- To co bardzo istotne i to co nie wybrzmiewa, wzięcie kredytu w określonej wysokości nie równa się, że o taką samą kwotę wzrasta zadłużenie miasta. W zeszłym roku kwota zadłużenia miasta wzrosła o około 1/3 wysokości tego kredytu, ponieważ w tym samym czasie między innymi są chociażby spłacane inne pożyczki czy zakańczane inwestycje - tłumaczy wiceprzewodniczący Rady Miasta Gdyni, Jakub Ubych.
Opozycja była przeciw. - Stan finansów publicznych miasta Gdyni jest w opłakanym stanie i za to winę ponosi całkowitą Wojciech Szczurek. Gdynia jest na równi pochyłej zmierzającej do bankructwa miasta - mówi radny Marek Dudziński z PiS.
- Zaciąganie kredytu wydaje się być najprostszym sposobem na rozwiązanie problemów, ale to się tylko wydaje, bo długookresowo będzie nam to ciążyło przez lata - dodaje radny z PO, Tadeusz Szemiot.
Mimo wszystko gdyński dług nigdy nie przekroczył bariery miliarda złotych. Zdaniem radnych tym razem również ilość cyfr w wartości zadłużenia nie wzrośnie.