Pan Jerzy prowadzi zakład szewski w Katowicach-Piotrowicach od ponad 20 lat

i

Autor: A. Olejarczyk Pan Artur pracuje w zakładzie Borowskiego od prawie 10 lat. Zajmuje się naprawą butów

Śląski mały biznes

Pokolenie Z spotyka szewca. "Nie wiedziałam, że z butami można robić takie cuda"

Ostatnio zniszczyłam sobie obcas w moich ulubionych kozakach. Nie chciałam ich wyrzucać, więc zasiadłam przed komputerem w poszukiwaniu szewca. W otchłani Google udało mi się znaleźć mały zakład szewski w Katowicach-Piotrowicach. Na ratunek ukochanym butom ruszyłam już następnego dnia.

Wysiadłam na przystanku autobusowym na przeciwko Biedronki. Nawigacja wskazywała, że muszę się kawałek wrócić. Po chwili ujrzałam żółte, drgające na wietrze chorągiewki z napisem "Szewc". Tak, to na pewno tutaj. Podeszłam do drzwi. 

Pan Jerzy prowadzi zakład szewski w Katowicach-Piotrowicach od ponad 20 lat

i

Autor: A. Olejarczyk Przed zakładem szewskim stoi zabytkowy samochód

W pierwszej sekundzie poczułam się nieco przytłoczona. A to dlatego, że gdzie nie obróciłam głowy, tam widziałam coś innego. Po mojej lewej stronie wisiały paski do spodni, dalej w rzędach leżały kapcie i wkładki do butów. Były też sznurówki do butów, skórzane sakiewki, zapięcia do rowerów, latarki i baterie. Słowem: wszystko, co człowiekowi do szczęścia potrzebne. Albo przynajmniej wszystko, co potrzebne, a czego człowiek na co dzień zapomina kupić. 

- Tego sklepu tutaj na początku nie było. Po latach rozbudowałem zakład i tak powolutku towar pojawiał się na półkach. Z samych usług to wie pani, trudno jest przeżyć - mówi Jerzy Borowski.

Pan Jerzy prowadzi zakład szewski w Katowicach-Piotrowicach od ponad 20 lat

i

Autor: A. Olejarczyk Jerzy Borowski to właściciel zakładu szewskiego przy ul. Armii Krajowej 19a

Szewców nie ma wielu, więc wszyscy się znają

Pan Jerzy urodził się i wychował w katowickich Piotrowicach. Szewskiego fachu uczył się u pana Zarzyckiego, który lata temu prowadził zakład przy ul. Kościuszki.

- On z dziada i pradziada był szewcem. Akurat szukałem roboty to mnie przyjął. Po tygodniu dał mi klucze i mówi: rządź w tym kraju - śmieje się pan Jerzy.

U pana Zarzeckiego przepracował przez 10 lat, bo później właściciel przeszedł na emeryturę i zlikwidował zakład. Pan Jerzy uznał wtedy, że nadszedł czas, by otworzyć coś swojego. I tak właśnie powstał zakład szewski Jerzego Borowskiego. Od 20 lat przyjmuje klientów pod adresem: Armii Krajowej 19a. 

Przechodzimy dalej na zaplecze. Przy niskim stoliku siedzi zgarbiony mężczyzna. W ręce trzyma męski but, właśnie wymienia fleki. To pan Artur, który w zakładzie pracuje od 10 lat.

- Zawsze chciałem być mechanikiem, do dzisiaj mnie ciągnie do samochodów. Skończyłem szkołę w 93' i poszedłem do pracy na warsztat. Ale takim młokosom, jak ja wtedy byłem, to nie dawali poważnej roboty. Tylko się sprzątało. A akurat był taki moment, że nie było komu butów robić. Trzech braci mojej mamy było szewcami, to ja też stwierdziłem, że będę szewcem - opowiada pan Artur.

Pierwszą pracę znalazł w Bytomiu. Potem kilkanaście lat pracował w Katowicach w bramie przy ul. Słowackiego.

- Jak remontowali dworzec i budowali Galerię Katowicką, to wykopali taką wielką dziurę, że nikt już do nas nie przychodził. Ja nie wiem, czy tam się teraz choć jeden sklep ostał. Wszystkie drobne usługi padały wtedy jeden po drugim - mówi pan Artur.

Pan Jerzy prowadzi zakład szewski w Katowicach-Piotrowicach od ponad 20 lat

i

Autor: A. Olejarczyk Pan Artur pracuje w zakładzie Borowskiego od prawie 10 lat. Zajmuje się naprawą butów

W tym samym czasie pan Jerzy szukał nowego szewca, bo poprzedni pracownik zmarł. "My się wszyscy szewcy znamy. Ktoś mi wtedy zadzwonił i o Arturze opowiedział. No to mówię, żeby go przysłali. No a Artur tak się do stołka przykleił, że już prawie 10 lat u mnie siedzi" - śmieje się pan Jerzy.

Panowie mają jasny podział obowiązków. Pan Jerzy zajmuje się głównie torebkami, kaletnictwem, dorabianiem kluczy. Pan Artur z kolei naprawia buty. A jak trzeba, to i narzędzia tutaj ostrzą. Różne noże, nożyczki. "Czego tylko klient zapragnie" - mówi pan Jerzy. 

Jak od zaplecza wygląda praca szewca?

Moją uwagę przykłuwa wielka, czarna maszyna. Wygląda na ciężką i starą. "Ten Singer to jeszcze czasy wojny pamięta" - mówi pan Jerzy. "Dużo lepszy niż ta maszyna obok. Kupiłem, a stoi tylko i się kurzy " - wskazuje palcem na drugą, która wygląda na nieco nowocześniejszą. Zdziwiona pytam dlaczego.

Pan Jerzy prowadzi zakład szewski w Katowicach-Piotrowicach od ponad 20 lat

i

Autor: A. Olejarczyk Stary, przedwojenny Singer

- Każdy wie, że Mercedes jest najlepszy - śmieje się pan Jerzy - Ta nowa maszyna szyje tak, jak typowa maszyna do szycia, czyli albo do przodu, albo do tyłu. A na Singerze mogę sobie obracać i szyć, w którą stronę chcę. To jest sprzęt nie do zdarcia - mówi pan Jerzy.

Z ciekawością rozglądam się dookoła. W końcu niecodziennie można zobaczyć, jak wygląda zaplecze u szewca. Na ścianie wiszą paski, nici we wszystkich kolorach, widzę też zamki do butów i materiały o różnych grubościach. Wszędzie dookoła leżą jakieś narzędzia. Jest trochę ciasno.

Pan Jerzy prowadzi mnie do pokoju z tyłu zakładu. Stoi tam maszyna do szlifowania i woskowania butów. Chropowate koła służą do szlifierki, a te z włosiem - do wosku.

Pan Jerzy prowadzi zakład szewski w Katowicach-Piotrowicach od ponad 20 lat

i

Autor: A. Olejarczyk Maszyna do szlifowania i woskowania butów

- To nie jest takie trudne, jak pani myśli. Najgorsza jest tak naprawdę wymiana stalki w bucie. To jest taki metalowy element pod obcasem, do którego obcas jest przymocowany. Ma za zadanie wzmacniać i stabilizować piętę. Czasem kobieta idzie po schodach i stalka się złamie. Żeby ją wymienić, trzeba rozmontować cały but - mówi pan Jerzy.

A co z kolei jest najprostsze w pracy szewca? "Wymiana fleków, choć są wyjątki" - zaznacza pan Jerzy. Bierze do ręki czarnego kozaka. W obcasie widzę metalową, wydrążoną rurkę.

- Fleki mają takie metalowe "szpile", które wbija się do tej rurki, co ją pani widzi. I nie ma tam nawet milimetra szparki, to jest tak na rozmiar dopasowane. Zdarza się, że klientka urwie flek równo ze "szpilą" i kawałek metalu zostaje w środku obcasa. Żeby to wyciągnąć, trzeba wziąć wiertarkę i to wiercić. Tyle, że wiertarka się nagrzewa, więc jeśli będziemy zbyt szybko wiercić to rurka się nagrzeje, a obcas się zrobi jak guma do żucia. To jest bardzo czasochłonny proces, trzeba wiercić i odstawiać do schłodzenia - wyjaśnia pan Jerzy.

Ile trzeba zapłacić u szewca za naprawę? 

Ciągle przerywamy rozmowę, bo do zakładu przychodzą klienci. Wygląda na to, że panowie na brak roboty nie narzekają.

- Ale u nas też trudno przewidzieć, jak będzie. Raz ludzie przychodzą, a raz nie. Najgorzej było w pandemię. Dwa lata były całkiem słabe, dopiero teraz coś się zaczęło odnawiać. Trzeba też wziąć pod uwagę, że dużo młodych powyjeżdżało za granicę, a taka starsza pani to ma jedne buty na dziesięć lat, więc często nie przychodzi. No, ale do nas ci młodzi zza granicy czasem przywożą buty do naprawy, jak akurat rodzinę odwiedzają. Tam im się nie opłaca, to do Polski pakują pięć par i do szewca - mówi pan Artur.

A ile taka naprawa kosztuje? Wymiana fleków 28 zł, a jeśli "szpila" jest złamana, to trzeba doliczyć 12 zł. Wymiana zamka w kurtce skórzanej to około 100 zł, skrócenie paska 10 zł, a oczka panowie dorabiają gratis. Rzeczy są gotowe do odbioru przeważnie już na następny dzień.

Zakład szewski Jerzego Borowskiego jest otwarty od poniedziałku do piątku w godz. 9-17, a w soboty do godz. 13. 

Więcej z serii "Śląski mały biznes":

Ania po 10 latach rzuciła pracę w banku, żeby piec torty. Dziś ma ręce pełne roboty

Najlepsze mięsne maszkety są w Katowicach. A klimat jak z góralskiej chaty

Pani Tatiana robi bukiety... z mydła. Pachną jak prawdziwe kwiaty