Lawendowy Ogród Katowic. Tutaj poczujesz się jak na Prowansji

i

Autor: Lawendowy Ogród Katowic (Fundacja Ogrody Przyszłości)

Katowice

W Katowicach za blokami rośnie pole... lawendy. Przez chwilę czułam, jakbym wylądowała w Prowansji

Podjeżdżam autobusem linii 138 pod Górnośląskie Centrum Medyczne i włączam GPS. Pokazuje mi, że do celu mam trzy minuty. Skręcam w lewo i zaczynam się rozglądać za lawendą. "Przecież nie będzie rosła między blokami" - karcę siebie w duchu i znów spoglądam na nawigację. Mijam robotników, którzy remontują stary blok z wielkiej płyty. Zapewne był kiedyś brzydki i odrapany, ale teraz wygląda niezwykle nowocześnie. Głos z telefonu mówi, żebym skręciła za budynek.

"Jakoś bardzo to się nie pomyliłam" - stwierdzam z satysfakcją, gdy moim oczom ukazuje się niskie, ciemnozielone ogrodzenie. Tuż za nim rozcierają się dwa poletka lawendy. Wyglądają jak z obrazów Google, które przeglądałam w dzieciństwie, gdy przechodziłam fazę fascynacji Prowansją. Wzrokiem szukam Moniki, ale nie mogę jej nigdzie znaleźć. Nieco zdezorientowana, stoję przed wejściem, niepewna czy mogę wejść do środka. W końcu wygrywa ciekawość.

Po prawej stronie rośnie spore drzewo, a pod nim leży kilka drewnianych pieńków, pomalowanych na lawendowy kolor. Przy ścieżce stoi uroczy, biały domek z fioletowym płotkiem. Wszędzie dookoła są rośliny: niektóre wiszą, inne leżą w doniczkach na ziemi. "Wygląda niczym wyjęty z bajkowej pocztówki" - myślę, przechodząc dalej w stronę ostatniego poletka lawendy. Tuż obok stoi piaskownica, a obok na pagórku widzę kompostownik. Nieco niżej rosną zioła: rozpoznaję tymianek, miętę, kocimiętkę. Jednak największe wrażenie robi drewniany podest, otaczający potężne drzewo, przyozdobione pastelowymi domkami dla owadów.

Lawendowy Ogród Katowic. Tutaj poczujesz się jak na Prowansji

i

Autor: A. Olejarczyk

Moje samotne zwiedzanie przerywa przybycie Moniki Laksy. To inicjatorka Lawendowego Ogrodu Katowic i prezeska fundacji Ogrody Przyszłości, która miejscem się opiekuje. "Ale broń Boże właścicielka" - zaznacza od razu. Ogród to jest społeczny, wspólny. Ale jak to działa? Monika uśmiecha się i mówi, że z miłą chęcią wszystko mi wyjaśni. Ale musimy zacząć od początku.

Lawenda rośnie w Katowicach

Zobacz zdjęcia

Lawenda przychodzi, gdy się jej nie spodziewasz

Monika zawsze miała duszę społecznika. Kilka lat temu zamieszkała w Ochojcu. Wtedy pracowała jeszcze w korporacji, ale serce podpowiadało, że to nie jej bajka.

Obserwowałam ten ciągły wyścig szczurów i wiedziałam, że to nie dla mnie. Po urodzeniu czwartego dziecka pomyślałam sobie: "I co, mam wracać do tej pracy, w której się męczę?". Postanowiłam, że to koniec. Na szczęście znałam coś innego. Od lat brałam udział w rożnych inicjatywach społecznych. Współpracowałam z Regionalnym Centrum Wolontariatu, pomagałam artystom w czasie pandemii. Pracując społecznie, czułam się jak ryba w wodzie. Ale zawsze realizowałam czyjeś marzenia, a nie własne. W końcu uznałam, że przyszedł czas na mnie - opowiada Monika.

Tyle, że nie była do końca pewna, o czym marzy. Ale jak to bywa w miłości, tak i w tym przypadku uczucie przyszło, gdy się go najmniej spodziewała.

Od kiedy pamiętam ciągnęło mnie do roślin. Chciałam mieć dżunglę w domu, choć wychowana w mieszkaniu na bloku - najpierw na jednym osiedlu, potem na drugim - nie miałam zbyt dużych możliwości. Aż do czasu, gdy przeprowadziliśmy się z mężem do własnego domu. Zaczęłam sadzić rabaty kwiatowe i odkryłam, że to mnie niezwykle uspokaja. Pokochałam pracę w ogrodzie całym sercem, ale dosyć szybko zabrakło mi miejsca na kolejne kwiaty - śmieje się Monika.

Lawendowy Ogród Katowic. Tutaj poczujesz się jak na Prowansji

i

Autor: A. Olejarczyk

Zaczęła się rozglądać za jakąś działką, gdzie mogłaby sadzić kwiaty. Pomyślała, że być może miasto będzie jej w stanie pomóc. Przedstawicielom Zakładu Zieleni Miejskiej powiedziała, że chce sadzić lawendę.

Lawenda też przyszła do mnie całkowicie intuicyjnie. To bardzo piękna i znacząca roślina, która po łacinie oznacza "oczekiwanie na miłość". Ma ponad 100 zastosowań medycznych i kosmetologicznych. Ale sama praca w ogrodzie też jest lecznicza. Przebywanie w ogrodzie w kontakcie z ziemią nas uzdrawia. Kiedy wchodzimy do ogrodu i zaczynamy grzebać w ziemi, nas umysł całkowicie się wycisza, a poziom endorfin rośnie. To ma nawet swoją nazwę: hortiterapia. Na własnej skórze przekonałam się, że działa - uśmiecha się Monika.

Lawendowy Ogród Katowic ciągle dojrzewa 

Po kilkunastu tygodniach niecierpliwego oczekiwania Monika w końcu dostała telefon.

Urzędnicy powiedzieli, żebym przyjechała zobaczyć teren za szpitalem. Przyjeżdżam, a tam las, przewrócone drzewa, chwasty do kolan i ziemia przerżnięta przez dziki. A ja na to mówię: biorę! - śmieje się Monika.

Złożyła wniosek do Inicjatywy Lokalnej w 2018 roku. Otrzymała dofinansowanie, ale pieniędzy wystarczyło tylko na ogrodzenie. Rok później wysłała kolejne zgłoszenie i udało się zebrać więcej środków. Prace budowalne rozpoczęły się w 2020 roku i skończyły na wiosnę kolejnego.

Tak właśnie narodził się Lawendowy Ogród Katowic, który mieści przy ul. Ziołowej 43 w Ochojcu. Dziś prezentuje się okazale, choć początki - jak wspomina Monika - były skromne. Zapowiada też, że to nie koniec zmian, bo przestrzeń "ciągle dojrzewa i ewoluuje".

Gdy dostałam klucze, przez środek szła tylko jedna dróżka, a obok stała jedna, jedyna ławka. Lawendy też nie było dużo. Urzędnicy planowali, że zasadzi ją wykonawca, ale poprosiłam, by ją przynieść w koszach. Chciałam zasadzić kwiaty razem z mieszkańcami, w końcu to jest ogród społeczny. Tak też się stało. Sadziliśmy lawendę razem, społecznie i choć nie przyszło wielu ludzi, była niesamowita atmosfera - wspomina Monika.

Lawendowy Ogród Katowic. Tutaj poczujesz się jak na Prowansji

i

Autor: A. Olejarczyk

Praca wspólna w opozycji do kultu jednostki

No właśnie, ale czym tak naprawdę jest ogród społeczny? Mówiąc najprościej jest to miejsce, z którego może skorzystać każdy mieszkaniec Katowic i to w najróżniejszej formie.

Można u nas wypocząć na ławeczce i poczytać książkę, poćwiczyć jogę, pogrzebać w ziemi, zasadzić lub zasiać coś swojego. Można skorzystać z aromaterapii, zerwać dla siebie kilka ziółek. Ale jest jedna ważna kwestia: ogród społeczny powinien być miejscem dla lokalnej społeczności i od lokalnej społeczności. Jeśli chcesz coś zabrać dla siebie, to daj coś od siebie. To wspólna przestrzeń, z której można razem korzystać, ale też należy razem dbać - wyjaśnia Monika.

Skąd taki pomysł? Społeczniczka przyznaje, że inspirowała się zachodnimi trendami, a napędzał ją sentyment za Polską mentalnością sprzed transformacji ustrojowej.

U nas ogrody społeczne nie są jeszcze tak popularne, jak w Danii czy we Francji. W krajach skandynawskich tworzy się tak zwane komuny, gdzie ludzie mieszkają i żyją blisko ze sobą. W Austrii tworzone są osiedla, które są samowystarczalne. Duże aglomeracje zachodniej Europy starają się odtworzyć naturalne środowisko. Ale w Polsce takie idee nie są jeszcze popularne. U nas z początku ludzie byli w szoku, że zostawiamy drzwi otwarte - opowiada Monika.

I kontynuuje: - A przecież nie tak dawno temu, gdy ja byłam dzieckiem, czyli w latach 80., w Polsce panowała duża otwartość. Wychowałam się na wielkim osiedlu, gdzie wszyscy żyli razem. Pamiętam co weekendowe imprezy z sąsiadami i kuzynostwem na ogródkach działkowych. I nagle przyszedł taki moment, że zrobiliśmy się supernowocześni, indywidualni, zaczęliśmy gonić za sukcesem. Teraz jest pogoń za "ja", media społecznościowe wymagają, byśmy byli unikatowi, panuje silny kult jednostki. Trochę nas, ludzi, to osunęło od siebie.

Lawendowy Ogród ma być odpowiedzią na ten problem. Tutaj powinny się zacieśniać więzi między lokalnymi społecznościami. Czy tak się dzieje? Monika mówi, że do tego jeszcze długa droga.

Coraz więcej osób wie o naszym ogrodzie i przychodzi tutaj. Zgłaszają się do nas ludzie, którzy chcą zorganizować jakieś warsztaty. Regularnie przychodzą tutaj panie, które uczą szydełkować, często są u nas lekcje jogi na trawie. Chcemy inspirować mieszkańców do tworzenia podobnych miejsc w ich dzielnicach, szerzyć ideę Miasta Ogrodu i myślę, że to właśnie zaczyna się dziać. Powolutku, ale do przodu - uśmiecha się społeczniczka. 

Najważniejsze wiadomości ze Śląska

i

Autor: Eska Link: https://www.eska.pl/slaskie/