Joanna Krupa, dziś niekwestionowana gwiazda, urodziła się w Warszawie, ale już jako mała dziewczynka wyemigrowała z matką do Chicago. W Stanach Zjednoczonych zbudowała karierę, która zaprowadziła ją na szczyty światowego modelingu. Kiedy w 2010 roku dostała propozycję prowadzenia polskiej edycji „Top Model”, jej życie miało się zmienić na zawsze. Była to szansa na podbicie polskiego rynku, powrót do korzeni, ale jak się okazuje, początki nie były usłane różami. Początkowo podchodziła do propozycji z dystansem, nie widząc w niej czegoś, co miałoby stać się jej stałym projektem. Miała już życie w Los Angeles, bliską rodzinę w USA i nie planowała długiego pobytu w Polsce. Los jednak przygotował dla niej zupełnie inny scenariusz. Co musiała znieść, żeby zostać z nami na lata?
Chwile zwątpienia
Początki na planie były dla Joanny Krupki niezwykle trudne. Pomimo jej doświadczenia i statusu gwiazdy w USA, czuła, że inni jurorzy nie traktują jej na równi. Jak sama przyznała, w pierwszych sezonach „Top Model” czuła się lekceważona.
Myślałam o tym przez to, że czułam, że nie mam tego szacunku, który powinnam mieć jako ktoś, kto pracuje razem w grupie. I pamiętam, to było chyba nawet w pierwszym sezonie, kiedy oni [inni jurorzy - przyp. aut.] narzekali, że ja tam jestem, nie ma kogoś innego.
Te słowa, wypowiedziane w podcaście Żurnalisty, ujawniają szokującą prawdę o kulisach programu. Obgadywanie i brak akceptacji sprawiły, że Krupa rozważała odejście.
Jedna sytuacja zmieniła wszystko
W grę wkroczył Edward Miszczak, ówczesny dyrektor programowy TVN-u. To on stanął w obronie modelki, stawiając czoła zawiści.
Pamiętam, to było chyba nawet w pierwszym sezonie, kiedy oni narzekali, że ja tam jestem, nie ma kogoś innego. I wtedy Edward Miszczak podszedł do chłopaków na planie i powiedział: 'Powiem wam jedno: powinniście założyć fanklub Joanny Krupy'. I wtedy się to skończyło i zaczęli inaczej myśleć.
To zdanie zmieniło wszystko. Po sukcesie pierwszego sezonu, jurorzy zrozumieli, że obecność Joanny Krupy jest kluczowa dla popularności programu. Wtedy też Krupa odetchnęła, czując, że nie musi już walczyć o swoje miejsce.