Britney Spears znowu jest w centrum zainteresowania mediów. Od 13 lat gwiazda jest pod prawną opieką ojca i jeszcze nigdy nie była tam bliska wyzwolenia. Uwagę świata na sytuację wokalistki zwrócili dziennikarze New York Times. W dokumencie Framing Britney Spears przedstawili dramatyczną historię Britney Spears.
Gwiazda potwierdziła też obawy zwolenników ruchu #FreeBritney. Przed sądem porównała Jamiego Spearsa do chciwego sutenera i powiedziała, że chce odzyskać swoje życie.
Niedawno ukazał się kolejny dokument New York Timesa. W Controlling Britney Spears dowiadujemy się, że ojciec inwigilował wokalistkę podczas prywatnych rozmów.
Swój dokument zapowiedział także Netflix. To nie spodobało się narzeczonemu gwiazdy.
Polecany artykuł:
Sam Asghari zniesmaczony dokumentem o Britney Spears
Netflix opublikował kilka dni temu zwiastun dokumentu o Britney Spears. Oczywiście zainteresowanie jest wielkie, więc serwis zarobi na produkcji kroci. Z tym poważny problem ma Sam Asghari.
Narzeczony Britney Spears opublikował na stories swoje przemyślenia co do kolejnego dokumentu o swojej ukochanej.
Poprzednie dokumenty pozostawiły po sobie niesmak [sic]. Mam nadzieję, że ten będzie pełen szacunku. Nie winię CNN, BBC czy NETFLIX (...) za to, że je emitowały, ponieważ jako aktor też opowiadam historie innym ludziom. (...) Kwestionuję tylko producentów, którzy zrobili je „tylko po to, by rzucić światło” bez udziału lub zgody podmiotu.
Napisał w oświadczeniu Sam Asghari.
Na końcu docenił ruch #FreeBritney:
Wszelkie zasługi za rozjaśnienie [sprawy Britney] powinny trafić do #freebritney
Dokument Netflixa o Britney Spears ma się ukazać 28 września.
Polecany artykuł: