12 lat temu Kim Kardashian musiała się trochę napocić, by nagrać 41-minutową seks taśmę z Ray-J'em. Opłaciło się. Nagranie przyniosło jej ogromną popularność, własny reality show i w rezultacie - grube miliony dolarów na koncie. Dziś Kimmy odcina kupony od zdobytej w ten sposób sławy. Jednak chyba nigdy dotąd kolejne bańki nie wpadły do jej portfela tak bezwysiłkowo, jak teraz!
Kim Kardashian pozwała markę odzieżową
Marka odzieżowa Missguided z uporem maniaka kopiowała stylizacje Kim Kardashian, a następnie wykorzystywała jej nazwisko i wizerunek w celach promocyjnych. Zatrudniała nawet modelkę, która wyglądała, jak Kim Kardashian, do sesji zdjęciowych! Nic więc dziwnego, że firma szybko doczekała się pozwu, wysmarowanego przez sztab prawników gwiazdy.
Wyrok sądu - inaczej być nie mogło!
Odszkodowanie przyszło Kim Kardashian z wyjątkową łatwością z kilku powodów. Po pierwsze: firma odzieżowa Missguided sama tagowała celebrytkę w swoich postach na Instagramie, więc właściwie prosiła się o kłopoty. Raz Kim opublikowała zdjęcie w stylizacji, którą stworzył specjalnie dla niej Kanye West. W poście zażartowała nawet, że prosi marki odzieżowe, by poczekały przynajmniej do czasu, aż ona pokaże się gdzieś w tym stroju, zanim skopiują jej ciuchy. Na fanpage'u Missguided po krótkim czasie pojawił się post z odpowiedzią: "Kim, masz tylko kilka dni, zanim to trafi do sprzedaży online!". Nie brzmi Wam to, jak wyjątkowa bezczelność?
Po drugie: przedstawiciele Missguided nie pofatygowali się nawet, by odpowiedzieć na pozew Kim Kardashian. Nie pojawili się też w sądzie. Sędzia wydał więc decyzję zgodną z żądaniami prawników gwiazdy. Kim Kardashian zasądzono 2,7 mln dolarów odszkodowania! Sąd oczywiście zakazał też firmie Missguided używania znaków firmowych celebrytki, czyli jej nazwiska, twarzy itp.
Mamy wątpliwość, czy szefostwo Missguided zrozumiało wyrok. W końcu wcześniej nie odczytało sarkazmu płynącego z posta Kim. I chyba nie miało pojęcia, co to jest plagiat!