PODRÓŻE

Tych atrakcji Londynu mogliście nie znać. Czas nadrobić zaległości

Myślisz, że znasz Londyn? Big Ben, London Eye i Tower Bridge masz już odhaczone? W takim razie pora zejść z utartych szlaków i odkryć miejsca, które rzadziej trafiają na instagramowe pocztówki, a zasługują na nie w równym stopniu. Oto mniej znane atrakcje Londynu, które trzeba zobaczyć.

Londyn to miasto niekończących się kontrastów – klasyka miesza się tu z awangardą, historia z nowoczesnością, a zabytki ze street artem. Turyści najczęściej skupiają się na ikonicznych punktach – i nic dziwnego, bo są piękne i ważne. Ale kto powiedział, że tylko one zasługują na uwagę?

Stolica Wielkiej Brytanii skrywa mnóstwo nietypowych miejsc, o których nie przeczytasz w pierwszym lepszym przewodniku. Czas więc odkryć mniej oczywistą stronę Londynu – tę, której nie widać z pokładu czerwonego autobusu.

Neal’s Yard – kolorowa enklawa w samym sercu miasta

Zaledwie kilka kroków od zatłoczonego Covent Garden kryje się maleńka, bajecznie kolorowa uliczka. Neal’s Yard to mikrokosmos spokoju i dobrego stylu. Kamienice w jaskrawych barwach, niezależne kawiarnie, wegańskie restauracje i butikowe sklepy tworzą klimat jak z filmów Wesa Andersona.

To jedno z tych miejsc, które nie tylko cieszą oko, ale też dają chwilę oddechu od wielkomiejskiego zgiełku. Idealne na leniwe popołudnie z kubkiem matchy w ręku.

Leighton House – wiktoriańska ekstrawagancja w wydaniu totalnym

Jeśli myślisz, że muzea w Londynie to tylko British Museum i Tate Modern, czas poznać Leighton House. Położony w dzielnicy Kensington dom-muzeum sir Frederica Leightona, malarza epoki wiktoriańskiej, to absolutna perła dla miłośników sztuki i architektury. Z zewnątrz niepozorny, w środku zachwyca orientalnymi mozaikami, marmurami i przepychem, który aż prosi się o dźwięk harfy w tle. Wchodzisz tu i zapominasz, że jesteś w XXI wieku.

God’s Own Junkyard – gdzie neony mają duszę

W dzielnicy Walthamstow, wśród magazynów i warsztatów, znajdziesz jedno z najbardziej psychodelicznych miejsc Londynu. God’s Own Junkyard to galeria starych i nowych neonów, która wygląda jak Las Vegas po zderzeniu z kosmiczną wizją Davida Lyncha. Wszystko tu świeci, miga i hipnotyzuje.

Nie bez powodu to jedno z ulubionych miejsc fotografów i ekip filmowych – scenografia robi swoje. A tuż obok? Stylowa kawiarnia wśród świateł – zupełnie jakbyś pił flat white w wnętrzu snu.

"Dziki stół miłości" – kiedy sztuka mówi głosem zwierząt

Wędrując po londyńskich ulicach, można natknąć się na sztukę, która nie potrzebuje ścian. Jednym z takich przykładów jest rzeźba „The Wild Table of Love” autorstwa duetu Gillie i Marc, znanego z tworzenia niezwykłych, emocjonalnych rzeźb przedstawiających dzikie zwierzęta. Siedzą tu razem przy stole słonie, nosorożce, szympansy, żyrafy – gatunki zagrożone wyginięciem, ukazane w niemal ludzkiej scenie wspólnoty i bliskości.

To nie tylko mocna instalacja artystyczna, ale też manifest ekologiczny, który skłania do refleksji. A takich dzieł Gillie i Marca jest w Londynie więcej – ich zwierzęce postaci potrafią „wyrosnąć” znienacka na ruchliwym skrzyżowaniu czy w samym centrum galerii handlowej. I właśnie za to Londyn kochamy – za sztukę, która żyje w przestrzeni miasta.

Gloucester Road – peron pełen tajemniczych stworzeń

Jeśli wysiądziesz na stacji metra Gloucester Road i spojrzysz nieco uważniej w stronę nieczynnego peronu, zobaczysz coś zaskakującego. To właśnie tu znajduje się seria pięciu monumentalnych rzeźb w kształcie kolorowych dysków autorstwa artystki Monster Chetwynd. Każda z nich ma średnicę około 4 metrów i zamieszkała jest przez niezwykłe istoty – kijanki, żółwie, larwy ważek, chrząszcze.

Instalacja balansuje między surrealizmem a ekologiczną baśnią i sprawia, że zwykła przesiadka w metrze zamienia się w spotkanie ze sztuką.

Londyn nie kończy się na tym, co już widziałeś. Wystarczy skręcić w mniej oczywistą uliczkę, zajrzeć do nietypowego muzeum, wybrać się do dzielnicy, której nie znajdziesz na podróżniczych blogach.