Tajemniczy atak na daniele w Bluszczowie (pow. wodzisławski)

i

Autor: Marek Szczepanek/archiwum serwisu

Wodzisław Śląski

Kto stał za atakiem na daniele w Bluszczowie? Zwierzęta zostały zagryzione na śmierć

Szczątki zwierząt były porozrzucane po całej działce. Wiadomo, że zostały zaatakowane od tyłu. Po jednym danielu został tylko ogon i wnętrzności. Kto stoi za atakiem - wilki czy psy? Wyjaśnieniem tej zagadki zajmie się Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Katowicach.

Tajemniczy atak na daniele na Śląsku. Co tam się stało? 

O tajemniczym ataku na daniele w Bluszczowie (pow. wodzisławski) napisał jako pierwszy portal nowiny.pl. We wtorek rano hodowca Marek Rybarz wszedł do zagrody, żeby nakarmić zwierzęta. Co, to tam zastał, może zmrozić krew w żyłach.

Zagroda wyglądała jak istne pobojowisko. Ogrodzenie było uszkodzone, siatka leżała na ziemi. Po chwili dostrzegł truchła trzech łani. Zostały zaatakowane od tyłu i zagryzione na śmierć. Szczątki i kępki sierści leżały porozrzucane po całej działce. Z czwartej łani został tylko ogon i wnętrzności.

Miałem czarnego daniela, byczek taki 60 kg, on na pewno został wywleczony za ogrodzenie, a mam ogrodzenie 100 metrów na 100 metrów. Jego sierść znalazłem 300 metrów od hodowli. Ślady prowadziły w stronę Polderu Buków na wały. Nie chcę nic sugerować, ale psy raczej by zostawiły szczątki na posesji - mówi Marek Rybarz. 

Co więcej, siedem kolejnych zwierząt uciekło z posesji. Dwa daniele wróciły we wtorek wieczorem, a jednego udało się złapać w środę. Nie wiadomo, co się stało z resztą. 

Od kilkunastu lat hoduję daniele i nigdy coś takiego mi się jeszcze nie zdarzyło. To była taka przydomowa hodowla, mała, tylko 15 danieli. Były oswojone, wszystkie miały imiona i na nie reagowały. Dzieci tu do nas chodziły je karmić - mówi Marek Rybarz.

Kto stoi za atakiem - wilki czy psy? Wyjaśnieniem zagadki zajmie się RDOŚ

Czy to był atak wilków? Sprawa nie jest jasna. Jak udało się nieoficjalnie ustalić redakcji portalu nowiny.pl, kilka dni temu na terenie Polderu Buków (niedaleko zagrody hodowcy) widziano wilka.

W sierpniu zeszłego roku pisaliśmy o tym, że na terenie Nadleśnictwa Rudy Raciborskie i lasów rudzkich żyje jedna wilcza rodzina. Tą informację potwierdziło nadleśnictwo w rozmowie z Radiem 90. Wilki były widziane w rejonie ul. Granicznej w Rybniku oraz na szosie między Jankowicami a Rudami.

Zwykle terytorium zajmowane przez watahę to 100-300 km. Bluszczów od nadleśnictwa Rudy Raciborskie dzieli ok. 30-40 km. Możliwe więc, że wilcza rodzina tam dotarła.

Wilki atakują daniele, bo to dla nich "karma". Jeśli hodowla jest na uboczu i nie została odpowiednio zabezpieczona, to taki atak nie jest niczym nadzwyczajnym - mówią nam eksperci.

Przy czym podkreślają, równie dobrze za atakiem mogły stać psy. W pewnym gospodarstwie monitoring przemysłowy zarejestrował psa, który jednej nocy zagryzł 17 danieli.

Zgłoszenie w sprawie ataku na daniele w Bluszczowie wpłynęło do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Katowicach. Jak przekazała nam Natalia Zapała, rzecznik prasowy katowickiego RDOŚ, inspektorzy w czwartek 1 lutego pojadą na miejsce, by ocenić sytuację. Jeśli okaże się, że za atakiem stały wilki, hodowca będzie się mógł starać o odszkodowanie. O wynikach badań RDOŚ poinformujemy wkrótce.