Polityka

Bardziej radykalny niż PiS? Jakim prezydentem będzie Karol Nawrocki, jeśli wygra w drugiej turze - oto możliwe scenariusze

2025-05-27 13:22

Kim jest Karol Nawrocki, popierany przez PiS nowy człowiek w polityce, który ma szansę zostać prezydentem Polski? Jeśli zasiądzie w pałacu na Krakowskim Przedmieściu, to jak będzie wyglądała jego współpraca z rządem Koalicji 15 października? Polityczna awantura to możliwy scenariusz czy jednak zbyt pesymistyczny obraz przyszłości? Pytań jest wiele.

Spis treści

  1. Wybory prezydenckie 2025. Druga tura 1 czerwca
  2. Jest "decyzją Jarosława Kaczyńskiego"
  3. Dwóch kandydatów, dwie wizje Polski
  4. "Rozepchnie się" w polityce?
  5. Jaka przyszłość Koalicji 15 października?
  6. "Chemii" nie widać
  7. Nawrocki a Europa
  8. To rząd będzie rozliczany
  9. Trzaskowski bardziej samodzielny?
  10. Kwaśniewski punktem odniesienia
  11. Realne obietnice czy... populizm?

Wybory prezydenckie 2025. Druga tura 1 czerwca

Przed nami ostatnie dni, wkrótce zaczniemy odliczać już godziny kampanii przed drugą turą wyborów prezydenckich w Polsce. W niedzielę 1 czerwca Rafał Trzaskowski z Koalicji Obywatelskiej zmierzy się z Karolem Nawrockim, którego popiera Prawo i Sprawiedliwość. Przypomnijmy, w pierwszej turze obecny prezydent Warszawy i wiceszef Platformy Obywatelskiej uzyskał w kraju 31,36 procent poparcia, natomiast prezes Instytutu Pamięci Narodowej zdobył 29,54 procent.

Jest "decyzją Jarosława Kaczyńskiego"

"Walka na żyletki" - to określenie często pojawia się w różnych rozmowach, analizach tego, kto może zwyciężyć i co czeka nas w drugiej turze. Obaj kandydaci stoczą ze sobą bardzo wyrównaną walkę, różnice w ilości głosów mogą być bardzo minimalne. Dziś po uwagę bierzemy każdy scenariusz wydarzeń, także taki, że miejsce w Pałacu Prezydenckim zdobędzie Nawrocki. W przeciwieństwie do Trzaskowskiego, jest nowym człowiekiem w tak zwanej wielkiej polityce. Podczas jednego z wieców szef IPN sam o sobie stwierdził, że jest "decyzją Jarosława Kaczyńskiego", prezesa PiS.

Udział w kibolskich bójkach-ustawkach, nie do końca jasna sprawa przejęcia mieszkania Jerzego Ż. w Gdańsku, zażywanie snusa - substancji nikotynowej, zarzuty o dostarczanie prostytutek klientom Grand Hotelu w Sopocie o czym pisał portal Onet, znajomości w przestępczym półświatku - wszystkie te tematy, podgrzewane przez część mediów, budzą wiele obaw wśród przeciwników Nawrockiego.

Dwóch kandydatów, dwie wizje Polski

Rodzą się pytania, jeśli w niedzielę zwycięży, to jakim prezydentem będzie kandydat, za którym murem stoi dziś PiS i jego wyborcy? Czy storpeduje pracę rządu Donalda Tuska, swojego politycznego adwersarza?

Profesor Agnieszka Kasińska-Metryka, politolożka z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, przyznaje, że właśnie toczy się jedna z najbardziej istotnych i ważnych kampanii od 1989 roku, czyli początku transformacji systemowej w Polsce.

- Dlaczego tak jest? Wybieramy bowiem nie tylko prezydenta, głowę państwa, ale w ogóle wizję, jak ono ma wyglądać. Według mnie format wydarzenia wykracza nawet poza "zwykłe" wybory prezydenckie. Obaj kandydaci oznaczają dwa różne, skrajne scenariusze przyszłości państwa. Stąd także widzimy ogromną mobilizację i emocje wyborców - mówi Agnieszka Kasińska-Metryka.

Czytaj również:

Karol Nawrocki po testach na obecność narkotyków

"Rozepchnie się" w polityce?

- W przypadku wygranej Karola Nawrockiego, na szczytach władz w Polsce mielibyśmy tak zwany układ koabitacji, taki, gdzie przedstawiciele rządu i prezydent wywodzą się z przeciwnych obozów politycznych. Pytanie, czy jest on optymalny dla polskiego systemu. Otwarta pozostaje kwestia, na ile prezydent widzi swoją rolę, jako wyznaczoną mu przez konstytucję i prawo a na ile będzie chciał trochę "rozepchnąć się" na tej scenie politycznej. To co do tej pory pokazuje i deklaruje Karol Nawrocki, wskazuje, że dla obecnego rządu może być nawet trudniejszym we współpracy niż Andrzej Duda. Ustępujący prezydent mimo wszystko wykonywał pewne gesty do rządu Donalda Tuska, oczywiście blokował pewne ustawy, ale tych przypadków nie było aż tak wiele. Nawrocki już teraz zapowiada, że stanie w kontrze do rządu. Oznacza to duży kłopot dla gabinetu Tuska, otwarte pozostaje nawet pytanie, czy nie grożą nam wcześniejsze wybory parlamentarne - zaznacza Kasińska-Metryka.

Jaka przyszłość Koalicji 15 października?

Politolożka zaznacza, że wygrana Nawrockiego stwarza wiele pytań i niewiadomych co do przyszłości Koalicji 15 października, którą tworzą: Platforma Obywatelska, Trzecia Droga (Polska 2050 Szymona Hołowni oraz Polskie Stronnictwo Ludowe) a także Lewica.

- Bardzo ważną kwestią jest bezpieczeństwo kraju, odpowiadają za nie prezydent, rząd, generałowie. Potrzebna jest ścisła współpraca między nimi, byłoby bardzo niedobrze, jeśli te środowiska uległyby upolitycznieniu. Tymczasem bezpieczeństwo to temat, który powinien być kluczowy dla wszystkich stron, niezależnie od własnych poglądów politycznych - mówi politolożka z kieleckiego uniwersytetu. 

"Chemii" nie widać

Pytamy, czy Karol Nawrocki, sądząc po jego dotychczasowych wystąpieniach i deklaracjach, gwarantuje współpracę ze swoimi politycznymi oponentami w tych kluczowych sprawach. Może zdecyduje się "iść swoją drogą" i odcinać od PiS, które wystawiło go do wyścigu o prezydenturę?

- To jest bardzo ciekawe pytanie. Z tego, co do tej pory deklarował Nawrocki, można wskazać raczej daleko idącą lojalność wobec obozu, który go poparł, nawet dalszą niż w przypadku Andrzeja Dudy. Z drugiej strony, jeśli posłuchamy dotychczasowych współpracowników Nawrockiego czy choćby profesora Antoniego Dudka (politologa, historyka, członka Rady Pamięci IPN - przyp. PSta), możemy odnieść wrażenie, że to jest człowiek, który może zaskoczyć. Pytanie, czy urząd prezydencki nie wyzwoli w nim podkładów - dziś tylko domniemanych - aby stać się niezależnym. Tego nie możemy wykluczyć, choć dziś Karola Nawrockiego możemy uznać za jeszcze bardziej konserwatywnego w poglądach niż ma obóz władzy. Tym bardziej dla rządu może być prezydentem trudniejszym do współpracy. "Politycznej chemii" nie widać zresztą z obu stron - zaznacza Kasińska-Metryka.

Wspomniany wyżej profesor Dudek już kilka miesięcy temu, w rozmowie z TVN 24, powiedział: "Pora, żebyśmy sobie uświadomili, że Karol Nawrocki ma bardziej radykalne poglądy niż partia, która go wystawiła na prezydenta".

Nawrocki a Europa

Jeśli chodzi o ewentualną działalność Nawrockiego jako prezydenta już na arenie międzynarodowej, w Unii Europejskiej, profesor Kasińska-Metryka przyznaje, że w tej sprawie musi on zdobyć jeszcze wiele doświadczenia.

- Pytanie tylko, czy on będzie chciał "uczyć się tej Europy", czy raczej postara się narzucić coś, co jest jego specjalnością - politykę historyczną i wizję Polski jako mocarstwa, niekoniecznie wynikającą z bieżących możliwości. Jego wizyta w czasie kampanii u prezydenta USA Donalda Trumpa szybko została przykryta przez sprawę z mieszkaniem w Gdańsku, ale też nie była zasługą samego Nawrockiego, tylko efektem zabiegów jego politycznego otoczenia. On sam jeszcze nie jest znany na arenie międzynarodowej. Jak przyjęliby go europejscy włodarze jako prezydenta Polski? Pewnie z zaciekawieniem, życzliwością ale z drugiej strony też sporym dystansem.

Zobacz również:

To rząd będzie rozliczany

Jak dodaje, fakt, że to właśnie Nawrocki zdobył poparcie PiS, które wystawiło go do wyborów, nie wynika z tego, że właśnie prezes IPN jest silnym politykiem, jednoczącym prawicę w wyścigu o prezydenturę. Według naszej rozmówczyni, działa raczej efekt politycznej polaryzacji.

- Ktokolwiek inny byłby "pomysłem Jarosława Kaczyńskiego", niezależnie od cech osobowości, także zyskałby poparcie. Ten obóz polityczny ma bardzo silną motywację negatywną, wychodzi z założenia, że rządzić może "każdy byle nie Tusk", a w przypadku tych wyborów "byle nie Trzaskowski". Kumulacja wszystkich afer, niejasności wokół Nawrockiego, nie ma dla jego zwolenników żadnego znaczenia - wyjaśnia profesor.

Nasza rozmówczyni wskazuje jeszcze na jeden aspekt współpracy głowy państwa z premierem i jego ministrami. - Jeśli prezydent odmówi podpisania danych ustaw, to z braku ich realizacji będzie później rozliczany rząd, który może stracić mandat zaufania społecznego. Osoby głosujące na partię Donalda Tuska, w ogóle na tę formację polityczną, poczują się zapewne jeszcze bardziej rozczarowane. Zwolennicy Nawrockiego i prawej strony sceny politycznej nabiorą natomiast przysłowiowego wiatru w żagle, aby dążyć do zmiany władzy w kraju - ocenia politolożka.

Karol Nawrocki, kandydat na prezydenta Polski

i

Autor: PAP/Paweł Supernak

Trzaskowski bardziej samodzielny?

Wyborcy Nawrockiego oraz PiS nie widzą z kolei takiej sytuacji, że prezydent i premier oraz członkowie rządu mieliby wywodzić się z tego samego obozu. Według nich trudno sobie wyobrazić, że Rafał Trzaskowski krytycznie ocenia poczynania Tuska i jego współpracowników, mimo, że prezydent Warszawy sam deklaruje, że będzie "poganiał rząd do roboty".

- Wszystko jest kwestią zaufania. Nie uważam, że w takich systemach politycznych jak nasz, prezydent oraz rząd wywodzący się z przeciwnych obozów są panaceum na dobrą jakość demokracji. To jest kwestia osobowości, wydaje się do tej pory, że Rafał Trzaskowski dość skutecznie pokazuje się jako kandydat samodzielny. Wystarczy, że popatrzymy na jego debatę ze Sławomirem Mentzenem. Obecny prezydent Warszawy nie jest typem polityka, który zgadza się na wszystko, licząc na to, że wzrosną mu słupki poparcia. On mówi - tu się zgadzam, a tu nie. Uważam, że jest szansa na to, iż tak samo zachowa się w stosunku do swojego środowiska politycznego. Już są zresztą sygnały, że o ile popiera kierunek polityki obecnego rządu, to ma zastrzeżenia co do tempa realizacji. Podobnie zresztą myśli znaczna część elektoratu Koalicji 15 października, który uważa, że obiecane zmiany następują zbyt wolno - tłumaczy ekspertka.

Kwaśniewski punktem odniesienia

Sięgnijmy do historii. Współpraca premierów rządów z prezydentami w ostatnich 20-30 latach w Polsce też wyglądała różnie. 

- W mojej ocenie najlepiej z tym poradził sobie Aleksander Kwaśniewski, który odcinał się od własnego zaplecza politycznego (czyli Sojuszu Lewicy Demokratycznej - przyp. PSta), jego przyjaźń z premierem Leszkiem Millerem była "szorstka", ale stał się prezydentem ponadpartyjnym i do dziś jest punktem odniesienia - zaznacza profesor Kasińska-Metryka.

Polecamy:

Realne obietnice czy... populizm?

Warto jeszcze, odbiegając od konkretnych nazwisk, skupić się na możliwościach i kompetencjach prezydenta Polski. W czasie kampanii wyborczej kandydaci składali (i składają) wiele różnych obietnic, tymczasem realizacja niektórych wykracza nawet poza ustawowe obowiązki głowy państwa.

- Nie jest to duży wysiłek, aby sięgnąć do tekstu obowiązującej konstytucji i przeczytać fragmenty, dotyczące kompetencji prezydenta RP. Tym polskim bliżej jest to tak zwanego modelu francuskiego. Rola prezydenta ogranicza się do arbitrażu, funkcji rozjemcy w spornych sytuacjach, natomiast to, co do tej pory słyszeliśmy od kandydatek i kandydatów, startujących w tegorocznych wyborach prezydenckich, według mnie miało charakter populistyczny i obiecywania przysłowiowych gruszek na wierzbie. Proszę wskazać, jakie przełożenie ma prezydent kraju na ceny energii elektrycznej? - pyta Kasińska-Metryka.

Druga tura wyborów prezydenckich w Polsce odbędzie się w niedzielę 1 czerwca, głosowanie planowo potrwa od godziny 7.00 do 21.00.

Prezydenci Polski po 1989 roku

  • Wojciech Jaruzelski (1989-90, nie był wyłoniony w wyborach powszechnych lecz przez parlamentarne Zgromadzenie Narodowe)
  • Lech Wałęsa (1990-95, 1 kadencja)
  • Aleksander Kwaśniewski (1995-2005, 2 kadencje)
  • Lech Kaczyński (2005-10, 1 niepełna kadencja, zginął w katastrofie smoleńskiej)
  • Bronisław Komorowski (2010-15, 1 kadencja)
  • Andrzej Duda (2015-25, 2 kadencje)
  • 2025: ?

Zobacz poniżej galerię zdjęć z marszów poparcia kandydatów w niedzielę 25 maja w Warszawie.

QUIZ. Wybory prezydenckie w Polsce. Co o nich wiesz? Pytania mogą Cię zaskoczyć
Pytanie 1 z 10
Uzupełnij: Zwycięzca tegorocznych wyborów prezydenckich zostanie ... prezydentem w historii III RP