. Co dalej z tradycyjnymi taksówkami?