Wygląda na to, że polska afera metkowa może zatoczyć szersze koło. Wszystko zaczęło się od marki Jessiki Mercedes Kirschner, Veclaim. Ubrania firmy - jak zapewniała szafiarka - miały być szyte w Polsce, tymczasem jedna z klientek z niemałym zaskoczeniem odkryła, że jej t-shirt za kilkaset złotych to produkt taniego chińskiego producenta z metką Veclaim naszytą na tę oryginalną.
Jessica Mercedes tłumaczyła się z sytuacji, jednak wizerunek jej firmymocno ucierpiał na całej sytuacji.
LaMania tłumaczy się z czapek
Wygląda na to, że tłumaczyć ma się z czego także Joanna Przetakiewicz. Również jej firma zapewnia, że jej produkty są polskiego pochodzenia. Tymczasem influencer Bartek Fetysz opublikował na swoim profilu na Facebooku zdjęcie metki na czapce marki LaMania. Wynika z niej, że dodatek powstał w Bangladeszu.
Fetysz w prześmiewczy sposób opisał cała sytuację. tymczasem LaMania zupełnie poważnie odpowiedziała na pytanie klientki. Z wiadomości do niej, której screen też znalazł się w poście, wynika, że ubrania LaManii - owszem - są produkowane w Polsce, ale dodatki już niekoniecznie. I podobno nie wynika to z oszczędności...
Bardzo przepraszamy za zaistniałą sytuację i wprowadzenie Pani w błąd. Potwierdzamy, iż wszystkie nasze produkty są szyte na terenie Polski i w polskich szwalniach. Wyjątkiem są akcesoria. Ze względu na to, że zależy nam na jak najlepszej jakości, czasami posiłkujemy się produkcją dodatków u producentów zagranicznych, m.in. zimowe czapki produkuje nam włoska firma, skórzane paski również. Jeżeli chodzi o czapkę z sezonu SS20, została ona wyprodukowana w Bangladeszu. Nie jest to spowodowane niskim kosztem produkcyjnym, ale jakością. Zawsze testujemy polskich producentów i proszę nam uwierzyć, iż nie sprostali oni naszym oczekiwaniom co do jakości - pisze przedstawiciel marki.
- czytamy.
Myślicie, że wokół marki Joanny Przetakiewicz zrobi się taka burza, jak wokół Jessiki Mercedes? Inne polskie firmy odzieżowe mogą już się bać kolejnych rozdziałów tej afery?

i