Stadion Śląski i koncerty

i

Autor: Wikimedia Commons: Raph_PH, MelicansMatkin

Koncerty

Koncerty na Stadionie Śląskim w Chorzowie, które przeszły do historii

U2, Metallica, The Rolling Stones... Moglibyśmy tak wymieniać. Na Stadionie Śląskim w Chorzowie miały miejsce niezapomniane koncerty, które przeszły do historii z różnych powodów. Bo przecież nie zawsze chodziło o czynniki stricte muzyczne.

Oto niezapomniane koncerty na Stadionie Śląskim

Stadion Śląski w Chorzowie to zdecydowanie najważniejszy sportowy obiekt w województwie śląskim. Popularny "Kocioł Czarownic" był także świadkiem wielu ważnych koncertów. W tym roku na chorzowskim stadionie m.in. dwukrotnie zagrała formacja Rammstein, a swój pierwszy, w życiu, tak duży koncert dała sanah. Liczymy, że w 2024 kolejne widowiska się tutaj odbędą. Tymczasem postanowiliśmy przenieść się trochę w czasie i powspominać najbardziej pamiętne występy w tym miejscu. Wybór łatwy nie był. 

Monsters of Rock (AC/DC, Metallica, Queensrÿche), 13.08.1991

Ponad trzydzieści lat temu odbyła się pierwsza i, jak się okazało potem, jedyna polska edycja legendarnego festiwalu Monsters of Rock. Koncepcja tej imprezy narodziła się w 1980 roku w Wielkiej Brytanii. Założenie pomysłodawców było dość proste. Chodziło o stworzenie festiwalu w ramach którego będą grać największe gwiazdy hard rocka oraz heavy metalu. – Monsters of Rock wprowadził nas na Zachód. Otworzył całkowicie nowy rozdział. To był przełomowy koncert – przyznał w 2021 roku, w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim", Paweł Piotrowicz, dziennikarz muzyczny i filmowy Onetu.

Na Stadionie Śląskim zagrała formacja AC/DC w roli głównej gwiazdy. Była też Metallica, która dzień wcześniej wydała słynny "Czarny album" oraz Queensrÿche, amerykański zespół, mniej znany w naszym kraju. I dla wielu osób, które miały okazję tego dnia być na Śląskim, było to przeżycie jedyne w swoim rodzaju. – Świat wielkich koncertów i scen nagle do nas przyjechał. Poczuliśmy wtedy, że o nas nie zapomniano. Że świat się zmienia, a my razem z nim. Powoli stawaliśmy się rynkiem w miarę atrakcyjnym – przyznał dla "DZ" dziennikarz Leszek Gnoiński. 

To było pierwsze wielkie muzyczne wydarzenie na Śląskim. I obiekt zdał wówczas ten test celująco. 

The Rolling Stones, 14.08.1998

Fani The Rolling Stones w Polsce musieli czekać ponad 30 lat, aby ich ulubieńcy ponownie wystąpili nad Wisłą. Koncerty zespołu z kwietnia 1967 roku w Sali Kongresowej przeszły do historii i zapisały się złotymi zgłoskami. To samo pewnie by nastąpiło w 1990 roku. Muzycy mieli wówczas podobno wystąpić w Gdańsku i spotkać się z Lechem Wałęsą, ale ostatecznie do tego nie doszło. Udało się ich do Polski sprowadzić dopiero osiem lat później. Grupa przyjechała do nas w ramach trasy promującej album "Bridges to Babylon". 

W związku z tym jedną z atrakcji, w trakcie koncertu, był wysuwany... most, który poprowadził Stonesów na małą scenę, umieszczoną pośrodku Stadionu Śląskiego (tam muzycy wykonali trzy kompozycje – "Little Queenie", "You Got Me Rocking" i "Like a Rolling Stone"). Należy także wspomnieć, że koncert w Chorzowie został zarejestrowany. Wyemitowała go później, praktycznie w całości, telewizja Polsat. Przed Stonesami natomiast przywilej zagrania miał zespół Dżem. 

Genesis, 21.06.2007

O mały włos, a nigdy nie zobaczylibyśmy zespołu Genesis z Philem Collinsem w składzie w Polsce. Występ przeszedł do historii m.in. z powodu, delikatnie rzecz ujmując, mało sprzyjającej pogody. W trakcie koncertu padał ulewny deszcz. Nie zabrakło także burzy, a pioruny wzbogaciły oprawę wizualną. Świadkowie wspominają, że zaplanowane pokazy pirotechniczne pięknie korespondowały z tymi niezaplanowanymi efektami na niebie. Było blisko, a koncert zostałby odwołany. Na szczęście, ponad 40 tys. osób mogło zobaczyć jeden z najważniejszych zespołów w historii rocka w pełnej krasie. 

Collins już na samym początku przywitał się z publicznością następującymi słowami: "All I want to say is: fucking deszcz" ("Wszystko co chcę powiedzieć to: pieprzony deszcz). Tak, to określenie na długo zostało w pamięci wszystkich zebranych. Podobnie jak sam koncert. Genesis tego czerwcowego wieczoru dali bowiem z siebie wszystko. A może nawet i więcej...

U2, 06.08.2009

Irlandzka formacja U2 dwukrotnie zagrała na Stadionie Śląskim: w 2005 oraz 2009. Oba koncerty były znakomite, wskazujemy jednak na ten drugi. A to wszystko związane jest ze sceną, którą muzycy przywieźli ze sobą. Była ona okrągła, otwarta i otoczona przez publiczność z każdej strony (dziś to norma, wtedy istne novum). Nadarzyła się więc idealna okazja, aby chorzowski obiekt stał się ponownie biało-czerwony. Przypomnijmy, że w 2005 roku, w czasie wykonywania piosenki "New Year's Day", fani U2 utworzyli gigantyczną flagę Polski. Nie bez przyczyny. – To fortepian dał utworowi pewne lodowate tchnienie. Było w nim coś europejskiego i przywołało na myśl strajkujących robotników, stojących na śniegu w Polsce w czasach Solidarności, kiedy Lech Wałęsa został internowany – powiedział Bono tuż po wydaniu albumu "War" z 1983 roku (cytat za miesięcznikiem "Teraz Rock").

Wspomniany manewr powtórzono cztery lata później. Dzięki zorganizowanej akcji powstała falująca flaga w narodowych kolorach. Ponadto, w trakcie występu, publiczność chóralnie odśpiewała "Happy Birthday" dla gitarzysty The Edge'a, który 8 sierpnia obchodził swoje urodziny. W ramach ciekawostki można także dodać, że był to ostatni koncert przed modernizacją "Kotła Czarownic". 

Guns N' Roses, 09.07.2018

Honor ponownego otwarcia Stadionu Śląskiego w Chorzowie, po przeprowadzonej gruntownej modernizacji, o której wspomnieliśmy we wcześniejszym akapicie, przypadł amerykańskiej formacji Guns N' Roses. Już sam ten fakt sprawia, że był to ważny koncert. Ale to nie jedyny powód. 

Grupa, która dwa lata wcześniej reaktywowała się (do składu wrócił m.in. gitarzysta Slash), na Śląskim zaszalała i zagrała ponad trzygodzinny koncert. Axl Rose i spółka na scenie spędzili dokładnie 212 minut. Dzięki temu usłyszeliśmy łącznie 33 utwory. W setliście Gunsom udało się więc zmieścić wszystkie najważniejsze kompozycje w dorobku. Ponadto pojawiły się także liczne kowery. Chociażby "Black Hole Sun" Soundgarden (był to hołd dla Chrisa Cornella, który popełnił samobójstwo rok wcześniej). Sama scena robiła ogromne wrażenie, a trzy wielkie telebimy zapewniały odpowiedni widok wszystkim. Nawet osobom siedzącym dość daleko od koncertowego centrum.