To była niewątpliwie największa pomyłka w historii Oscarów! Ogłaszając zwycięzcę w kategorii Najlepszy Film wręczający statuetkę Warren Beatty wyjął kartkę z koperty, a towarzysząca mu Faye Dunaway krzyknęła: "La La Land"! Twórcy i obsada filmu tłumnie zebrali się na scenie, by podziękować za kolejne wyróżnienie. Niestety, szybko okazało się, że to nie oni mają za co dziękować! Prawdziwym zwycięzcą Oscara w kategorii Najlepszy Film był bowiem Moonlight!
>> Oscary 2017: POMYŁKA wręczających! Najlepszy film? Moonlight czy La La Land? Zobacz video!
Okazało się, że w rękach wręczającego wylądowały wyniki w kategorii Najlepsza Aktorka! Dlatego na kartce w środku widniał napis: "Emma Stone - La La Land"! Firma, która od 83 lat zajmuje się liczeniem głosów członków Akademii przed galami oscarowymi, wydała oświadczenie, przepraszając wszystkich zaangażowanych w incydent. Przedstawiciele Pricewaterhouse zapowiedzieli śledztwo w tej sprawie.
Szybko okazało się, kto jest winny wpadki. Człowiek, który podał Warrenowi Beatty'emu złą kopertę, to Brian Cullinan - inspicjent z Procewaterhouse, który przy Oscarach pracuje od 30 lat! Jak to możliwe, że pomylił koperty? Cullinan, jak się szybko okazało, przez całą galę Oscary 2017 grzebał w telefonie! Sądząc po profilu mężczyzny na Twitterze, inspicjent był mało skupiony na pracy, bo przez cały wieczór tweetował zdjęcia zza kulis gali! Tuż po wręczeniu statuetki w kategorii Najlepsza Aktorka to właśnie jego zadaniem było zniszczenie koperty z wynikiem i przygotowanie kolejnej - z laureatem w kategorii Najlepszy Film, a następnie podanie jej wręczającym. Zupełnie przypadkiem właśnie w tym czasie - między ogłoszeniem wyników w obu kategoriach - na Twittera Cullinana wpadło zdjęcie Emmy Stone ze statuetką w kategorii Najlepsza Aktorka, zrobione tuż po jej zejściu ze sceny! Najwyraźniej był tak zaaferowany gwiazdą, że pokręciły mu się koperty!
Brian Cullinan zdążył już wykasować z Twittera dowody swojego przewinienia, czyli wszystkie zdjęcia, które robił podczas gali, ale zapomniał o jednym fakcie - w Internecie nic nie ginie! Na razie nie wiadomo, czy mężczyznę czeka dyscyplinarne zwolnienie z pracy.