Brytyjczycy od lat z dużym zaangażowaniem przyglądają się, jaki jest stan zdrowia królowej Elżbiety II i jej męża, księcia Filipa. Royalsi mają już po 94 i 99 lat i choć wszyscy oczywiście życzą im jak najdłuższych lat w zdrowiu, nie można zakładać, że będą żyć wiecznie. Strach o najstarszych członków monarchii stał się tym większy, gdy wybuchła pandemia koronawirusa. Dziś jednak Elżbieta II i Filip są już zaszczepieni i nie muszą obawiać się zachorowania na Covid-19.
Gdy jednak w ostatnich dniach książę Filip trafił do szpitala, wielu fanów monarchii ogarnęło przerażenie. W uspokojeniu nastrojów nie pomógł krótki komunikat rodziny królewskiej, w którym zapewniono, że książę jest pod obserwacją, a jego hospitalizacja nie wynika z nagłego pogorszenia stanu zdrowia, a raczej chwilowej niedyspozycji.
Książę Harry gotowy na najgorsze
Okazuje się, że na najgorsze przygotowuje się książę Harry, który w przypadku śmierci księcia Filipa musiałby odbyć podróż ze Stanów Zjednoczonych do Wielkiej Brytanii. Aby w razie potrzeby móc w ogóle przylecieć do Londynu, Harry odbywa obecnie kwarantannę w swoim domu w Santa Barbara.
Harry oczywiście martwi się o dobro swojego dziadka i jest regularnie informowany o jego stanie. Zdecydował się zostać w domu na wypadek, gdyby musiał wrócić do Wielkiej Brytanii w krótkim czasie.
- donoszą zagraniczne media.
Tymczasem wszyscy mają oczywiście nadzieję, że książę Filip za kilka dni opuści szpital i wróci do domu. 99-letni mąż królowej Elżbiety II już kilka lat temu zrezygnował z wykonywania swoich oficjalnych obowiązków i udał się na zasłużoną "emeryturę". Po raz ostatni można go było zobaczyć we lipcu ubiegłego roku, gdy uczestniczy w uroczystości wojskowej na zamku w Windsorze.