Bruno Muschalik zaginął w Indiach. Minęło prawie osiem lat. Nowe informacje w sprawie

i

Autor: Archiwum prywatne Bruno Muschalik zaginął w Indiach. Minęło prawie osiem lat. Nowe informacje w sprawie

Bruno Muschalik zaginął w Indiach. Minęło prawie osiem lat. Nowe informacje w sprawie

2023-02-08 15:32

Od zaginięcia Bruno Muschalika minęło już prawie osiem lat. 24-letni zabrzanin latem 2015 roku wybrał się do Indii. To miała być ostatnia podróż przed rozpoczęciem pracy w renomowanej krakowskiej firmie. Niestety, 8 sierpnia 2015 roku Bruno wysłał ostatnią wiadomość do swojej dziewczyny. Potem przepadł jak kamień w wodę.

Podróż do Indii jak prezent na zakończenie studiów. Bruno już stamtąd nie wrócił

Bruno Muschalik zaginął 8 sierpnia 2015 roku. Mężczyzna wybrał się w podróż do Indii po zakończeniu studiów. Zaraz po powrocie do Polski miał podjąć pracę w renomowanej, międzynarodowej firmie z oddziałem w Krakowie. Nic nie zapowiadało, by miał nagle zmienić plany. Pan Piotr Muschalik, ojciec zaginionego mówi, że jego syn jest człowiekiem inteligentnym, ambitnym i zawsze zmierzał do celu. - Bruno traktował tę podróż jako zakończenie studiów. Znał doskonale dwa języki, był wysportowany. Wierzyłem, że z pewnością poradzi sobie podczas podróży - mówi w rozmowie z Super Expressem.

Bruno Muschalik ze stolicy Indii, New Delhi, pojechał do Manali. Spędził tam trzy dni. Potem miał udać się do doliny Parvati. - Jestem spakowany, niektóre ubrania zostawiam w pralni i wychodzę na autobus - napisał 8 sierpnia 2015 roku w ostatniej wiadomości do dziewczyny. Wiadomo, że Bruno dotarł do Kasol, niewielkiej miejscowości w Indiach. Tutaj trop się urywa. 

Poszukiwania Bruna trwają już ósmy rok. Pan Piotr osobiście był już w Indiach kilkanaście razy. Początkowo indyjska policja działała bardzo opieszale. Dopiero po złożeniu skargi na bezczynność funkcjonariuszy w 2017 roku sąd podjął decyzję o wznowieniu śledztwa. W działania, których celem było odnalezienie 24-latka, zaangażowane były przede wszystkim biura poszukiwawcze z Indii i Izraela, a także prywatni detektywi z Polski. Ojciec Bruna pracował z całym sztabem ludzi, który pomagał mu na miejscu, ale także weryfikował pojawiające się nowe wątki z Polski. 

Zaginięcie Bruno Mushalika. Główne hipotezy

Co stało się z Brunem? Do tej pory analizowano kilka wątków. Wedle jednego z nich 24-latek miał być widziany w miejscowości Leh koło Kaszmiru w towarzystwie dwóch obywatelek Izraela. Relacje z tego miejsca wydawały się bardzo wiarygodne. Pan Piotr wystąpił w izraelskich mediach. Chciał, by obie dziewczyny zgłosiły się na policję. Apel pozostał bez odzewu. Kolejny trop to Manali. Gospodarz publicznej toalety twierdzi, że widział syna. Pies podjął trop, ale ten urwał się na jednej z szos. Za pomocą drona zlokalizowano rzeczy leżące w dolinie Parvati. Policja pokazała je ojcu Bruna, ale nie należały one do 24-latka.

W końcu policja zatrzymała dwóch mężczyzn. Zajmowali się nagabywaniem turystów. Bruno poznał jednego z nich w New Delhi. To on zaproponował 24-latkowi wyprawę do Parvati, choć ten oponował. W końcu jednak przystał na propozycję. Obaj mężczyźni zostali przebadani wariografem. Badanie wykazało, że nie wiedzieli nic o zaginięciu Bruna.

Gdy rozmawiam z panem Piotrem na początku lutego 2023 roku, czyli blisko osiem lat od zaginięcia mężczyzny, on nie traci nadziei, iż jego syn żyje. - Liczymy, że jest uwikłany w jakąś społeczność. Może został mnichem i gdzieś przebywa. Słyszałem o wielu przykładach takich przemian ludzkich - mówi w rozmowie telefonicznej.

Oczywiście brane są również pod uwagę najczarniejsze scenariusze mówiące o tym, że Bruno nie żyje. - Nie ma na to obecnie śladów ani dowodów. Dlatego liczymy, że finał będzie pozytywny - dodaje pan Piotr.

Mężczyzna przyznaje, że po ośmiu latach jest bardzo zmęczony. - Pandemia źle na nas wpłynęła. Ale mama Bruna bardzo mnie wspiera, jest motorem tych poszukiwań. Zawsze mi przypomina, że gdzieś trzeba w tej sprawie zadzwonić. Nie rezygnujemy - mówi mi ojciec zaginionego 24-latka.

Działania poszukiwawcze na miejscu były prowadzone głównie przez pierwsze trzy lata. Obecnie działa głównie policja, a właściwie jedna z jej jednostek, przypominająca polską CBŚP. Pomaga również nasza prokuratura. Podpisano umowę o pomocy prawnej. - Wcześniej nasze pisma lądowały w koszu. Teraz nasze kontakty mają wyższą rangę - dodaje Piotr Muschalik. W ciągu ośmiu lat na poszukiwania wydano około 300 tys. złotych. Część pieniędzy została zebrana z aukcji charytatywnych, na których polscy i czescy artyści sprzedawali swoje dzieła. Środki zebrano także dzięki zrzutce i z 1 procenta podatku. Obecnie koszty generuje pomoc prawna (prawnik, detektyw). Ale możliwe, że w kwietniu tego roku w Sądzie Najwyższym odbędzie się kolejna rozprawa, a pan Piotr znów wybierze się do Indii. 

Sprawa Bruno Muschalika. Nowi świadkowie

31 stycznia na profilu Poszukiwany BRUNO Muschalik LOST pojawił się nowy post. Sąd Najwyższy wznowił sprawę zaginięcia Bruna. - Rozważam podróż do Indii na rozprawę. Jeżdżę tam, żeby sąd widział, że nam zależy na tej sprawie. Podczas rozprawy mają zostać przesłuchani trzej świadkowie. Jednym z nich jest miejscowy poszukiwacz osób zaginionych. W przypadku drugiej osoby sąd ustala jej obecne miejsce zamieszkania. Trzecia osoba była już wcześniej przesłuchiwana - mówi pan Piotr. - Jestem w stałym kontakcie z naszą adwokatką. Jeśli będę miał pewność, że nie "pocałuję klamki", gdy świadkowie się nie stawią, to z pewnością wybiorę się do Indii - dodaje ojciec Bruna.

Przyznaje, że każda taka podróż to wielki wysiłek organizacyjny, finansowy i ludzki. Wiąże się z długą, wielogodzinna jazdą autobusem po niebezpiecznych terenach. Pan Piotr niegdyś myślał, że do Indii wybierze się raz lub dwa. Ale dzięki ofiarności wielu osób mógł wyjechać na poszukiwania syna wielokrotnie.

Mężczyzna ma nadzieję, że w odnalezieniu syna pomogą mu... polscy turyści. - Jeszcze przed pandemią w te rejony jechało wielu naszych rodaków. Zależy nam na tym, by o sprawie Bruna było głośno. Być może ktoś przypadkowo wpadnie na jakiś trop, usłyszy jakąś rozmowę, będąc w tych okolicach - mówi.

Determinacja pana Piotra w poszukiwaniach syna nie gaśnie.