Mieszkańcy zapalili znicze w Zawadzie. To tam w koszmarnym wypadku zginęła trójka nastolatków

i

Autor: FOTO PRZEMYSLAW GLUMA/SUPER EXPRESS

Wypadek

Wodzisław Śląski w żałobie po tragicznym wypadku. Kuba, Robert i Denis zginęli

Kuba, Robert i Denis mieli przed sobą całe życie. Żaden z nich nie skończył nawet dwudziestu lat. Niestety w koszmarnym wypadku, który rozegrał się w minioną sobotę wodzisławskiej dzielnicy Zawada, nie mieli żadnych szans. Cała trójka zginęła na miejscu. Ku ich pamięci na miejscu zdarzenia stanęły znicze.

Mieszkańcy Wodzisławia Śląskiego nie mogą się otrząsnąć po sobotnim wypadku, w którym zginęła trójka nastolatków. Pogrążeni w smutku i żałobie, rozpalili znicze pod latarnią w Zawadzie, gdzie rozegrała się cała tragedia. Światełka zostały rozpalone ku pamięci trójki młodych ludzi, którzy mieli przed sobą jeszcze całe życie.

Na miejscu tragicznego wypadku w Wodzisławiu Śląskim palą się znicze

Zobacz zdjęcia 

Koszmarny wypadek w Wodzisławiu Śląskim. Nastolatkowie nie mieli szans

Do koszmarnego wypadku doszło w sobotę 13 stycznia wieczorem w wodzisławskiej dzielnicy Zawada. Piątka znajomych - Denis, Robert, Jakub, Karolina i Daniel - pędziła na dyskotekę. 

W tym samym czasie 24-letni Adam J. dojechał do skrzyżowania ulicy Młodzieżowej z ul. Paderewskiego. Probówał skręcić w lewo, gdy nagle z naprzeciwka nadjechało ciemne audi. Zabrakło czasu na jakikolwiek manewr.

Audi ścięło przód skręcającego peugeota, wypadło z drogi i zaczęło zachować. Dziesięć metrów dalej zahaczyło o słup sygnalizacji świetlnej i zatrzymało się dopiero na latarni. W ciągu kilku sekund z samochodu został tylko wrak. Nastolatkowie nie mieli szans.

Na miejscu zginęli 18-letni kierowca Jakub P. oraz dwójka pasażerów na tylnych siedzeniach: 19-letni Robert B. i 18-letni Denis P. Wypadek przeżyli tylko 19-letni Daniel P., który siedział obok kierowcy i 17-letnia Karolina M. Oboje mogą mówić o cudzie.

Dziewczyna trafiła w ciężkim stanie do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, gdzie przeszła wielogodzinną operację. Daniel P. miał więcej szczęścia - był jedyną osobą, której nie trzeba było wyciągać z zmiażdżonego auta. Ma złamany kręgosłup, ale nie doszło do przerwania rdzenia kręgowego.

Kierowca peugeota z zarzutem spowodowania śmiertelnego wypadku

Policjanci zatrzymali 24-letniego Adama J., który jechał peugeotem. Nie odniósł poważniejszych obrażeń i ze szpitala trafił prosto do izby zatrzymań. W poniedziałek 15 stycznia prokurator przedstawił mu zarzut nieumyślnego naruszenia przepisów ruchu drogowego, czym doprowadził do wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Grozi mu teraz 8 lat więzienia.

24-latek ma odpowiadać z wolnej stopy. Został objęty dozorem policyjnym i poręczeniem majątkowym w wysokości 5 tys. zł. Jak się okazało, Adam J. stracił prawo jazdy z powodu przekroczenia dopuszczalnej liczby punktów karnych. Problem w tym, że informacja do niego nie dotarła - nie wiedział zatem, że nie powinien prowadzić.

Adam J. przyznał się do winy i złożył obszerne wyjaśnienia. Ale kwestia jego winy jest niejasna, bowiem kierujący audi Jakub P. jechał z prędkością znacznie przekraczającą prędkość dozwoloną. Jak podała prokuratura, licznik samochodu miał się zatrzymać na 140 km/h. Tymczasem na drodze, którą jechali nastolatkowie, obowiązywało ograniczenie prędkości do 50 km/h. Co więcej, Jakub P. nie zwolnił, choć zbliżał się do przejścia dla pieszych i widział przed sobą znak informujący o terenie zabudowanym.

To wszystko razem wzięte prowokuje pytanie, czy Adam J. ponosi pełną winę za wypadek. Zadaniem śledczych będzie m.in. zbadanie, czy 24-latek mógł właściwie ocenić prędkość nadjeżdżającego z naprzeciwka audi. W tym celu zaplanowano rekonstrukcję wypadku. 

QUIZ dla doświadczonych kierowców, którzy znają przepisy ruchu drogowego

Pytanie 1 z 10
Czy autostradą można jechać z prędkością 30 km/h?