Kulinarna mapa

Nowa kawiarnia w Bydgoszczy. Takiego połączenia wcześniej w mieście nie było [GALERIA]

2023-09-21 8:24

Mrożona kawa z lekką, bo roślinną bitą śmietaną jest muśnięta czekoladą, więc słodzić jej nie trzeba. Jest podana tak, że sos spływa stopniowo na dno. Dzięki temu z każdym łykiem wydobywają się coraz intensywniejsze czekoladowe nuty, co w połączeniu z mocną kawą dostarcza dawkę pozytywnej energii. A to tylko przedsmak tego, czego można spróbować w Cafe Black Jack, nowej kawiarni w Bydgoszczy. Działa od kilku dni w miejscu, gdzie nikt się jej chyba nie spodziewał.

Niewielki pawilon handlowy w środku blokowiska. Obok nowa, duża szkoła, a poza tym niewiele. Nowy Fordon, ul. Bortnowskiego 12. Właśnie tu od kilku dni działa lokal Cafe Black Jack.

Dotąd przychodziło się tu głównie na zakupy do Stokrotki. Odkąd budynek oddano do użytku pomieszczenia na tyłach, te od strony lasu, stały puste. Aż zadomowił się tu Jacek Modrzyński z ekipą. Najpierw urządził szkołę tańca. Latynoskie rytmy i ruchy to jego pasja, którą nie tylko zaraża, ale i emanuje. Na co dzień uczy wychowania fizycznego. Kiedy tylko może - uczy tańca.

- Nasi uczniowie to i kilkulatki i 80-latki (a czasem to ci drudzy mają więcej wigoru) - mówi Jacek Modrzyński. - Podczas kursów zbliżamy się do siebie. Tworzą się relacje, takie, że po lekcji chciałoby się dłużej ze sobą pobyć, pogadać. Nie było gdzie. Nie było też gdzie spotkać się ze znajomymi spoza kursu, napić się z nimi dobrej kawy. A kawa i coś słodkiego - pysznego i zdrowego - idealnie pasują do tańca. To wręcz nierozerwalne trio. Do tego rozmowa z ludźmi i mamy już wszystko, czego trzeba. Naoglądałem się takich połączeń na Zachodzie. Chciałbym, żeby moi goście spróbowali tego stylu bycia z innymi. Żartowaliśmy, że Fordon to niemal pustynia pod tym względem. Wychodząc ze szkoły widzieliśmy zasłonięte okna lokalu tuż obok. Kusił. W końcu zabrałem się do pracy. Sam wiele w nim zrobiłem, o - proszę spojrzeć - choćby podłoga czy sufit. Wszystko to zajęło całe miesiące. Zaplanowałem wystrój tak, by stworzyć przestrzeń, w której dobrze się czuje każdy, młodszy i starszy - dodaje.

Lokalizacja między Starym Fordonem a Nowym Fordonem to i szansa, i wyzwanie. Pan Jacek mówi, że mu się nie spieszy. Chce, by ludzie przyzwyczaili się, że w niedzielne popołudnie nie muszą już zastanawiać się, czy szybciej dojadą na kawę do centrum Bydgoszczy, czy do Torunia. A to dlatego, że świetnej jakości kawę, ale i ciekawe herbaty, desery od lokalnych dostawców wykonane z naturalnych składników i lody przywożone specjalnie tu z Opola, mają na wyciągnięcie ręki.

- Dziś przyszła rodzina, prosto ze spaceru. Dzieci zaczęły wybierać smaki lodów. W pewnym momencie tata wyjął telefon: przychodźcie, tu pod blokiem jest nowe miejsce, otwarte już - mówił znajomym i szybko zrobiło się gwarnie. Położenie na uboczu to też szansa, bo nasi goście nikomu tu nie przeszkadzają. Kiedy mają ochotę, wystawiamy głośniki do ogródka przed lokalem i tańczymy na chodniku do późna - opowiada Jacek Modrzyński.

O to, by kawa była podana idealnie, dba sam szef, z wykształcenia także barista. Upał, więc wybór może być jeden. Mrożona kawa z lekką, bo roślinną bitą śmietaną jest muśnięta czekoladą, więc słodzić jej nie trzeba. Jest podana tak, że sos spływa stopniowo na dno. Dzięki temu z każdym łykiem wydobywają się coraz intensywniejsze czekoladowe nuty, co w połączeniu z mocną kawą dostarcza dawkę pozytywnej energii.

Hitem lokalu są wyjątkowe mieszanki herbat. Każda ma zachęcającą nazwę. Biała z jaśminem to Dotyk anioła. Czarna z hibiskusem to Samba. Głębia oceanu po zaparzeniu ma intensywny, turkusowy kolor. To nie magia ani chemia, to kwiat kitorii i liście zielonej herbaty.

Rodziny z dziećmi wybierają bąbelkowe gofry z lodami, świeżymi owocami i innymi słodkimi dodatkami, którymi można się bawić do woli, dlatego za każdym razem smakują inaczej.

Pan Jacek dużą wagę przywiązuje do składników serwowanych napojów i deserów. Wybiera te najbardziej naturalne. Nawet popularne wśród najmłodszych lody o smaku gumy balonowej w składzie mają nie sztuczne barwniki, a herbatę. Do smaków nie ma się jednak co przyzwyczajać, bo często się zmieniają. I tak ma być - nie nuda i przewidywalność, a niespodzianka i żywioł. Teraz akurat królują sorbety gruszkowy i herbaciany. Jesienią na rozgrzewkę będą lody marchewkowe.

Co ważne, ceny nie zwalają z nóg.

Oferta lokalu będzie się rozwijała i kulinarnie (można liczyć m.in. na świeże soki) i artystycznie. Powstanie kącik karykatury i będą tu organizowane koncerty, bo tańczący barista i wuefista w wolnych chwilach muzykuje. Atmosferę tego miejsca i fluidy kawiarnianej ekipy warto poczuć osobiście.

Wrocławskie krasnale podbijają Sopot