Wyznania gwiazd

Karol Strasburger odsłania prawdę o początkach "Familiady". Nikt nie wierzył w ten program

2025-06-26 11:51

Karol Strasburger to ikona polskiej telewizji. Od 31 lat konfrontuje ze sobą rywalizujące ze sobą drużyny w programie "Familiada". Z pewnością niewiele osób pamięta, jak wyglądały początki tego formatu. Karol bez żadnego doświadczenie prezenterskiego, uczestnicy czytający z promptera - nic nie zapowiadało, że po ponad trzech dekadach Polacy wciąż będą z zainteresowaniem oglądać "Familiadę". A jednak! Poznajmy jednak więcej niewiarygodnych szczegółów z początków tego programu na antenie TVP.

Spis treści

  1. Chaos na planie
  2. 30 lat zmian

Karol Strasburger kojarzony jest głównie z programu "Familiada", jednak zanim zaczął być gwiazdą TVP dał się poznać, jako bardzo utalentowany aktor. Strasburger może pochwalić się bogatym dorobkiem artystycznym. Swoją karierę rozpoczął po ukończeniu warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w 1971 roku, ma na koncie role w tak kultowych produkcjach jak "Noce i Dnie" czy "Wielki Szu".

Poza udanym  życiem zawodowym, Karol prowadzi również udane życie prywatne. 77-latek wiedzie spokojne życie u boku młodszej o 37 lat żony Małgorzaty Waremczuk i ich córeczki Laury. Zamieszkują w miejscowości pod Warszawą - Konstancinie-Jeziornej.

Karol Strasburger drży o życie dziecka! "Koledzy mi odradzali"

Chaos na planie

Wydawać by się mogło, że "Familiada" od zawsze była perfekcyjnie naoliwioną machiną. Nic bardziej mylnego! Karol Strasburger, w rozmowie ze "Światem gwiazd", otwarcie przyznał, że początki programu były chaotyczne, a jemu samemu towarzyszyło przekonanie, że program szybko zejdzie z anteny. Jak wspomina, na planie panowało kompletne zamieszanie, a on sam czuł się niezwykle nieporadnie. Zarówno on, jak i uczestnicy, czytali z promptera!

Pamiętam początki. Pamiętam swoje wahania, swoje wątpliwości, jak długo wytrzymam, czy jak długo ze mną wytrzymają, bo to tak dwustronnie wtedy myślałem o tym. Początki były bardzo mozolne, ponieważ wszyscy się zastanawiali, jak zacząć taki program - włącznie z tym że pisano mi scenariusz tego, co mam powiedzieć i nawet, uwaga, pisano rodzinom, jak mają odpowiadać - czyli rodzaj promptera

- powiedział gospodarz programu.

To rzuca zupełnie nowe światło na pierwsze odcinki "Familiady" i pokazuje, jak długa drogę przeszedł program, by stać się tym, czym jest dzisiaj. A co z kultowymi "sucharami"? Okazuje się, że Karol Strasburger nie do końca rozumiał to pojęcie.

Ja się nie krępuję. Suchar to niby taki stary dowcip już powtarzany i nie wiedziałem, o co chodzi z tym sucharem początkowo, ale nie, to nie jest tak, że to wszystko już było gdzieś powiedziane, zasłyszane. Suchary to takie dowcipy opowiadane wielokrotnie i powtarzane, ale może ktoś zna, ale ja nie znam. Ja nie wszystkie znam już od jakiegoś czasu, że one funkcjonują. Dla mnie one są świeże. No i pewnie dla każdego jest tak, że ktoś usłyszał, a ktoś nie słyszał. Tak jest ze wszystkim

- wyjaśnił prowadzący, podkreślając, że dla niego humor, którym raczy widzów, jest zawsze świeży i aktualny.

30 lat zmian

30 lat na antenie to szmat czasu, nie tylko dla programu, ale i dla prowadzącego. Karol Strasburger podkreśla, jak bardzo "Familiada" wpłynęła na niego jako człowieka.

I nagle 30 lat, ile to się zdarzyło w moim życiu, ile się zdarzyło w kraju, w którym żyjemy, w świecie, który nas otacza. Strasznie dużo rzeczy się podziało i jednocześnie widzę, jak to wpłynęło na mnie, na moje zachowanie, na mój sposób rozmowy z ludźmi, prowadzenia tego programu, na moją psychikę, doświadczenie. Jestem innym człowiekiem zdecydowanie niż byłem

- podsumował.