pomoc

Najpierw ulatniał się gaz, potem wybuchł pożar. Mama dwójki dzieci straciła wszystko, jej tata walczy w szpitalu [GALERIA]

2024-05-02 8:26

Do pożaru w kamienicy w Wituni pod Więcborkiem (powiat sępoleński, woj. kujawsko-pomorskie) doszło 24 kwietnia. - Mój tata odwiedził mieszkanie, które wynajmowałam, by wymienić butlę gazową. Niestety, była ona rozszczelniona, co doprowadziło do tragicznego pożaru - opowiada pani Angelika. Została sama z dwiema córkami w wieku 3 i 5 lat. Straciły wszystko. Tak sama jak druga rodzina z tej kamienicy.

Pożar kamienicy pod Więcborkiem wybuchł, bo butla gazowa była nieszczelna

24 kwietnia chwilę przed godziną 18 do mieszkania wynajmowanego przez panią Angelikę na pierwszym piętrze kamienicy przy ul. W. Witosa w Wituni (powiat sępoleński) przyszedł pan Andrzej. Miał wymienić butlę gazonową w kuchni córki. Była nieszczelna, wybuchł pożar. Mieszkanie doszczętnie spłonęło.

  • W drugim lokalu w tym budynku udało się uratować wyposażenie.
  • Strażacy ocenili, że budynek nie nadaje się do zamieszkania. Wstępnie oszacowali straty na 700 tys. zł.
  • Burmistrz Więcborka zaoferował poszkodowanym mieszkania zastępcze, pomoc finansową i psychologiczną.
  • W sieci trwa zbiórka na rzecz pogorzelców.

Samotna matka straciła wszystko w parę chwil

- Nasze życie zmieniło się na zawsze. Mój tata odwiedził mieszkanie, które wynajmowałam, by wymienić butlę gazową. Niestety, była ona rozszczelniona, co doprowadziło do tragicznego pożaru. W wyniku tego dramatu tata trafił do szpitala z oparzeniami I i II stopnia, a ja razem z moimi córkami w wieku pięciu i czterech lat straciłyśmy wszystko - opowiada pani Angelika. - Chociaż doznałam oparzeń nóg i jestem zaniepokojona stanem zdrowia mojego taty, jestem ogromnie wdzięczna, że moje córeczki są całe i zdrowe - dodaje. 

Znalazły schronienie u siostry pani Angeliki, ale to tymczasowe rozwiązanie.

- Musimy stworzyć dla siebie nowe, bezpieczne miejsce do życia. Bez wsparcia od i ludzi o dobrym sercu, nie damy rady - mówi pani Angelika.

Ogień zajął całą kamienicę. Sąsiednie mieszkanie należało do pani Patrycji i pana Łukasza. W czasie pożaru ich dzieci w wieku 5 i 3 lat były tam z babcią, ale na szczęście nic im się nie stało. Rodzina nie może na razie wrócić do zniszczonego mieszania.

Rodzinom można pomóc, dołączając do zbiórek.

W drugim mieszkaniu płonącej kamienicy dzieci były same z babcią, na szczęście nic im nie jest

- Cała ta tragedia działa się pod naszą nieobecność, kiedy byliśmy na wizycie stomatologicznej. Nasze dzieci znajdowały się w mieszkaniu pod opieką babci. Na szczęście nikt z naszych bliskich nie ucierpiał w pożarze. Jednak wraz ze stratą naszego mieszkania, straciliśmy poczucie bezpieczeństwa, nasze centrum życiowe. Musimy zacząć wszystko od nowa. Państwa wsparcie pomoże nam stanąć choć trochę na nogi i uwierzyć, że jeszcze może być normalnie - tak o pomoc proszą pani Patrycja i pan Łukasz. 

Tak zmienił się dworzec PKP Bydgoszcz Główna