20-letnia Agnieszka z Zabrza zginęła w tragicznym wypadku

i

Autor: archiwum prywatne

Tragedia

Agnieszka z Zabrza zginęła w tragicznym wypadku w kieleckiej Kadzielni. Pan Artur wspomina zmarłą córkę

Cisza, spokój, górski krajobraz. 16 kwietnia nic nie zapowiadało nadchodzącej tragedii. Rodzice Agnieszki, pan Artur i jego żona Joanna, pojechali na weekend w góry nieopodal Kościeliska. Jedli śniadanie ze znajomymi, gdy nagle zadzwonił telefon. Dzielnicowy przekazał, że ich córka, Agnieszka, nie żyje. Dziewczyna spadła z urwiska z wysokości 20 metrów.

16 kwietnia tego roku około godz. 6:00 w kieleckiej Kadzielni doszło do tragicznego wypadku. 20-letnia Agnieszka z Zabrza spadła z urwiska z wysokości około 20 metrów. Niestety dziewczyna zmarła.

Młoda kobieta była w Kadzielni w towarzystwie 26-latka pochodzącego z Kielecczyzny. Śledczym powiedział, że Agnieszka tylko na chwilę oddaliła się od niego. Po jakimś czasie dotarło do niego, że spadła z urwiska. Był zszokowany.

"Przeprowadziliśmy oględziny na miejscu zdarzenia. Mężczyzna, który towarzyszył 20-latce, został przesłuchany. Przeprowadzono sekcję zwłok. Wstępnie wykluczono udział osób trzecich" - mówiła wówczas Beata Zielińska-Janaszek z Prokuratury Rejonowej Kielce-Wschód.

Jako przyczynę śmierci Agnieszki uznano obrażenia doznane w wyniku upadku z wysokości. Wszystko wskazuje na to, że był to nieszczęśliwy wypadek. Tego dnia w Kielcach było mgliście i wilgotno, co mogło przyczynić się do tragedii.

Nic nie zapowiadało tragedii. Agnieszka była szczęśliwa

Rodzice 20-latki, pan Artur i pani Joanna, byli w szoku, gdy dowiedzieli się o śmierci córki. Zaledwie kilka godzin wcześniej Agnieszka zadzwoniła do ojca, tuż przed godz. 5:00.

- Była szczęśliwa. Krzyczała do mnie „Tato, mam chłopaka. Obudź mamę”. Porozmawialiśmy z nią kilka minut. Na koniec wykrzyczała nam z dziesięć razy „Kocham Was” i się rozłączyła… - wspomina pan Artur w rozmowie z "Super Expressem".

Rodzice 20-latki byli wtedy w górach nieopodal Kościeliska. Jedli śniadanie ze znajomymi. Około godz. 9:00 zadzwonił do nich dzielnicowy. Przekazał, że córka nie żyje i podał numer do kieleckiej jednostki. - Okazało się, że to prawda - mówi pan Artur ze łzami w oczach.

Agnieszka pojechała w sobotę 15 kwietnia do Kielc w towarzystwie koleżanki. Tam miały się spotkać ze znajomymi. 20-letnia zabrzanka była umówiona z chłopakiem, z którym pisała od kilku tygodni. Chodzi o 26-latka, który był na miejscu zdarzenia. Młodzi zastanawiali się, jak spędzić czas wolny. Myśleli, żeby iść do klubu, ale ostatecznie zdecydowali się na spacer. Wybrali Kadzielnię - rezerwat przyrody na obszarze Kielc.

Agnieszka miała wiele pasji i zainteresowań, a jak działała, to zawsze na maksa

Agnieszka po maturze postanowiła zrobić sobie roczną przerwę. Marzyła o medycynie, a wolny czas planowała poświęcić na naukę biologii i chemii, żeby poprawić egzaminy. Ale to nie była jej jedyna pasja. 20-latka interesowała się fizyką kwantową, literaturą i teatrem.

Pan Artur ma fragmenty występów teatralnych Agnieszki. Młoda dziewczyna grała amatorsko, do tego pięknie śpiewała i pisała wiersze. Niejednokrotnie wygrywała w konkursach poetyckich, jej dzieła były nawet publikowane w „Antologii poezji dziecięcej”. 20-latka malowała też obrazy, a jeden z nich podarowała przyjaciółce.

Agnieszka zrobiła nawet kurs na podnośnik! Zapraszała znajomych, by pokazać im panoramę miasta z góry. W planach miała kurs nurkowania, fascynowała się też tatuażami i w celu nauki kupiła maszynkę do robienia tatuaży. Z rodziną często żeglowała po Bałtyku i Mazurach. W tym roku chciała po raz pierwszy popłynąć na samodzielnie wyczarterowanej i prowadzonej łodzi. Jak mówią rodzice, gdy coś Agnieszkę interesowało, to robiła to ma maksa.

- Charyzmatyczna, pozytywnie upierdliwa, roztrzepana, szalona. Od kwietnia zeszłego roku postanowiła się usamodzielnić i przeniosła się do mieszkania, które niegdyś zajmowaliśmy. Jak przychodziła do firmy, to przelatywała jak wiatr - mówi pan Artur w rozmowie z "Super Expressem". 

- Mamy takie stowarzyszenie sportowe. Jesteśmy tam jedną z najstarszych par. To są wspaniali ludzie, trzymamy się od ponad 20 lat. Zawsze robiliśmy imprezy razem, wyjeżdżaliśmy na regaty czy w góry na narty. Jeździliśmy w kilkanaście lub kilkadziesiąt osób. Agnieszka zawsze była z nimi w dobrych relacjach. To byli jej kumple, wszyscy ją rozpieszczali. Różnica wieku nie miała znaczenia - dodaje.

Agnieszka bardzo lubiła zapraszać gości do mieszkania. Imprezy czasem przeciągały się do rana, jak to bywa u młodych ludzi, ale mimo to sąsiedzi ją uwielbiali.

"Kiedy była nastolatką, czasem dochodziło do tarć. Doszkalałem się, czytałem i rozmawiałem z wieloma ludźmi, aby dowiedzieć się, jak sobie w takich sytuacjach radzić i z czego one wynikają. Włożyłem w to mnóstwo pracy, ale efekt był wart każdej poświęconej sekundy. To było bardzo przyjemne doświadczenie, bo udało mi się stworzyć bardzo bliską relację z córką. Wiedziałem wszystko. Agnieszka nie miała przede mną tajemnic, ale przede wszystkim czułem, że mi ufa. Zawsze wiedziała, że kiedy ona i jej koleżanki gdzieś się wybierały, to jestem na posterunku, czy to była ósma wieczorem czy trzecia nad ranem. Kiedy mogłem pomóc, to sprawiało mi ogromną przyjemność. Dla mnie to była nobilitacja, że mi ufa" - mówi pan Artur.

Jak sobie poradzić ze śmiercią ukochanej córki? 

Po śmierci Agnieszki pan Artur i jego bliscy korzystają ze wsparcia psychiatry i psychoterapeuty. Muszą brać leki, by uśmierzyć ból po stracie ukochanej córki.

- Psychiatra powiedział mi, że jeśli nie wezmę leków to w takiej sytuacji, w jakiej się znajduję, poziom kortyzolu jest tak wysoki, że grozi to uszkodzeniem mózgu, serca i narządów wewnętrznych. Postanowiłem mu zaufać - mówi tata Agnieszki. 

Na szczęście rodzice Agnieszki mogą liczyć na wsparcie otoczenia. Dalsza rodzina, przyjaciele i pracownicy firmy, którą pan Artur prowadzi z żoną, pomagają im przetrwać trudny czas.

- Ludzie, którzy nas otaczają, zrobili sobie chyba grafik, żeby w każdej chwili ktoś z nami był. Siedzimy, wspominamy, oglądamy zdjęcia. Ta pomoc w pierwszych dniach była nieoceniona i nadal jest. Przyjaciele jeździli z nami do Kielc i do Krakowa, aby załatwiać formalności. Robili nam zakupy. Czujemy, że mamy przepotężne wsparcie - dodaje pan Artur. 

Mężczyzna nie myśli teraz o przyszłości. Stara się być oparciem dla pani Joanny i młodszego brata Agnieszki, Michała.

7 maja Agnieszka obchodziłaby swoje 20. urodziny.

Najważniejsze wiadomości ze Śląska

i

Autor: Eska Link: https://www.eska.pl/slaskie/