Sytuacja na oddziale zakaźnym jest stabilna

i

Autor: zdj. Szpital im. Jana Bożego w Lublinie Szpital Wojewódzki im. Jana Bożego w Lublinie

Szpital Jana Bożego: "COVID-19 mamy pod kontrolą, boimy się innych chorób zakaźnych"

2020-05-11 17:15

​Do tej pory pod opieką Oddziału Zakaźnego Dziecięcego Szpitala Wojewódzkiego im. Jana Bożego w Lublinie było ok. 30 pacjentów. Część poddano hospitalizacji, część została skierowana do izolatorium lub na domową kwarantannę. Oddział przyjmuje pacjentów zakażonych koronawirusem do 17 roku życia. Jak zaznacza dr n. med. Barbara Hasiec, ordynatorka jednostki, najczęściej byli to jednak pacjenci powyżej 6 roku życia.

Według ordynator, SARS-CoV-2 z wielu powodów jest dosyć łaskawy dla dzieci. Statystycznie dzieci stanowią mniejszy udział w ogólnej liczbie ludności w Polsce, szybko zostały też poddane izolacji. Na wczesnym etapie zostały zamknięte żłobki, przedszkola czy szkoły, a więc siedliska i źródła infekcji. Wreszcie, wirus nie zaatakował dzieci z grup ryzyka. - Nie wiemy, jak to wyglądałoby, gdyby zachorowały dzieci z grup ryzyka, z chorobami towarzyszącymi, np. z nowotworami. To taka grupa, którą trzeba szczególnie chronić. W związku z tym, dzieci zdrowe chorują łagodnie, mając oczywiście cechy infekcji wirusowej, ale do tej pory nie było ciężkich przebiegów u nas w oddziale. Najczęściej to były dziecie powyżej szóstego roku życie, mieliśmy dwoje dwulatków - tłumaczy dr Hasiec.

Charakterystyczne źródła infekcji. Zachorowania "z kontaktu"

- Nie wyglądało to, jak najczęściej bywa przy grypie, że dzieci zachorowały w przedszkolu lub w szkole. To były dzieci rodziców z pewnych skupisk choroby, z pewnych środowisk, gdzie wirus już się uaktywnił, a więc bardzo ściśle zdiagnozowana grupa dzieci. My więc na typ etapie panujemy nad przebiegiem tej epidemii u dzieci - wyjaśnia Hasiec.

Panujemy nad epidemią. Bardziej zjadliwe inne choroby

Pediatrzy i zakaźnicy ponawiają apel do rodziców i lekarzy rodzinnych. Choroby dziecięce i zakaźne mogą być zdecydowanie bardziej zjadliwe dla małych pacjentów niż koronawirus. - Teleporady nie spełniają swojej funkcji. Nie można diagnozować dziecka przez telefon. Boimy się, że mogą być nawet zgony z powodu innych chorób, bo wszyscy boją się koronawirusa. W ostatnim czasie mieliśmy nawet przypadki na granicy posocznicy - mówiła nam dr Hasiec.

- Położna oceniła przez telefon, że mój miesięczny syn będzie alergikiem, ale że na razie wszystko jest w porządku. Skąd pomysł z alergią? Brzuszek większy niż głowa. Dawno takich bzdur nie słyszałam. Pewnie gdyby statystycznie się przyjrzeć, wiele noworodków ma większy brzuch od głowy. A co w przypadku, gdy głowa większa od brzucha? Mój starszy syn taką właśnie miał i to on teraz zmaga się z alergią. Nie wiem czy mamy do czynienia z teleporadami czy poradami z internetu - oburza się pani Karolina.

Więcej na ten temat pisaliśmy już 6 maja. PRZECZYTAJ

Na oddziale mimo pandemii, nadal realizowane są programy lekowe i prowadzone jest leczenie innych chorób, m.in. toksoplazmozy, bąblowicy czy zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych.