Jechała do Medjugorie, teraz leży w szpitalu. Ludzie mieli chyba świadomość, że umierają

i

Autor: PAP/EPA/IVAN AGNEZOVIC

Jechała do Medjugorie, teraz leży w szpitalu. "Ludzie mieli chyba świadomość, że umierają"

2022-08-08 8:09

W tragicznym wypadku autokaru z polskimi pielgrzymami, do którego doszło w drodze do Medjugorie, życie straciło aż 12 osób. Wśród rannych byli również podróżujący z Mazowsza. Mediom udało się do nich dotrzeć i zapytać o przebieg zdarzenia oraz to, jak się obecnie czują.

Ośmioro Polaków, którzy przeżyli wypadek, przebywa obecnie w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Zagrzebiu. Redakcji "Faktu" udało się do nich dostać i porozmawiać o dramatycznych chwilach podczas pielgrzymki. 

Wypadek polskiego autokaru w drodze do Medjugorie. Wstrząsające relacje 

Pani Beata do Medjugorie jechała z Jedlni (woj. mazowieckie). Kobieta z uznaniem wypowiadała się o doświadczeniu i sposobie jazdy kierowców, dlatego też nie rozumie, jak mogło dojść do tragedii na taką skalę.

- To był szok, że coś takiego się stało. Nie pamiętam samego momentu wypadku, bo trochę spałam. To były sekundy. Nie straciłam przytomności, natomiast byłam zakleszczona - powiedziała pani Beata, ujawniając, że w chwilach po zdarzeniu nie mogła się ruszyć.

Czytaj również: Wypadek polskiego autokaru w Chorwacji. Skąd byli uczestnicy feralnej pielgrzymki?

- Czekałam, aż rozetną autokar i mnie wydostaną. [...] Miałam wrażenie, że to trwa z godzinę, a czekaliśmy chyba z 13 minut na pomoc - ujawniła.

Pani Beata opisała również, co widziała oraz słyszała, gdy doszło do tragedii. Jej relacja jest naprawdę dramatyczna.

- Coś strasznego to było. Wycie, jęki, ludzie mieli chyba tę świadomość, że umierają. Część była przygnieciona. Widok pana, który nie miał skóry na twarzy, to coś strasznego. Szok, nie da się tego opisać - opowiedziała kobieta.

Uczestniczka wypadku w drodze do Medjugorie: To było straszne

W pielgrzymce uczestniczyła również mieszkanka Warszawy, która do Medjugorie wybrała się z córką. Niestety nie wie obecnie, w którym szpitalu przebywa jej dziecko, gdyż zostały rozłączone. Kobieta w podobny do pani Beaty sposób wypowiedziała się o kierowcach, zaznaczając, iż byli bardzo doświadczeni, jechali odpowiedzialnie, zmieniali się zgodnie z przepisami.

- Byłam przytomna. Pamiętam, jak mnie brali ratownicy. Jak byłam na miejscu, to ze cztery osoby wynieśli, już nie żyły. Widziałam to. To było straszne. Pomodliłam się za nich, bo co mogłam więcej - opowiedziała.

Źródła: Eska.pl, Fakt.pl

Chorwacja. Wypadek polskiego autokaru. Ksiądz Leszek: Ci z tyłu przygnietli tych, którzy byli z przodu