Spółdzielnie mieszkaniowe to zbiór dziwnych opłat i jeszcze dziwniejszych nakazów i zakazów

i

Autor: Archiwum Spółdzielnie mieszkaniowe to zbiór dziwnych opłat i jeszcze dziwniejszych nakazów i zakazów

Ciekawostki

Spółdzielnie mieszkaniowe to siedliska absurdów. Opłaty za chodzenie po chodniku to jeden ze szczytów

O tym, że spółdzielnie mieszkaniowe to często państwa w państwie wie praktycznie każdy, kto mieszka w zasobach spółdzielczych. Obowiązujące tam zasady, nakazy, zasady, cenniki i tak dalej przyprawiają albo o ból głowy, albo o pusty śmiech. Przykład z Rybnika, gdzie zakazano ogrzewania mieszkań łazienkami, to wierzchołek góry absurdu.

Konia z rzędem temu, kto dokładnie wie, za co dokładnie płaci spółdzielni mieszkaniowej co miesiąc. Jak się okazuje, co najmniej połowa osób płacąca za mieszkanie w spółdzielni, nie ma zielonego pojęcia, na co te opłaty dokładnie są. Bo że płacimy za mieszkanie, wodę, ogrzewanie, prąd, to wiemy wszyscy, ale są też inne opłaty, jak te eksploatacyjne, czy np. na fundusz remontowy. A tam mogą być ukryte różne - przez lokatorów nazywane - "kwiatki". Dodajmy do tego różne zakazy, nakazy, wykazy i przekazy i okazuje się, że obok ustroju określonego ustawami i konstytucją państwa, mamy to samo, ale w mikro skali w spółdzielniach mieszkaniowych. 

Spółdzielnia jak państwo w państwie. Za co tak naprawdę płacimy?

Jak już zostało wcześniej wspomniane, wiele osób nie ma często zielonego pojęcia, co tak naprawdę wchodzi w skład wszystkich opłat w spółdzielni mieszkaniowej. A to często - przynajmniej tak to powinno wyglądać, jest dość dobrze nakreślone w rachunkach otrzymywanych od zarządcy. Oczywiście o takich opłatach, jak za wodę, wywóz śmieci, prąd, ogrzewanie (tak wody, jak i kaloryferów), podatek od nieruchomości czy opłata za zużycie elektryczności do części wspólnych budynku (że o piwnicach, zsypach czy pomieszczeniach gospodarczych nie wspomnimy) to te rzeczy, które wszyscy raczej doskonale kojarzą. 

Są też jednak opłaty, o których większość z nas nie wie. Znaczy się, wiemy że istnieją pod takimi hasłami, jak np. opłaty eksploatacyjne czy fundusz remontowy. Ten pierwszy to często wór opłat bez dna, gdzie wciągane są naprawdę różne opłaty, które czasem mogą mocno zaskakiwać. Ten drugi jest trochę bardziej przejrzysty, choć nie da się ukryć, że jak się mu bliżej przyjrzeć, to też ma parę "perełek", których nie każdy jest świadomy.  

Opłaty eksploatacyjne lub konserwatorskie w spółdzielniach mieszkaniowych. Co tam jest?

Opłaty eksploatacyjne i konserwatorskie to często nie to samo, ale z reguły te drugie często wrzucane są do wora opłat eksploatacyjnych, dzięki czemu wór jest pełny różnych opłat, a tym samym - pieniędzy. Co w nich znajdziemy? Lista jest naprawdę długa, aco znajdzie się w środku zależy już tylko od fantazji administracji spółdzielni. Wśród opłat eksploatacyjnych i konserwatorskich znajdziemy m.in.:

  • Koszty sprzątana,
  • koszty koszenia,
  • koszty odśnieżania,
  • usuwanie usterek, 
  • dzierżawę wodomierzy czy podzielników ciepła,
  • zarządzanie zielenią, 
  • konserwacja instalacji gazowej i wentylacyjnej, 
  • monitoring budynków,
  • konserwacja anteny na dachu, 
  • wypłaty dla pracowników administracji, 
  • działalność kulturalna. 

Jest też fundusz remontowy, który z reguły znajduje się w niemal każdej spółdzielni mieszkaniowej w Polsce. W tym worku kosztów znajdują się takie rzeczy, jak: 

  • Wydatki na remonty. Tu też mogą się znaleźć środki na bieżącą konserwację,
  • opłaty za m.in. dostarczanie do części wspólnej, tj. klatek schodowych i pomieszczeń gospodarczych, prądu, bieżącej wody, energii cieplnej, gazu, opłaty za antenę zbiorczą, opłata za windę, 
  • ubezpieczenia.

Absurdalne przepisy i opłaty w spółdzielniach. Fantazja

Administracje spółdzielni mieszkaniowych w Polsce czasem ponosi fantazja. I to bardzo, bardzo mocno. Słynny był przypadek z Rybnika, gdzie w jednej ze spółdzielni karano lokatorów za to, że ogrzewali swoje mieszkania... łazienkami. Spółdzielnie potrafią jednak wspiąć się na wyżyny kreatywności i zakazać m.in. chodzenia po chodniku bez uiszczonej opłaty, kazać płacić za miejsce parkingowe kiedy nie masz samochodu czy... hodować kwiatki na balkonie tylko w jednym kolorze. 

Absurdy spółdzielni mieszkaniowych. Tego nawet Bareja by nie wymyślił