zdjęcie poglądowe

i

Autor: pixabay

Społeczeństwo

Polska będzie jak Norwegia? Zaostrzenie opieki nad dziećmi jest konieczne

Pracownik socjalny będzie mógł zadecydować o odebraniu dziecka rodzicom, fizycznym odseparowaniu go i zabraniu z domu. Zanim oprawca skatuje dziecko, a cała machina sądowna zacznie działać, w obronie najmłodszych ma stanąć urzędnik. Zmiany w systemie opieki są niezbędne, by chronić dzieci - to stanowisko przedstawiła na swoich łamach "Rzeczpospolita".

Pierwsze zmiany dotyczą Niebieskiej Karty i już są wprowadzone. To kontrola policji nawet po zamkniętej procedurze. Według danych Ministerstwa Sprawiedliwości opublikowanych w poniedziałkowym (15 maja) wydaniu "Rzeczpospolitej", rośnie liczba przypadków znęcania się nad członkami rodziny, zwłaszcza nad dziećmi do lat 16

W 2021 r. doświadczyło tego 1 947 chłopców i 1 848 dziewczynek. To o 500 więcej niż w 2020 r. i o 900 więcej niż w ciągu dwóch ostatnich lat. Wzrasta też liczba zgwałceń dziewczynek do lat 16. Powody są różne, choć – jak przyznają kuratorzy sądowi – zawsze wynikają z dysfunkcji rodziców, na którą nie ma szybkiej reakcji służb. Po śmierci Kamila z Częstochowy minister Zbigniew Ziobro żałował, że w Polsce nie ma kary śmierci, ale nie pochwalił się, że w czerwcu wchodzą zmiany, które pozwolą szybciej reagować na krzywdę dziecka

- czytamy.

Pracownik socjalny będzie mógł interweniować natychmiast, gdy uzna, że jest zagrożone życie lub zdrowie dziecka, bez czekania na sąd tłumaczy w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" adwokat, specjalista przeciwdziałania przemocy w rodzinie dr Grzegorz Wrona.

Niebieska karta na nowo

Nowelizacja ustawy obejmie też Niebieskie Karty. "Nastąpi rewolucja. Procedura obejmie nowe osoby, a dzieci – z automatu. Policjant będzie miał obowiązek usunąć sprawcę przemocy z domu, a pracownik socjalny – zabezpieczyć dziecko. Karta wymusi działania" – zauważa dr Grzegorz Wrona.

Nowością, którą już wprowadzono, jest obowiązek dzielnicowego monitorowania rodziny przez rok od uchylenia wpisu w systemie Niebieskiej Karty. 

8-letni Kamilek odszedł w ciszy. "Ani przez chwilę nie cierpiał"