Co się wydarzyło w domu Trieblerów? Jedna z najgłośniejszych zbrodni w Bydgoszczy ma już 64 lata!

i

Autor: Narodowe Archiwum Cyfrowe, archiwum rodziny Triebler

Kryminalne

Co się wydarzyło w domu Trieblerów? Jedna z najgłośniejszych zbrodni w Bydgoszczy ma już 64 lata!

2024-05-20 14:42

Do tej straszliwej zbrodni doszło wiosną 1960 roku w Bydgoszczy. O morderstwie w domu Trieblerów rozmawiano jeszcze długo po skazaniu winnego. W mieszkaniu przy ul. Długosza zginęło rodzeństwo: 14-letni Paweł i 18-letnia Gabrysia. Matka znalazła konającą córkę z poderżniętym gardłem, a syna z kablem elektrycznym zaciśniętym wokół szyi.

Cecylię Triebler, bydgoszczankę, spotkała ponownie tragedia. Najpierw pochowała męża, znanego rzeźbiarza i właściciela zakładu kamieniarskiego. Po jego śmierci postanowiła dalej prowadzić dochodowy interes. Trieblerowie byli znaną rodziną, a punkt przy ul. Dworcowej nigdy nie świecił pustkami.

30 marca 1960 roku, tuż przed godziną 21, Cecylia Triebler wróciła do swojego domu przy ul. Długosza. Zastała tam zdemolowane mieszkanie oraz leżącą w kałuży krwi 18-letnią córkę, Gabrielę. Dziewczyna konała. W sąsiednim pokoju znajdowało się ciało 14-letniego syna. Paweł miał rozbitą głowę i kabel elektryczny zaciśnięty wokół szyi.

Rodzeństwo zostało zaatakowane znienacka. Nieznany wówczas sprawca najpierw napadł na Pawła, a później na jego siostrę, która broniła się dłużej. Na jej ciele milicja znalazła pięć śladów uderzenia tępym narzędziem. 18-latka miała również poderżnięte gardło.

Z mieszkania zniknęło tylko stare futro Cecylii, aparat fotograficzny i dwa zegarki po zmarłym Piotrze Trieblerze, ojcu rodziny. Sprawca zabrał przedmioty i uciekł z miejsca zbrodni, wyraźnie spiesząc się.

Z relacji sąsiadów, którzy słyszeli hałasy tego wieczoru wynikało, że do zdarzenia doszło po godz. 20. Podejrzenia skierowano na ostatniego klienta warsztatu kamieniarskiego, 22-letniego Tadeusza R. z Warszawy. Mężczyzna miał umówioną wizytę w domu Trieblerów na godzinę 20:30.

Po rozpoczęciu obławy, ktoś zauważył Tadeusza R., który wędrował wzdłuż torów kolejowych kierując się w stronę Gdańska. Bez oporu poddał się zatrzymaniu. Trzymał przy sobie skradzione przedmioty z mieszkania Trieblerów, a jego ubranie było poplamione krwią.

Proces Tadeusza R. był ważnym wydarzeniem dla bydgoszczan. Mężczyzna trafił przed sąd dwa miesiące po morderstwie, którego dokonał na młodych Trieblerach. Był sądzony tylko trzy dni. Usłyszał wyrok śmierci.

Mężczyzna po raz kolejny chciał się szybko wzbogacić. Był kamieniarzem, lecz… złodziejem i recydywistą. Domy okradł już wcześniej, ogłuszając swoje ofiary, lecz nigdy ich nie mordując. Narzędzia ogłuszające przywykł nazywać „narkozą”. Gdy ofiara była nieprzytomna, Tadeusz R. zabierał z ich domu drogocenne przedmioty.

Tym razem padło na rodzinę Trieblerów. Sprawca spodziewał się, że w domu przy ul. Długosza może znajdować się majątek. Z terenu budowy przedszkola w Nowej Hucie mężczyzna zabrał łom. Narzędzie było zbyt długie, by schować je za pazuchą, dlatego obciął tego końcówki brzeszczotem. Pomóc miał mu w tym kolega.

Gdy Tadeusz R. zawitał do mieszkania przy ul. Długosza posłużył się łomem owiniętym w gazetę, narzędziem przygotowanym do ogłuszenie pani Triebler. Nie spodziewał się jednak, że w mieszkaniu zamiast osoby dorosłej będą dzieci. Podczas napadu wpadł w panikę.

Sąd Najwyższy utrzymał wyrok, a Rada Państwa odmówiła łaski. Tadeusz R. został stracony dwa miesiące później. Na pogrzebie dzieci Trieblerów zjawiły się tłumy, a o sprawie prasa rozpisywała się codziennie. MZK musiało podstawić dodatkowe autobusy na Błonie, gdzie odbywał się pogrzeb, gdyż takie było oblężenie.

EKG 2024 Dariusz Standerski wiceminister cyfryzacji