Media donoszą, że Johnny Depp dostał zgodę na analizę zawartości telefonu swojej byłej żony, Amber Heard. Ma dzięki temu udowodnić, że zdjęcia, które dowodziły jego przemocy, są sfabrykowane 3 lata po rzekomym zdarzeniu.
Dokładnie rok temu aktor przegrał sądową batalię z brytyjskim dziennikiem The Sun, który na swoich łamach nazwał go "żonobijcą". W procesie przeciwko tabloidowi zeznawała była żona Deppa, Amber Heard. Gwiazda "Aquamana" twierdzi, że jej ex znęcał się nad nią i ją bił. Johnny Depp od samego początku zaprzecza oskarżeniom i sam zarzuca Amber kłamstwo.
Johnny Depp pozwał Amber Heard o zniesławienie i żąda od niej 50 mln dolarów odszkodowania. Podstawą do takich żądań są m.in. utracone kontrakty i bardzo dochodowe role filmowe, m.in. w "Piratach z Karaibów" i "Fantastycznych zwierzętach". Johnny Depp twierdzi, że po oskarżeniach o pobicie Amber Heard odwróciło się od niego niemal całe Hollywood.
>> ZOBACZ TEŻ: Johnny Depp ostro o swojej sytuacji w Hollywood: "Jestem BOJKOTOWANY"
O bojkocie aktora w Hollywood mówi się za kulisami od dawna, a niedawno głos w sprawie zabrał wreszcie sam zainteresowany. Johnny Depp potwierdził, że w branży filmowej trwa bojkot jego osoby! Podobnie twierdzi reżyser filmu "Minamata" z Deppem w roli głównej. Andrew Levitas oskarżał wytwórnię o "zakopanie" swojej produkcji.
Johnny nie traci jednak nadziei i nie przekreśla szans na powrót na szczyt. Zapewnić mu go mają ci, których aktor nazywa swoimi prawdziwymi "pracodawcami" - czyli widzowie i najwierniejsi fani.
Jestem dumny z tych ludzi, z powodu tego, co próbują powiedzieć i co jest prawdą. Prawdą, o której nie mówi się w mainstreamowych publikacjach
- mówił niedawno Johnny Depp.