Ochraniają 240 kilometrów zielonej granicy z Ukrainą i 130 ze Słowacją. Służba w straży granicznej to nie tylko odprawy na przejściach granicznych, ale też patrole po dzikich terenach nie tylko Bieszczadów, ale i na Roztoczu i Ziemi Przemyskiej. Strażnicy Graniczni doskonale znają ochraniane przez siebie odcinki, a to jeden z najbardziej zróżnicowanych pod względem ukształtowania odcinków polskiej granicy państwowej, który jednocześnie bez wątpienia jest perłą polskiej przyrody.
Funkcjonariusze doskonale wiedzą np. gdzie niedźwiedzie mają swoje gawry i gdzie żerują, a niedźwiedzie znają już dobrze zapach mundurów i są przyzwyczajone do obecności strażników granicznych na swoim terenie.
- „Umowa„ jest taka, że nie wchodzimy sobie w drogę. Nie raz czujemy wzrok tych potężnych zwierząt na swoich plecach… wtedy spokojnie z pokorą ustępujemy im miejsca, bo w końcu one są u siebie! - mówi Piotr Zakielarz, rzecznik prasowy Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej w Przemyślu.
Strażnicy Graniczni z Podkarpacia realizują swoje zadania pieszo, konno, motocyklami, quadami, samochodami terenowymi, a także śmigłowcami. Niezależnie od formy patrolu na wyposażeniu posiadają m.in. noktowizory oraz kamery termowizyjne do całodobowego monitorowania granicy.
- Głównym zadaniem mundurowych jest zapewnienie szczelności zewnętrznej granicy Unii Europejskiej, a specyfika regionu daje możliwość codziennego obcowania z wyjątkową przyrodą. Podczas służby mundurowi oko w oko spotykają się z mieszkańcami tutejszych lasów m.in. wężami, jeleniami, łosiami, żubrami, niedźwiedziami oraz watahami wilków – mówi P. Zakielarz.
Podczas bezpośredniego spotkania mundurowi zawsze ustępują im miejsca - w końcu zwierzaki są u siebie! Co więcej, zupełnie nieświadome prowadzonej obserwacji i obecności funkcjonariuszy SG zwierzyna toczy normalne życie, pokazując swoje usposobienie i zwyczaje. Zdarzyło się również, że okazałe osobniki zaglądały z zainteresowaniem niemalże wprost w obiektywy kamer wykorzystywanych w służbie przez Straż Graniczną.