„Absolutni debiutanci” powtórzą sukces „Wielkiej Wody”? Netflix zapowiada kolejny polski serial

i

Autor: materiały prasowe Netflix „Absolutni debiutanci” powtórzą sukces „Wielkiej Wody”? Netflix zapowiada kolejny polski serial

Film

Ostatni powiew wolności przed dorosłością. "Absolutni debiutanci" sprawią, że zatęsknisz za młodzieńczością

Rybniczanka Kamila Tarabura zaliczyła mocny debiut w serwisie Netflix. Jej serial "Absolutni debiutanci" wspiął się w ciągu kilku dni od premiery na 7. miejsce pod względem oglądalności w Polsce. Czy to oznacza, że warto sięgnąć po dzieło młodej reżyserki? Spoiler alert: warto.

Kończy się lato, zaczyna dorosłość

Głównymi bohaterami serialu jest Lena i Niko (Martyna Byczkowska i Bartłomiej Deklewa). Ona w spektrum autyzmu, marząca o filmówce i zdolna zrobić wszystko, by to swoje marzenie spełnić. On niczym Sancho Pansa, wierny i lojalny giermek, choć czasem zmęczony ciężarem nietaktownej przyjaciółki. Jest i ten trzeci, Igor - zdolny koszykarz, który na parkiecie jest w stanie czynić magię, ale w środku jest tak naprawdę nieco zagubiony.

Trójkę bohaterów połączą nie tylko wydarzenia, ale uczucia, z których nigdy nie zdawali sobie sprawy, a które zmienią ich na zawsze. Oto podróż niedojrzałych ludzi, którzy właśnie wychodzą z przedsionka życia wprost w dojrzałość. Fabuła brzmi sztampowo - to oczywiste. W historii kina i małego ekranu takich trójkątów oglądaliśmy naprawdę wiele, co wcale nie znaczy, że "Absolutni debiutanci" nie mają w tej kwestii nic do zaoferowania. Młodzieńcze doświadczenia miłości i intymności nie są tutaj ani przerysowane, ani banalne, co stanowi powiew świeżości w gatunku "coming of age".

Bohaterowie stają nie tylko przed życiowymi wyborami, ale też zwykłą prozą codzienności i tym, co najbardziej elektryzuje nabuzowanych hormonami chłopców i dziewczynki, czyli seksu. Ich historia dojrzewania jest mimo wszystko odarta z ekranowej przesady, przez co jest nam zdecydowanie bliższa. Jeśli my odczuwaliśmy kiedyś wstyd z niezamierzonych gestów, tak bohaterowie nam o tym przypominają swoją nieporadnością. Uroczą, ale nadal nieporadnością, dzięki czemu czujemy, że są nam czasem bliżsi, niż nasza pierwsza miłość.

I to właśnie przesłanie płynące z serialu - że młodość powinna móc popełniać błędy i musi nauczyć się je wybaczać - jest jednym z największych atutów "Absolutnych debiutantów".

Miłość w każdym wieku i wydaniu 

Tłem dla całej historii są rodzice Niko, którzy utknęli w stabilnym, codziennym życiu. Pawełkowi (Andrzej Konopka) życie stabilne i powtarzalne odpowiada, ale Bogusia (Anna Krotoska) nie czuje się usatysfakcjonowana. Tęskni za młodzieńczymi motylkami i namiastką ognia, jaki przeżywała będąc w wieku swojego syna.

Problemy małżeństwa z wieloletnim stażem stanowią mocny kontrast do tego, co przeżywają młodzi bohaterowie, którzy dopiero debiutują na polu miłości. Nie potrafią utrzymać swoich emocji w ryzach, ale jak się okazuje, to nie ich młodość o tym decyduje, a dojrzałość emocjonalna, która w czasem ustępuje zwykłym, prostym namiętnościom - czego swoistym przykładem jest właśnie Bogusia. Nie potrafi opanować swoich żądz i wpada w sieć kłamstw, która kończy się tak, jak zawsze: krzywdą najbliższych jej osób.

Tymczasem rodzice Leny, Tamara i Dawid (Katarzyna Warnke i Piotr Witkowski) po kłótni z Bogusią wyjeżdżają do hotelu. W konsekwencji znikają z ekranu praktycznie całkowicie i niezbyt dużo wnoszą do serialu. Wiemy jedynie, że planują wyjechać do Włoszech, a córkę zostawić w Polsce. Ich wzajemna relacja nie została wystarczająco opowiedziana, w efekcie sprowadzając się niemal tylko i wyłącznie do scen seksu. To niestety jedna z wad serialu, bo ze związku Tamary i Dawida można było wyciągnąć więcej. Jeszcze większy niedosyt pozostaje, gdy przyglądamy się ich relacji z Leną. Dlaczego chcą zostawić córkę w Polsce? Czy po nią wrócą? Pytania się mnożą, a odpowiedzi, które dostajemy, są tylko połowiczne. 

O autyzmie bez różowych okularów 

Dużym walorem całej historii jest sposób ukazania autyzmu głównej bohaterki. Jest nienachalny i nie przykrywa jej innych wartościowych cech, co niestety często się dzieje, gdy filmowcy podejmują się trudu zobrazowania jakichkolwiek zaburzeń. Dziewczyna jest zafiksowana na punkcie celu, który chce osiągnąć i z łatwością przełamuje najróżniejsze bariery, bo ich najzwyczajniej na świecie nie widzi. Dlatego życie w spektrum jest dla niej z jednej strony przekleństwem, a z drugiej - wybawieniem, o czym co jakiś czas przypomina jej Niko.

"Jesteś moją ulubioną osobą na świecie" - powtarza Lenie, choć jego uwielbienie nie jest pozbawione poczucia obowiązku. Niko przyjaźni się z dziewczyną od lat. Wie, jak radzić sobie z jej zachowaniem; jak ją uspokoić, gdy wpada w panikę. Ale co się stanie, gdy on wpadnie w panikę? Czy przyjaciółka będzie dla niego oparciem, jakim on jest dla niej? Przygoda z Igorem sprawia, że chłopak zaczyna dostrzegać problematyczność swojej relacji z Leną. Kwestia przyjaźni z osobą w spektrum autyzmu została w "Absolutnych debiutantach" przedstawiona we wszystkich odcieniach szarości, którym mamy okazję się przyjrzeć, oglądając mniejsze i większe sprzeczki głównych bohaterów.

Niestety, ale można odnieść wrażenie, że scenarzystom zabrakło energii przy tworzeniu postaci Igora. W trakcie serialu obserwujemy jego wewnętrzną przemianę, gdy z chłopaka, który ulega złym pokusom staje się mężczyzną, gotowym podejmować trudne, życiowe decyzje. Ale to wszystko dzieje się stosunkowo szybko i bez wystarczającego kontekstu. Niezbyt wiele wiemy o jego przeszłości, a znajomość z kolegami z drużyny została ledwo naszkicowana. Podobnie jak w przypadku rodziców Leny - można było z tej postaci wycisnąć dużo więcej.

Za to z popkultury wyciśnięto, ile się dało, co dla wprawnego kinomaniaka będzie przyjemnym smaczkiem. Niko, Lena i Igor kręcą razem etiudę filmową, co dało twórcom wymówkę, by wypełnić serial nawiązaniami do klasyków. Mamy cytaty z "Dumy i uprzedzenia" i mnóstwo "Pulp Fiction", w tym kultowy taniec Mii i Vincenta w wersji na szkolnym boisku.

Pocztówka z wakacji i wspomnienie młodości

Na duże brawa zasługują zdjęcia autorstwa Tomasza Naumiuka ("Zielona granica", "Odwilż"). Malownicze, momentami wręcz poetyckie widoki przeplatają się z dynamicznymi kadrami z sali gimnastycznej. Wszystkie mają jednak cechę wspólną - ciepło, które tak doskonale znamy z ostatnich dni wakacji.

Szkoda, że ścieżka dźwiękowa nie poradziła sobie tak dobrze. Jerzy Rogiewicz i Bartłomiej Tyciński zebrali kilka naprawdę niezłych utworów ("Crazy on You" Heart, kawałki Underground Youth czy La Femme), ale momentami można odnieść wrażenie, że nie pasują do scen. Melodie są jakby niedograne, niedostrojone, coś nie styka.

Wracając do pytania z początku: czy warto zobaczyć "Absolutnych debiutantów"? Z pewnością. Tak, serial jest momentami nierówny i nie wszystkie wątki zostały dociągnięte, ale to tylko sprawia, że chce się więcej. Trudno rozstać się z bohaterami, którzy budzą w nas tęsknotę za młodzieńczą odwagą, ciekawością i energią. Aż chciałoby się znowu mieć 19 lat.