Andrzej Piaseczny był jedną z gwiazd zaproszonych do udziału w tegorocznym festiwalu w Opolu. Miał tam się odbyć jego koncert jubileuszowy. Ostatecznie jednak nie pojawił się na scenie. Przez długi czas nie komentował swojej decyzji, bo podkreślał, że chce być znany ze swojej twórczości, a nie z poglądów politycznych. Ostatnio jednak piosenkarz udzielił bardzo szczerego wywiadu.
- Prawdą jest, że czasem trudno obronić samego siebie przed niezajmowaniem stanowiska w jakimś ważnym temacie. Jeśli jakaś rzecz atakuje nas bardzo mocno, to niemówienie o niej głośno bywa ponad granicę chęci niepokazywania własnych poglądów. Ja naprawdę bardzo długo nie chciałem zajmować stanowiska w sprawie mojego wycofania się z jubileuszu. Przepraszam, jeżeli to powtarzam, ale brutalna prawda jest taka, że każdy prezes ma swoją czarną listę. Ci w przeszłości także je mieli. Do tej pory wszelkie wskazówki dotyczące czarnych list były realizowane w zaciszach gabinetów, a wtedy po raz pierwszy wydarzyło się tak, że prezes chwalił się tym otwarcie – ta aktorka nie wystąpi, ten ktoś nie zaśpiewa… - powiedział Piaseczny w rozmowie z Onetem.
Też jesteście zszokowani takim wyznaniem Piasecznego?

i

i
dr