Szowinistyczna reklama zapiekanek z Rybnika

i

Autor: Flickr/Zapiekanki Tradycyjne FB

Skandal

Rybnik. Internauci oburzeni szowinistycznymi reklamami zapiekanek. Rasimu też nie brakuje

Właściciel lokalu Zapiekanki Tradycyjne po raz kolejny przekroczył granicę dobrego smaku. W mediach społecznościowych opublikował post z dwuznacznym zdjęciem, na którym kobieta próbuje w całości "zjeść" półmetrową zapiekankę. Internauci oburzyli się niesmaczną reklamą zapiekanek z Rybnika - "najgłupsza ośmieszająca kobiety reklama".

Rybnik. Szowinistyczna reklama Zapiekanek Tradycyjnych

Właściciel lokalu Zapiekanki Tradycyjne w Rybniku zasłynął ze swoich kontrowersyjnych reklam udostępnianych w mediach społecznościowych. Jednak w czwartek, 9 listopada właściciel punktu gastronomicznego przeszedł samego siebie. Na facebookowym profilu Zapiekanek Tradycyjnych pojawiło się zdjęcie, na którym kobieta próbuje zjeść w całości prawie półmetrową zapiekankę. Dwuznaczna fotografia nie obyła się bez reakcji oburzonych internautów.

Na jednej z grup na Facebooku zawrzało. Internauci są oburzeni niesmaczną i szowinistyczną reklamą zapiekanek.

"Najgłupsza ośmieszająca kobiety reklama", "Reklama jak z taniego porno, mogli jej chlapnąć jakiś biały sos na twarz", "To przecież wcale śmieszne nie jest. Obrzydza mi to apetyt na jakąkolwiek zapiekankę" - czytamy w komentarzach pod postem.

Internauci oburzeni reklamą zapiekanek

i

Autor: Screenshot

Kontrowersyjne reklamy Zapiekanek Tradycyjnych z Rybnika

Warto nadmienić, że post z 9 listopada to nie jedyny taki przypadek. Właściciel lokalu znany jest w sieci nie tylko z szowinistycznych, ale także rasistowskich reklam zapiekanek. 2 listopada w treści posta użył pejoratywnego określenia na ciemnoskórych mężczyzn, a 31 października po raz kolejny użył grafiki z podtekstem seksualnym.

Do sprawy odniósł się właściciel lokalu "Zapiekanki Tradycyjne", który wyjaśnił, że posty mają charakter humorystyczny i nie miały celu nikogo urazić.

- Nie ma żadnej nienawiści. Kocham wszystkich. Wszystko dla humoru. Reakcje odbiorców się rozdzieliły, ktoś niestety przyjął to blisko do serca i poczuł się urażony (nie miałem zamiaru kogoś w jakikolwiek sposób urazić), większa połowa odebrała to w sposób humorystyczny, co właśnie i było celem opublikowanego posta - tłumaczy naszej redakcji właściciel punktu gastronomicznego.