Łódź

Remont Legionów w Łodzi. Co się stało z zabetonowanym autem?

2023-11-05 16:54

Zabetonowane auto zniknęło z remontowanej ulicy w Łodzi. Właściciel samochodu nie przeparkował go w porę i w piątek robotnicy oblali pojazd betonem ze wszystkich stron. O tej niecodziennej sytuacji zrobiło się głośno w całej Polsce, a przez całą sobotę zabetonowane auto było jedną z największych atrakcji turystycznych Łodzi. W niedzielę rano po samochodzie nie było już śladu.

Uwięzione w betonie auto od piątku (3 listopada) było hitem internetu i newsem niemal wszystkich ogólnopolskich wiadomości. Zaparkowany w niedozwolonym miejscu na remontowanej ul. Legionów w Łodzi samochód uniemożliwiał wylanie nawierzchni, więc drogowcy otoczyli go szalunkiem i wylali beton wokół pojazdu, pozostawiając go w miejscu prac.

W sobotę (4 listopada) zabetonowane auto stało się nową atrakcją turystyczną Łodzi. Uwięziony w betonie samochód przychodzili oglądać nie tylko okoliczni mieszkańcy, ale także łodzianie z innych rejonów miasta. Nie brakowało też dziennikarzy i fotoreporterów. Wszyscy robili zdjęcia i selfie.

W nocy z soboty na niedzielę zabetonowany samochód jednak zniknął. Na razie nie wiadomo, w jaki sposób auto opuściło ulicę. Wszystko wskazuje na to, że w nocy odjechał nim właściciel. Po aucie pozostała jedynie dziura w betonie i ułożone przy krawędziach gumowe podstawki od znaków drogowych, które prawdopodobnie pomogły kierowcy wydostać się z pułapki.

- Na ulicy widać ślady drugiego auta. Bez wsparcia samochód nie najechałby na te podkładki, bo są one za wysokie - powiedział reporterowi PAP pan Marcin, który podejrzewa, że auto mogło zostać wyciągnięte za pomocą wyciągarki, w które wyposażone są lawety. - Nie jestem zaskoczony tą sytuacją, bo sam jestem brukarzem i sytuacje z zaparkowanymi autami blokującymi prace na budowie zdarzają nam się bardzo często. Niestety, wzywanie Straży Miejskiej to ostateczność, bo ich skuteczność jest niewielka. Najczęściej na własną rękę szukamy kierowcy. Tu nie winiłbym wykonawcy, bo zrobił co mógł, żeby robota szła do przodu. Budowa jest właściwie ogrodzona, to auto po prostu nie miało prawo tu parkować.

Rozczarowania brakiem nowej łódzkiej atrakcji nie kryli w niedzielę turyści z Warszawy.

- To już jest w Polsce szeroko zakrojona akcja turystyczna, żeby przyjechać do Łodzi i zobaczyć, jak karze się źle parkujących kierowców - powiedział pan Dawid, który przyjechał do Łodzi ze stolicy. - Szkoda jedynie, że nie zdążyliśmy zobaczyć samochodu.

Jarosław Kostrzewa z z facebookowego profilu "LDZ Zmotoryzowani Łodzianie" obawia się, że koszty, na jakie naraził miasto nieodpowiedzialny kierowca, obciążą mieszkańców.

- Dziwię się Straży Miejskiej, że nie założyła blokady na koło, dzięki czemu kierowca musiałby się do nich zgłosić i zapłacić za to wykroczenie. A teraz wystrychnął ich na dudka - mówi Jarosław Kostrzewa. - Znów za wszystko - jak choćby za zalanie betonem tej dziury - zapłacą łodzianie. 

Paweł Śpiechowicz z Urzędu Miasta Łodzi przyznał, że samochód miał zostać w poniedziałek odholowany na koszt kierowcy na parking łódzkiego Zarządu Dróg i Transportu.

- Straż Miejska będzie dalej ustalać, kto jest właścicielem auta. Pomóc w tym może monitoring miejski w okolicy Legionów - powiedział przedstawiciel łódzkiego magistratu. - Dla nas najważniejsze jest to, że remont idzie zgodnie z planem i mieszkańcy nie będą mieli zbitego tytułu dodatkowych komplikacji.

MPK Łódź wycofuje kultowe tramwaje