Wirus, który przetrwał w wiecznej zmarzlinie

i

Autor: internet / Youtube Destiny

Naukowcy przebudzili wirusa sprzed 30 tys. lat! Jakie inne choroby kryje wieczna zmarzlina?

2022-02-23 15:00

Pithovirus to największy wirus na ziemi, który „ożył”. Niedawno pisaliśmy o tym, że superkomputer, dzięki analizie próbek zidentyfikował ponad 110 000 nowych wirusów, w tym dziewięć nieznanych do tej pory koronawirusów. Dlaczego naukowcy z Francji wpadli na dosyć kontrowersyjny pomysł, jakim było przebudzenie po 30 tys. lat największego wirusa znanego nauce?

Pithovirus : Największy wirus na ziemi, który „ożył”

Pithovirus sibericum pozostawał w uśpieniu przez 30 tys. lat, został odkryty pod 30 m. warstwą zamarzniętej ziemi. Ma aż 1,5 mikrometra średnicy i jest największym znanym nauce wirusem o średnicy ponad 20 razy większej, niż SARS-CoV-2. Odnaleziono go w syberyjskiej wiecznej zmarzlinie, w której spędził trzydzieści mileniów w stanie podobnym do hibernacji. Jak się okazało po rozmrożeniu wirus ten ożył i był zdolny do zakażania. Dlaczego naukowcy zdecydowali się na taki test i czy ten wirus jest niebezpieczny dla ludzi?

Po raz pierwszy widzieliśmy wirusa zdolnego do działania po tak długim czasie – mówił kierujący projektem prof. Jean-Michel Claviere

Chociaż minęło już sporo czasu, od kiedy zespół francuskich naukowców przebudził coś, co pozostawało w uśpieniu od 30 tys. lat to do tej pory wirus nie stanowi zagrożenia dla ludzi ani zwierząt: jego jedynymi ofiarami są ameby. Jak tłumaczą naukowcy gigantyczne wirusy mają tendencję do infekowania właśnie prostych organizmów jak ameby.

Dlaczego naukowcy badają wymarłe wirusy?

O ile Pithovirus jest dla ludzi niegroźny to jednak ze względu na zmiany klimatyczne wieczna zmarzlina ciągle topnieje i zapewne ukrywa w sobie o wiele bardziej śmiercionośne niespodzianki. Dobra wiadomość jest taka, że większość z odkrywanych wirusów nich jest dla nas niegroźna, bo wymarły również organizmy, na których pasożytowały. Zła wiadomość jest taka, że nie wszystkie.

Zespół Claverie, prowadząc badania nad zmarzliną odkrył w niej ślady kodu genetycznego znanych nam, niebezpiecznych chorób takich, jak czarna ospa, wąglik czy afrykański pomór świń. I wiele genów zupełnie nieznanych. Niestety odnotowano już pierwsze zgony wywoływane przez takie „wracające z przeszłości” choroby.

W 2016 r. rosyjski chłopiec zmarł na wąglik, który był obecny w zamarzniętych zwłokach renifera! Znaleziono też ludzkie szczątki na Alasce, które zawierały pełnego genom wirusa grypy hiszpańskiej z 1918 r. Wraz z topnieniem kolejnych warstw wiecznej zmarzliny takich niespodzianek będzie coraz więcej. Naukowcy ostrzegają, że wydobycie surowców w takich rejonach to „przepis na katastrofę”.

Jeśli inne wirusy są w stanie przeżyć w podobny sposób, jak Pithovirus infekujący ameby, oznacza to, że na przykład czarna ospa nie została wymazana z naszej planety. Po prostu czeka na odkopanie. Na szczęście nie wszystkie wirusy dobrze znoszą zamarzanie. Wirusy RNA wydają się być wrażliwsze na zmiany temperaturowe, ale wirusy DNA, są bardziej stabilne chemicznie i bardziej odporne na tego rodzaju procesy. Czyli starożytna grypa raczej nam nie grozi, ale starożytna ospa już tak.

Właśnie, dlatego naukowcy gorączkowo przeczesują wieczną zmarzlinę, starając się odkryć ukryte w niej mikroorganizmy. Tylko badając je naukowcy będą się lepiej przed nimi bronić. Test z „ożywieniem” Pithovirus był najlepszym testem tego, że ukryte w zmarzlinie mikroorganizmy są wciąż aktywne i potencjalnie niebezpieczne.

Masz dla nas ciekawy temat lub jesteś świadkiem wyjątkowego zdarzenia? Napisz do nas na adres [email protected]. Czekamy na zdjęcia, filmy i newsy z Waszej okolicy!