Bydgoszcz sprzed lat

i

Autor: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Kryminalne

Zamordował co najmniej sześć bydgoszczanek. Do dziś nie wiadomo kim był!

2023-09-14 8:12

Od „Kuby Rozpruwacza” różnił się tym, że nie wybierał kobiet z ubogich dzielnic żyjących z prostytucji. Grasował w Bydgoszczy w latach 20 XX wieku, a jego ofiarami były młode kobiety. Zwabiał je w ustronne miejsca, a następnie podrzynał im gardła. Kim był bydgoski seryjny morderca? Szczegóły poniżej.

Leżała martwa na polu w Osielsku. Tak rozpoczęła się krwawa historia

Ta przerażająca i krwawa historia wydarzyła się dokładnie sto lat temu. Schemat bardzo przypominał ten z popularnych seriali kryminalnych. Policja co rusz znajduje zwłoki młodych kobiet. Wszystkie zostały zabite w ten sam sposób, a śledczy nie mają wątpliwości, że za wszystkim morderstwami stoi ten sam człowiek.

Wszystko zaczęło się w 1923 roku. Była to już końcówka lipca, a rolnicy – w trakcie żniw. Wówczas w słynnej (obecnie) i aktualnie jednej z najbogatszych gmin w Polsce – Osielsku, znaleziono wśród snopów zboża zwłoki młodej kobiety.

Miała ona poderżnięte gardło, co zdaniem śledczych było bez dwóch zdań przyczyną zgonu. Jak udało się ustalić – kobieta to Bronisława K., pracownica browaru w Myślęcinku (tuż przy wyjeździe z Bydgoszczy i wjeździe do Osielska). Wkrótce o sprawie zrobiło się głośno w mediach, a miesiąc później mieszkańcy Bydgoszczy byli już przerażeni.

Zginęła przez ogłoszenie w gazecie. Ślad za Marią urwał się w bydgoskiej kawiarni

Wówczas w Złotnikach Kujawskich w okolicach stacji kolejowej, w świeżo rozkopanym dole znaleziono kolejną martwą kobietę – Marię W. Podobieństwo było ogromne – obie ofiary miały poderżnięte gardła.

Był to pierwszy przełom w śledztwie, ponieważ śledczy dowiedzieli się o tym, jak Maria W. znalazła się w Złotnikach. A zatem – wiadomo już było, w jaki sposób morderca zwabił kobietę w pułapkę. Z ustaleń wynikało, że napisał on ogłoszenie w prasie o tym, że jest samotnym mężczyzną i szuka gospodyni. Kobieta opowiedziała swojej znajomej o ogłoszeniu, a także o tym, że zamierza spotkać się z przyszłym pracodawcą w kawiarni „Teatralna” w Bydgoszczy.

Kobieta poszła na spotkanie, lecz nigdy z niego nie wróciła. Jak znalazła się w Złotnikach Kujawskich? Zdaniem śledczych, morderca musiał wmówić jej, że właśnie tam mieszka, a także pojechać z nią do podbydgoskiej miejscowości, by zobaczyła swoje nowe miejsce pracy. Gardło musiał podciąć jej już na stacji, korzystając z tego, że nikogo nie było w pobliżu.

Kolejny miesiąc śledztwa i kolejne zwłoki. Tym razem doszło do przełomu w sprawie

Obie ofiary miały przy sobie pieniądze, co wykluczyło tezę, że seryjny zabójca morduje w celach finansowych. Przerażona bydgoska społeczność nie zdążyła jeszcze ostudzić emocji, a już kolejnego miesiąca – znaleziono kolejne zwłoki.

To był nowy przełom w śledztwie. Znalezioną w Wałdowie martwą kobietę, niedługo przed zgonem widzieli świadkowie. Towarzyszył jej mężczyzna – domniemany zabójca. Jego rysopis pasował do poszukiwanego w całym kraju i podejrzewanego o morderstwa kobiet - Langego.

Czy morderca z Poznania i zabójca z Bydgoszczy to ta sama osoba?

Poszukiwanego od dawna Langego nie udało się jednak tak szybko złapać. Do tego czasu w identyczny sposób zginęły co najmniej trzy kolejne bydgoszczanki. Każdą z nich znaleziono w pobliskiej miejscowości, a nie w samej Bydgoszczy.

Poszukiwany listem gończym w całej Polsce, morderca z Poznania - Jan vel Franciszek Lange został schwytany w Gnieźnie. Udowodniono mu m.in. morderstwo żony. Śledczy byli też pewni, że Jan Lange zabił więcej kobiet, na to jednak nie było dowodów.

Pomimo obszernego śledztwa, nie udało się powiązać jego krwawej działalności ze zgonami bydgoszczanek. Co więcej – nie zgadzał się jeden detal. Zgodnie z ustaleniami śledczych – Lange miał mordować dla pieniędzy. Zamordowane bydgoszczanki miały jednak przy sobie gotówkę. Mężczyznę skazano na śmierć, a w 1935 roku na mocy amnestii wyrok zamieniono na karę dożywotnego pozbawienia wolności.

Co ciekawe – od czasu, kiedy Lange trafił za kraty, nie zginęła już żadna bydgoszczanka. Czy bydgoski rozpruwacz i wampir z Poznania to rzeczywiście jedna i ta sama osoba? A może za zbrodniami w Bydgoszczy stał ktoś inny? Tego nigdy się już nie dowiemy.

Źródło: Bydgoszcz Nasze Miasto, Głos Wielkopolski, Detektyw Online

Świętokrzyskie. Festiwal kolorów na dachu Galerii Korona w Kielcach
Listen on Spreaker.