Hitem oglądalności okazał się film o życiu Maryli Rodowicz. W pierwszy dzień Bożego Narodzenia przed telewizorami zasiadło około 3 milionów osób. W dokumencie “Maryla. Tak kochałam” artystka opowiadała o swoich miłosnych historiach. W filmie można było zobaczyć między innymi jej byłego partnera, Daniela Olbrychskiego.
Pojawił się również wątek byłego męża gwiazdy, Andrzeja Dużyńskiego. Maryla wyjawiła między innymi, że pod jej nieobecność wywiózł on z domu dwie ciężarówki rzeczy. Zdradziła również, że Dużyński się do niej nie odzywa, a na sądowych korytarzach nie odpowiedział nawet “dzień dobry”.
Polecany artykuł:
czytamy w Fakcie.
Andrzej Dużyński nie miał szans na “obronę”. W filmie nie można było zobaczyć jego wersji zdarzeń.
Nikt nigdy nie proponował żadnej możliwości wypowiedzenia się w filmie o Maryli Rodowicz. Nie mam żalu, ale jestem zażenowany wypowiedziami Maryli Rodowicz na mój temat, bo po pierwsze jest to naruszenie moich dóbr osobistych, a po drugie jest to nieprawda
powiedział w rozmowie z dziennikarzami Faktu. Informator tego samego tabloidu wyznał, dlaczego produkcja nie zdecydowała się zaprosić byłego męża artystki do udziału w filmie.
Andrzej Dużyński nie został zaproszony do udziału w filmie, bo twórcy nie chcieli, aby dokument przerodził się w konfrontację na ekranie byłych małżonków. To odciągnęłoby uwagę od innych ważnych treści. W filmie celowo nie wykorzystano ujęć z sali sądowej. Sprawa rozwodu jest w filmie przedstawiona tak, aby nie była dominującym wątkiem. Stanowisko Dużyńskiego w filmie przedstawia Maria Szabłowska, która była świadkiem powołanym przez niego