Plac kolegiacki w Poznaniu

i

Autor: Poznan.pl Plac kolegiacki w Poznaniu

Protest pod Urzędem Miasta Poznań! Pracownicy domagają się podwyżek. "Siedem stów! Siedem stów!"

2022-09-20 12:08

Kilkuset pracowników poznańskiego magistratu protestowało we wtorek żądając podwyżek pensji o 700 zł brutto. Prezydent Poznania przyznał w rozmowie z zebranymi, że te postulaty są zasadne, jednak na razie nie może złożyć konkretnych deklaracji ich spełniania.

Po godz. 9 na pl. Kolegiackim, przed budynkiem Urzędu Miasta Poznania (UMP) zebrało się kilkuset pracowników magistratu. Pikietujący mieli ze sobą transparenty z hasłami takimi jak: „Powołaniem się nie najem”, „Nie ma wyników bez urzędników” czy „Betonem się nie najem” i skandowali m.in. „siedem stów”.

Urzędnicy chcą m.in. podwyżki wynagrodzenia zasadniczego w całkowitej wysokości 700 zł brutto ze spłatą od stycznia 2022 r, a także jednorazową wypłatę 2,4 tys. zł brutto dla każdego pracownika „w związku z rażącym przedłużeniem negocjacji płacowych w 2021 r.”. Pracownicy UMP chcą także opracowania harmonogramu działań pozwalających na osiągnięcie najniższego wynagrodzenia w urzędzie na poziomie 67 proc. tzw. średniej krajowej oraz wprowadzenie automatycznej, corocznej waloryzacji pensji o średnioroczny wskaźnik inflacji.

Pikietujący za zbyt niską uważają podwyżkę pensji zaproponowaną im w lipcu, w wysokości 230 zł brutto. „Dodać należy, że w porozumieniu z 27 czerwca 2022 r. miała być to kwota 250 zł brutto” – zaznaczył jeden z przemawiających urzędników.

„Wysoka inflacja, 16,1 proc, a co za tym idzie wysokie ceny żywności i usług oraz wyższe koszty energii i paliw, wyższe raty kredytów hipotecznych, sprawiły, że nasze dotychczasowe wynagrodzenia są niewystarczające na pokrycie nawet bieżących wydatków. W związku z powyższym cały czas z UMP odchodzą wykwalifikowani pracownicy, a na ich miejsce próżno szukać nowych” – dodał.

Kolejny z przemawiających zwrócił uwagę, że według ostatnich danych w poznańskim urzędzie miasta na etacie zatrudnionych jest 1942 osób. Przyznał, że zna urzędników, którzy netto zarabiają około 2,5 tys. zł. „Przypominamy, że pełnimy bardzo odpowiedzialne funkcje. To od nas współzależy, czy miasto jakiś proces albo skomplikowaną sprawę administracyjną wygra, czy przegra, czy interesanci będą zadowoleni z jakości i tempa załatwienia sprawy w urzędzie, czy nie” – mówił.

Urzędnicy nakleili swoje postulaty na drzwiach wejściowych do magistratu. W trakcie demonstracji do zebranych podszedł prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. „Sytuacja budżetu jest taka jaka jest. Te +siedem stów+ to byłoby 140 mln zł” – powiedział.

Jaśkowiak zaznaczył, że postulaty urzędników są zasadne w obliczu obecnych wzrostów cen. „Ta jesień będzie bardzo trudna dla wszystkich. Jesteśmy w tej chwili w trakcie uchwalania czy uzgadniania budżetu na przyszły rok i zobaczymy, co będziemy mogli zrobić. Być może będziemy musieli rezygnować z niektórych zadań, które wykonywaliśmy do tej pory jako miasto” – powiedział.

„W tych trudnych czasach mogę państwa zapewnić, że z jednej strony staramy się w tej chwili wypracować takie rozwiązania, żeby przede wszystkim pracownicy mogli godnie zarabiać. Ja państwa postulaty w pełni rozumiem. One są naprawdę zasadne (…) mogę państwu obiecać, że będziemy z radnymi tak to próbowali uzgodnić, żeby przynajmniej w jakimś zakresie te postulaty można było spełnić. Natomiast mamy tyle (pieniędzy – PAP), ile mamy” – mówił prezydent.

Jaśkowiak zwrócił uwagę na zmniejszenie dochodów samorządów. Podkreślił jednocześnie, że jego „ideą nie jest tani urząd” i od początku sprawowania przez niego funkcji prezydenta stara się każdego roku szukać rozwiązań umożliwiających podwyżki pensji urzędników. „Natomiast dzisiaj, dopóki nie rozstrzygną się przetargi na energię elektryczną, dopóki nie uzgodnimy pewnych rzeczy, również z rządzącymi, trudno byłoby mi składać takie deklaracje” – dodał.

W bezpośredniej rozmowie z kilkoma demonstrującymi zwrócił uwagę, że otrzymuje sygnały od prywatnych przedsiębiorców wskazujące, iż zamierzają oni ograniczyć inwestycje i zwalniać pracowników. „Wzrost cen prądu w zeszłym roku to był dla nas koszt 50 mln zł, w tym roku 80 mln zł, w przyszłym roku to będzie 400 mln zł” – mówił Jaśkowiak.

Jeden z demonstrujących zapytany przez PAP o możliwe dalsze formy protestu przyznał, że urzędnicy mogą nie przyjść do pracy. „Mamy prawo np. do skorzystania z urlopu na żądanie, więc nie jest to wykluczone w jakiejś dalszej przyszłości’ – powiedział.

Masz dla nas ciekawy temat lub wystrzałową nowinę? Napisz do nas na adres [email protected]. Czekamy na zdjęcia, filmy i gorące newsy z Waszej okolicy!