wokół nas

Mieszkanie bydgoszczanki opanowały prusaki, więc musiała się wyprowadzić. To kolejna plaga po pluskwach i szczurach [ZDJĘCIA]

2023-11-03 8:16

- Niektórzy myślą chyba: skoro Bóg dał życie robactwu, trzeba o to życie dbać. I w efekcie tkwią w brudzie, zupełnie się tym nie przejmując. Ale kolonie pluskiew czy karaluchów znajdujemy i w czystych mieszkaniach. Kobieta przynosi worek ziemniaków prosto ze sklepu, po godzinie podnosi go, a pod nim wszystko się rusza. Ostatnio w Bydgoszczy większym problemem niż zwykle są też gryzonie, może to przez wzmożone inwestycje, także wodociągowe. Pewnego ranka zadzwonił przejęty mężczyzna. Opowiedział, że o godz. 3 w nocy poszedł do toalety i poczuł jakieś dziwne muśnięcie. Szybko się zorientował, że w muszli jest szczur. To było siódme czy ósme piętro wieżowca - opowiada Tomasz Parlow, zajmujący się m.in. dezynsekcją.

Mieszkańcy kolejnych bydgoskich osiedli alarmują, że w ich mieszkaniach pojawiają się pluskwy i karaluchy na taką skalę, jakiej jeszcze nie widzieli.

Bydgoszczanka mieszka na Bartodziejach od 40 lat. Pierwszy raz mieszkanie opanowały karaluchy. Musiała się wyprowadzić

- Moja babcia mieszka na Bartodziejach, ale teraz u nas. Zabraliśmy ją, bo nie mogliśmy pozwolić, by dalej żyła w takich warunkach. Wróci do siebie dopiero po dezynsekcji i gruntownych porządkach - opowiada pani Karolina. - Zaczęło się niepozornie, bo najpierw prusaki pojawiły się na klatce schodowej w bloku. Chwilę później były już w mieszkaniu i to dosłownie wszędzie. W szafkach, na półkach, pomiędzy książkami, w kubkach, w łóżku. Ręcznie wybiliśmy ich kilkaset. Ale te ciągle się mnożyły. Babcia mieszka tam ponad 40 lat, nigdy wcześniej nie miała w domu żadnych insektów. Problem zgłaszaliśmy kilka razy do zarządu spółdzielni. Potraktowali sprawę poważnie dopiero wtedy, gdy karaczany były już w wielu mieszkaniach, nie tylko u babci i u sąsiadów z góry. Zajęli się klatką schodową i piwnicami. Mieszkania są już po stronie właścicieli. Nas dezynsekcja kosztowała 300 zł, ale jeśli sąsiedzi w pionie nie zajmą się problemem, pewnie za jakiś czas będziemy mieli powtórkę - dodaje.

Nie wystarczy dezynsekcja. Trzeba zabezpieczyć otwory wentylacyjne, uszczelnić węzły sanitarne, rury grzewcze

Tomasz Parlow z firmy Robex Bydgoszcz, zajmującej się m.in. dezynsekcją przyznaje, że właśnie teraz pracy w mieście i pod miastem jest sporo. Rozpoczął się  sezon grzewczy, a to zawsze moment, kiedy insekty, ale i gryzonie próbują dostać się do domów i mieszkań. Wykorzystują otwory wentylacyjne, rury grzewcze czy węzły sanitarne.

- Tam, gdzie są ludzie, tam jest i robactwo - zauważa Tomasz Parlow. - Niektórzy myślą chyba: skoro Bóg dał życie robactwu, trzeba o to życie dbać. I w efekcie tkwią w brudzie, pozwalają na to, by insekty rozmnażały się w nieskończoność, zupełnie się tym nie przejmując. Ale kolonie pluskiew czy karaluchów znajdujemy i w czystych mieszkaniach. Kobieta przynosi worek ziemniaków prosto ze sklepu, po godzinie podnosi go, a pod nim wszystko się rusza. Przyniosła pluskwy z warzywniaka - dodaje.

W ciągu dnia można nie zauważyć pluskiew czy karaluchów. Wystarczy jednak nocą nagle zapalić światło, by zobaczyć, jak się rozpierzchają do swoich kryjówek

Pozbycie się insektów, które opanowały mieszkanie, nie jest łatwe zwłaszcza w bloku, bo pojawiają się często niemal od razu w całym pionie (w kamienicach i domach jednorodzinnych występują rzadko). Kiedy jest ich dużo, nie pomogą dostępne w sklepach środki w sprayu, które działają tylko, jeśli popsikamy nimi wprost na owada. Zwykle dopiero nocą wychodzą z ukrycia, dlatego łatwo je zaobserwować, kiedy nagle w środku nocy zapalimy światło w kuchni czy łazience. W ciągu dnia ukrywają się tam, gdzie jest ciepło, ciemno, a najlepiej też wilgotno, gdzie ludzie rzadko albo wręcz nigdy nie zaglądają, np. w obudowie zmywarki, lodówki, telewizora czy radia albo pod boazerią.

Dużym problemem w mieszkaniach bydgoszczan są teraz też pluskwy - uciążliwe, bo dotkliwie kąsają domowników, a bytują najczęściej w łóżkach, kanapach, fotelach, tam, gdzie ludzie siadają czy kładą się w bieliźnie.

- Kiedyś obowiązywały bardziej restrykcyjne zasady odkażania czy prania ubrań, jakie są sprzedawane w lumpeksach, dziś to przypomina trochę wolną amerykankę - opowiada Tomasz Parlow. - Kiedy usiłujemy dociec, skąd w konkretnym mieszkaniu pluskwy, po to, by np. zabezpieczyć klatki wentylacyjne i inne otwory, aby nie pojawiły się znowu, dochodzimy do tego, że mogły zostać przywleczone z ubraniami kupionymi w second-handzie. Pewnie dlatego też jesteśmy wzywani ostatnio do wielu mieszkań, gdzie mieszkają ludzie, którzy uciekli przed wojną z Ukrainy. Dostają czy kupują ciuchy, materace i wózki z drugiej ręki, o które nie zadbano nalezycie, a dla insektów to raj - dodaje.

Szczury w bydgoskich mieszkaniach to kolejna plaga

Ostatnio w Bydgoszczy większym problemem niż zwykle są też gryzonie.

- Może to przez wzmożone inwestycje, także wodociągowe - zastanawia się Tomasz Parlow. - Pewnego ranka zadzwonił przejęty mężczyzna. Opowiedział, że o godz. 3 w nocy poszedł do toalety i poczuł jakieś dziwne muśnięcie. Szybko się zorientował, że w muszli jest szczur. To było siódme czy ósme piętro wieżowca - dodaje.

Halloweenowa Masa Krytyczna przejechała ulicami Bydgoszczy