Aktualizacja, 17 czerwca, godz. 16.30
Mężczyzna, który we wtorek podpalił się przed Sejmem jest w śpiączce farmakologicznej. Po wybudzeniu, czyli być może jeszcze w dniu dzisiejszym, zostanie podjęta decyzja dotycząca przesłuchania 48-latka. Mężczyzna przebywa w szpitalu przy Szaserów.
Aktualizacja, godz. 17.00
Wciąż nie są znane motywy działania 48-latka, który podpalił się przed Sejmem. Mężczyzna przytomny został zabrany do szpitala po tym, jak policjanci i przypadkowi przechodnie ugasili go. Wiadomo, że mężczyzna pochodził z Małopolski. Wcześniej informowano, że 48 latek jest z Wielkopolski. Wiadomo też, że przed zdarzeniem mężczyzna podszedł do stojących w pobliżu Sejmu dziennikarzy i pytał, czy zajmują się dziennikarstwem śledczym. Mężczyzna miał także krzyczeć, że "Nie ma sprawiedliwości w tym kraju". Później, kilkanaście metrów od wejścia do Sejmu oblał się łatwopalną substancją i podpalił. Teraz mężczyzna przebywa w jednym z warszawskich szpitali.
Do zdarzenia doszło przed godziną 14. Płonącego mężczyznę zauważyli policjanci, którzy znajdowali się w pobliżu.
- Policjanci zauważyli, że mężczyzna płonie. Podbiegli, ugasili mężczyznę. Wezwali pogotowie. Był przytomny, został zabrany
do szpitala - relacjonuje nad. Robert Szumiata z Komendy Rejonowej w Śródmieściu i dodaje, że w pobliżu nie znaleziono żadnego listu czy transparentów.
Póki co nie można mówić o motywach. To prawdopodobnie ustali śledztwo. Centrum Informacyjne Sejmu nie udziela informacji w tej sprawie.