Doda walczy o rozwód kościelny. Po śmierci księdza musiała zaczynać wszystko od nowa

i

Autor: AKPA

Celebryci

Doda walczy o rozwód kościelny. Po śmierci księdza musiała zaczynać wszystko od nowa

2025-06-18 11:54

Choć od rozwodu cywilnego z Emilem Stępniem minęły już trzy lata, Doda wciąż toczy batalię o unieważnienie swojego małżeństwa w świetle prawa kanonicznego. Jak wyznała w emocjonalnym nagraniu na Instagramie, proces kościelny niespodziewanie się skomplikował. Wszystko przez śmierć bliskiego jej księdza, który nie tylko udzielił jej ślubu, ale także prowadził sprawę unieważnienia. Teraz artystka zaczyna wszystko od nowa, jednak nie zamierza się poddawać.

Doda i Emil Stępień stanęli na ślubnym kobiercu w 2018 roku. Uroczystość była nie tylko spektakularna, ale też zgodna z zasadami Kościoła - para zdecydowała się na ślub kościelny. Związek jednak nie przetrwał próby czasu. W 2021 roku media obiegła wiadomość o rozwodzie, który został sfinalizowany cywilnie. To jednak nie był koniec. Dla Rabczewskiej ważne było także formalne zakończenie małżeństwa kościelnego, co - jak się okazuje - bywa znacznie trudniejsze niż rozstanie przed urzędnikiem stanu cywilnego.

Doda odsłoniła swoją gwiazdę w Alei Gwiazd w Opolu

Śmierć księdza pokrzyżowała Dodzie plany

W relacji opublikowanej w mediach społecznościowych, Doda opowiedziała o niespodziewanych trudnościach, które pojawiły się w toku sprawy. Wyznała, że kluczową rolę w całym procesie odgrywał kapłan, który nie tylko udzielał jej ślubu, ale również pomagał w procedurze unieważnienia małżeństwa. Niestety, jego nagła śmierć sprawiła, że sprawa utknęła w martwym punkcie.

Dostałam informację, że w końcu udało mi się przejść na kolejny etap rozwodu kościelnego, co łatwe nie było przez ostatni czas. Mój ukochany ksiądz, który dawał mi ślub, niestety zmarł. To on prowadził ten rozwód, bo też był świadkiem wielu sytuacji. No i musiałam wszystko zmieniać i robić od nowa

- napisała artystka.

Doda zwróciła się do mediów

W swoim nagraniu Doda poruszyła też inny, wyjątkowo drażliwy dla niej temat - nagłówki i publikacje medialne, w których jej nazwisko wciąż pojawia się w kontekście Emila Stępnia. Rabczewska nie kryła irytacji i zaznaczyła, że jej były mąż nadal „grzeje się” w medialnym świetle tylko dzięki powiązaniu z jej osobą. Jej cierpliwość się kończy, gdy widzi swoje imię i nazwisko w kontekście spraw, z którymi nie ma nic wspólnego.

Bardzo chciałabym poprosić wszystkie media, ażeby zaprzestały pisania artykułów, pisząc o Emilu Stępniu w nagłówkach, posiłkując się ciągle moim pseudonimem. Kumam, że jakby mówił o sobie, to nikt by nie chciał słuchać. Kiedy czytam o kolejnych zarzutach, kolejnych oszukanych ludziach, zakazach prowadzenia działalności. Mam włączony przecież monitoring. I wszędzie widzę swój pseudonim. Mimo że mnie to w ogóle nie dotyczy, to po prostu aż mi się kortyzol podnosi 

- dodała.

Rabczewska pokazuje, że nawet w trudnych chwilach potrafi zachować siłę i dystans. I to właśnie tę determinację fani cenią w niej najbardziej.