Piotr Maksym

i

Autor: Tomasz Stankiewicz

Śląski rzeźbiarz

Piotr Maksym: 15 lat temu Polacy nie byli gotowi na odtworzenie pruskiego orła

Piotr Maksym, współczesny rzeźbiarz Śląska, prowadzi pracownię sztukatorską Maxim-Art w Mikołowie. Firma istnieje od 1982 roku i ma bogatą tradycję. Zajmuje się szerokim spektrum sztukatorstwa, począwszy od projektu aż po wykonawstwo, w tym sztukaterią wewnętrzną i zewnętrzną, rekonstrukcją zabytków oraz renowacją. Dzieła Piotra Maksyma można podziwiać w całej Polsce. Ze starego banknotu odtworzył pruskiego orła, którego można oglądać w Gliwicach, a na którego powrót Polacy jeszcze nie byli gotowi.

Udało nam się porozmawiać ze współczesnym rzeźbiarzem Śląska. Piotr Maksym opowiedział nam o różnych projektach, w których jego pracownia brała udział, jednymi z większych prac było wykonanie m.in. wystroju kościoła Świętego Krzyża w Warszawie, odtworzenie modelu Juliusza Słowackiego na Placu Bankowym, a także rekonstrukcja elewacji hotelu "Pod Brunatnym Jeleniem" w Cieszynie na rynku.

Tomasz Stankiewicz: Widzę, że wśród pańskich realizacji jest orzeł pruski. Czy mógłby pan opowiedzieć historię, w jaki sposób pracownia z Mikołowa wykonała ten projekt?

Piotr Maksym, Maxim-Art: Ten orzeł pruski był budowany przez Niemców. W czasach Polski Ludowej, to wiadomo, on musiał zniknąć. Skuto go, wcześniej był zrobiony z ceramiki. Później przykryto go styropianem. Natomiast przyszedł czas, kiedy politechnika dostała dotacje na renowacje swoich budynków. Wtedy odkryto, co było pod spodem. Znaleziono kontury orła i pojawiła się ryzykowna decyzja odtworzenia go, bo polskie społeczeństwo jeszcze 15 lat temu, nie było na to przygotowane. Strach był, co to będzie, jak gazety dowiedzą się, że ktoś chce odtworzyć orła pruskiego, ale prawdy historycznej nie można ukrywać. Także nasza pracownia poprosiła o jakiekolwiek zdjęcia, jak kiedyś wyglądał ten budynek. Zdjęcia były, co prawda mało czytelne, ale to zawsze coś. Mając kontury tego orła, znaliśmy całą wymiarowość. Pokusiłem się jeszcze o doszukanie się materiałów stylistyki tego orła. Znalazłem niemieckie banknoty z lat 20. XIX w., gdzie orzeł był, wypisz wymaluj, bardzo podobny. Nakładając go na kontury dostaliśmy rezultat, który pokrywa się ze starymi zdjęciami. Miałem wtedy komisję heraldyków i konserwatorów, ale jak podparłem się tymi oryginalnymi banknotami, to nie mieli już pytań i wiedzieli, że jest to robione w sposób rzetelny i profesjonalny

A ile czasu zajęło wtedy odtworzenie takiego orła?

Jeśli chodzi o takiego orła pruskiego to około 1,5 miesiąca.

Jakie jeszcze wykonywał pan projekty zwracające to, co budynki utraciły w czasie PRL’u?

Przykładem może być Miejski Dom Kultury w Czechowicach-Dziedzicach, gdzie właściciele nie chcieli tej „urody” posocjalistycznej. Chcieli odtworzyć obiekt w formie pałacu, bo w środku miały znajdować się restauracje i biura. Te dwa przykłady, to jedynie drobne epizody z naszego ponad 40-letniego działania.

Na Śląsku ostatnio bardzo głośno jest o zabytkowych renowacjach. Odnawia się to, co straciło swój dawny blask. Czy dostaje pan dużo zleceń na takie renowacje?

Myślę, że jesteśmy najbardziej profesjonalną pracownią sztukatorską na Śląsku, a może nawet i w Polsce. Natomiast ograniczamy swoją działalność, może z racji wieku, klient musi sam do nas przyjść. Mamy tak wielkie spektrum możliwości wykonawstwa, że w tej chwili wolę wykonywać indywidualne rzeźby dla prywatnych właścicieli różnych obiektów i to sprawia mi największą radość. Mogę spełniać swoją pasję bez ekonomicznej walki w przetargach. Aczkolwiek zazwyczaj przychodzą do nas wykonawcy, którzy wygrywają przetargi i proszą nas o pomoc. Wtedy dostają naszą pełną obsługę, czyli wykonanie detalu, odtworzenie tego wszystkiego co jest tematem inwestycji i porady w montażu. Generalnie to wolę zajmować się rzeźbą, czyli cały czas praca i walka z kształtem.

Czyli jak dobrze rozumiem, samodzielnie tworzy pan te rzeźby, ale nie wystawia ich w żadnych galeriach sztuki?

Nie. Jedynie, gdzie można zobaczyć moje prace, to właśnie między innymi przestrzeń publiczna. Z niedalekich okolic są to na przykład: rzeźby grupy wydr z brązu na fontannie miejskiej w Tychach, pomnik św. Floriana w Andrychowie, czy ponad 2-metrowy pomnik serca Jezusa w Olsztynie.

Św floriana

i

Autor: Maxim-Art
Muzy

i

Autor: UM Bytom

A z takich większych inwestycji?

Zrobiliśmy cały wystrój kościoła Świętego Krzyża w Warszawie. Wtedy na realizację układów dekoracyjnych poszło około 30 ton gipsu. Realizowaliśmy także odtworzenie modelu rzeźby Juliusza Słowackiego, który stoi na Placu Bankowym, to jest taka 7-metrowa rzeźba zrobiona z resztek zachowanego modelu z 1939 roku - po prostu wtedy nie doszło do realizacji. Z kolei za dwór Thomkego w Bielsku-Białej otrzymaliśmy wyróżnienie modernizacji roku. A chyba z 25 lat temu zrealizowaliśmy rekonstrukcję elewacji hotelu „Pod Brunatnym Jeleniem” w Cieszynie na rynku. To jest potężny obiekt, gdzie zostało wykonane pełne odtworzenie całej struktury. Trwało to dwa lata – wszystko było odtwarzane w pracowni i montowane na miejscu w Cieszynie. Rekonstruowaliśmy też szereg różnych pałaców.

Cieszyn

i

Autor: Maxim-Art

Po II wojnie światowej w architekturze PRL można doszukać się przeróżnych zdobień. Jednym z lepszych przykładów jest osiedle A w Tychach, które zostało wykonane w „duchu socrealistycznym”. Jak pan ocenia dzisiejszą architekturę pod kątem zdobnictwa?

Architekci zapominają o tych sprawach. Może łatwo jest coś zaprojektować i mieć jakąś wizję, ale trzeba mieć konkretnego wykonawcę. Tutaj nie ma tego sprzężenia. Nasza firma w pełni się poleca do takich realizacji. Wystarczy rzucić temat i ja go rozwinę, pomogę. Dzisiaj brakuje mi tego, tych detali. We wszystkich okresach historycznych, ta sztukateria, czyli to zdobienie architektury występowało. Nawet w modernizmie, a od tej pory zaczynamy o tym zapominać i praktycznie wszystko jest na jedną modłę.

A jak dzisiaj wygląda tak zwany styl dworkowy, który dominował w latach dwutysięcznych? Czy dalej stawianie kolumn rodem z Grecji jest popularne?

U ludzi świadomych i zwykle bogatych, to jak najbardziej dalej jest spotykane. Tylko, że zazwyczaj jest to tworzone dla własnej przyjemności. To jest gdzieś ukrywane, na przykład w prywatnych ogrodach i to ma sens i jest to świadome. Natomiast wcześniej, w latach około dwutysięcznych, rzeczywiście powstał w polskiej architekturze taki styl dworkowy, gdzie architekci, którzy nigdy nic takiego nie robili, dostawali tematy od klientów i to były ich takie pseudowizje. Jak oglądam takie rzeczy, to naprawdę opadają mi ręce. Jeśli chodzi o tę starą architekturę, to trzeba mieć trochę większą świadomość i wiedzę na temat założeń architektury. To jest symetria, rytm, który rodzi porządek. Kiedyś elewacja zewnętrzna była ładna i z zewnątrz i wewnątrz. Ten rytm był zachowany, a dzisiaj, okna są porozrzucane, środek jest chaotyczny. Także tutaj architekci powinni się troszkę wyspecjalizować i wyedukować, żeby realizować takie projekty.

ESKA Śląsk

i

Autor: Eska Link: https://www.eska.pl/slaskie/