Lady Pank w Katowicach

i

Autor: Szymon Bijak

Muzyka

Lady Pank zagrał akustyczny koncert w Spodku. Na scenie pojawiły się też Kasia Kowalska i Małgorzata Ostrowska RELACJA

Formacja Lady Pank wciąż promuje, wydany w ubiegłym roku, koncertowy album "MTV Unplugged". Trasa dotarła także do Katowic. 19 listopada legendarny zespół zagrał w równie legendarnym obiekcie swoje największe przeboje w akustycznych aranżacjach.

Zespół Lady Pank zaprezentował "MTV Unplugged" w Katowicach

W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku nie lada wydarzeniem były koncerty organizowane przez telewizję MTV pod szyldem "Unplugged". W ich trakcie zaproszeni wykonawcy grali akustyczne sety i zapraszali na scenę gości. W Polsce, po raz pierwszy, ten kultowy cykl dotarł w listopadzie 2006 roku, kiedy to w łódzkim studio filmowym Toya wystąpiła Kayah.  

Od tamtej pory swojego "Unplugged" na naszym rynku doczekali się m.in. Hey, Kult, Wilki czy Krzysztof Zalewski. W ubiegłym roku do tego grona dołączyła także formacja Lady Pank, która 19 listopada zagrała, w ramach tej akustycznej trasy, koncert w katowickim Spodku. I my na nim byliśmy. 

Na scenie pojawili się goście

Choć pogoda za oknem nie nastrajała do wyjścia z domu, to katowicki obiekt wypełnił się naprawdę szczelnie. Co istotne – fanami w najróżniejszym wieku. I to jest właśnie największa siła zespołu Lady Pank. Ich muzyka łączy pokolenia. W Spodku można było więc spotkać zarówno osoby, które doskonale pamiętają czasy, kiedy na antenie "Trójki" debiutowały takie utwory, jak "Mniej niż zero" czy "Kryzysowa narzeczona", jak i takie, które na muzykę LP "załapały się" dopiero w XXI wieku. 

Wrażenie robiła na pewno otoczka wizualna koncertu. Na trasę "MTV Unplugged" grupa zabrała ze sobą oryginalną oprawę znaną z premierowego występu "bez prądu", który odbył się w czerwcu ubiegłego roku. 

W porównaniu do materiału z albumu koncertowego, muzycy Lady Pank w Katowicach zmienili trochę repertuar, choć nie mogło się przecież obyć bez takich kompozycji, jak wspomniana już "Kryzysowa narzeczona", "Zawsze tam gdzie ty" czy "Zostawcie Titanica". To w końcu gigantyczne przeboje, które zostały chóralnie odśpiewane przez publiczność.  

Mnie natomiast ucieszyła obecność w secie "Sztuki latania". Szkoda tylko, że nie została, tak jak na płycie z zapisem koncertu "MTV Unplugged", wykonana wspólnie z Tomaszem Organkiem. Ale nie zamierzam narzekać jakoś zbytnio, gdyż to i tak mój ulubiony utwór w bogatym dorobku Jana Borysewicza i spółki. 

Jeśli już pojawił się temat gości, to w Spodku zespół zaprosił na scenę Katarzynę Kowalską i Małgorzatę Ostrowską. Pierwsza z nich zaśpiewała "Zamki na piasku" (niestety, w trakcie tego wykonania, nie było jej słychać, gdyż posłuszeństwa odmówił mikrofon, później dostaliśmy namiastkę w postaci krótkiej powtórki całości) oraz "Vademecum skauta". Natomiast Ostrowska pokazała się z drapieżnej strony w "Zostawcie Titanica" oraz "Takich samych". 

Awaria nie zepsuła dobrego koncertu Lady Pank

Warto także nadmienić, że na scenie oprócz głównego składu LP (Jan Borysewicz, Janusz Panasewicz, Kuba Jabłoński, Krzysztof Kieliszkiewicz) obecni byli także dodatkowi muzycy – Wojtek Olszak (fortepian), Marcin Nowakowski (saksofony) i Michał Sitarski (gitara). Nowym aranżacjom najbardziej przysłużył się zdecydowanie saksofon. 

Zespół niewątpliwie jest w formie. Widać radość na ich twarzach radość z możliwości grania klasyków, ale także młodszych numerów ("Mój świat bez ciebie", "Drzewa") w trochę innej formie. Dobrych humorów nie zepsuła nawet awaria sprzętu nagłośnieniowego, przez co koncert musiał zostać przerwany na parę minut. – Ja z Panasem padaliśmy na scenie, ale nigdy nie zdarzyło się to aparaturze – powiedział, z uśmiechem, Jan Borysewicz. 

Choć koncert zleciał bardzo szybko, nie miałem odczucia niedosytu. Fani, którzy tłumnie wypełnili legendarny obiekt w Katowicach, nie mogli żałować, że w deszczową, listopadową niedzielę postanowili wyjść na zewnątrz, zamiast siedzieć w ciepłych czterech ścianach. Ich ulubieńcy dali porządną porcję świetnych numerów, a oni odwdzięczyli się ogromnym aplauzem. Nic dziwnego więc, że muzykom Lady Pank cały czas chce się spotykać z publicznością. I nie jest to ważne w jakim anturażu – czy elektrycznym, czy akustycznym. W obydwóch bowiem wciąż przekonują.