Mieszkaniec Katowic poprosił o uprzątnięcie suchych liści. Oto, co stało się potem. ZOBACZCIE [ZDJĘCIA I WIDEO]

i

Autor: fundacja makeabetterplace.com

Mieszkaniec Katowic poprosił o uprzątnięcie suchych liści. Oto, co stało się potem. ZOBACZCIE [ZDJĘCIA I WIDEO]

2019-11-06 13:56

Jeden z mieszkańców ulicy Kossak-Szczuckiej w Katowicach zadzwonił do administracji budynku, w którym mieszka z prośbą o sprzątnięcie suchych liści, zalegających na podwórku. Administracja przekazała sprawę miejskim służbom. Po chwili pojawiło się pięciu mężczyzn.... z kosiarkami

Mieszkaniec Katowic poprosił o uprzątnięcie suchych liści. Oto, co stało się potem. ZOBACZCIE [ZDJĘCIA I WIDEO]

Do tego kuriozalnego zdarzenia doszło w zeszły poniedziałek, 28 października w katowickiej dzielnicy Brynów. Mieszkaniec jednego z bloków przy ulicy Kossak-Szczuckiej zadzwonił do administracji z prośbą o usunięcie zeschłych liści z podwórka. Po jakimś czasie przyjechało pięciu mężczyzn, którzy rzucili się na liście... z kosiarkami żyłkowymi. Cała sytuacja wyglądała bardzo komicznie. Mężczyzna, który wezwał miejskie służby postanowił uwiecznić zajście na filmie, którym podzielił się ze swoim sąsiadem - Markiem Strzałkowskim z fundacji Makeabetterplace.com

- Tutaj jak na dłoni widać co się dzieje, kiedy urzędnicy dostają zbyt dużo swobody. To już żyje własnym życiem i nikt nie potrafi tego opanować. W papierach wszystko się zgadza. Więc jeśli pieniądze są marnowane przy tak mało znaczącym zadaniu jak koszenie liści, to co się dzieje przy dużych projektach infrastrukturalnych? - zastanawia się Marek Strzałkowski w rozmowie z portalem eska.pl

Prezes fundacji Makeabetterplace.com dodaje, że po tym jak zamieścił film w internecie, zgłosili się do niego inni mieszkańcy Katowic, którzy również widzieli panów z miejskich służb, próbujących pozbyć się suchych liści za pomocą kosiarki. Co więcej, rzeczona sytuacja miała miejsce dwa tygodnie temu, a liście dalej zalegają na katowickich podwórkach.

Zbudowali toaletę za miliony, to i liście mogą kosić

- Zniszczone schody, zaniedbany plac, dziury w drodze wewnętrznej, brak możliwości spełnienia ustaleń wykupów sprzed 30 lat. To wszystko miasto tłumaczy brakiem pieniędzy. I nic dziwnego że nie ma pieniędzy skoro kosi suche liście, buduje kibel w centrum miasta za 1.2 mln zł w budynku za 4.5 mln zł oraz otwiera biuro w Los Angelesie - drwi Marek Strzałkowski.

O tę kuriozalną sytuację zapytaliśmy Urząd Miasta w Katowicach. Oto odpowiedź katowickiego magistratu. Przytaczamy ją w całości:

"Sytuacja, która została udokumentowana na materiale jest niedopuszczalna. Natomiast warto zaznaczyć, że nie jest to działanie służb miejskich, a wyłonionej firmy w postępowaniu przetargowym, która odpowiada za grabienie, uprzątnięcie liści. Naszą polityka przyjętą ze względów ekologicznych jest pozostawianie liści – szczególnie w parkach i na dużych skwerach, jednak jeśli liście przeszkadzają mieszkańcom i trafia takie zgłoszenie do Zakładu Zieleni Miejskiej – ich uprzątnięcie zlecone jest podwykonawcy. Tak też było w tym przypadku. Wykonawca do zadania podszedł dość kontrowersyjnie, w efekcie liście nie zostały usunięte, a tym samym zlecenie nie zostało w należyty sposób wykonane - dlatego wobec wykonawcy zostaną wyciągnięte odpowiednie konsekwencje".