rozprawa

i

Autor: BŹ

Sąsiedzi pokłócili się o...psy. Jeden z mężczyzn nie żyje. BEZ sądowego finału [POSŁUCHAJ]

2020-11-27 16:53

Było przyznanie się do winy i propozycja wyroku, na którą zgodził się prokurator. Ale finału nie ma. Przed sądem w Ostrowie Wielkopolskim odbyła się pierwsza rozprawa w sprawie sąsiedzkiej kłótni o psy, która zakończyła się śmiercią jednego z mężczyzn. Oskarżony chciał poddać się karze. Ale pełnomocnicy bliskich ofiary nie zgodzili się na zaproponowany wyrok.

Do zdarzenia doszło w czerwcu tego roku w Ostrowie Wielkopolskim, w jednym z bloków przy ulicy Paderewskiego. Podczas sprzeczki doszło do przepychanek, jeden z mężczyzn spadł ze schodów i zmarł.

Oskarżony przyznał się do winy. I złożył wniosek o dobrowolne poddanie karze - roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata, 20 tysięcy złotych grzywny i nawiązki 5 tysięcy złotych.

Dziś ( 2711) w sądzie stanowczy sprzeciw złożyli - w imieniu bliskich zmarłego - ich pełnomocnicy - mówi mecenas MARTA GAJEWSKA CZUL.

Nie ma zgody moich klientek na zaproponowany wymiar kary. Taka kara nie będzie w ogóle dotkliwa dla oskarżonego.

Sąd w Ostrowie wydaje wyższe wyroki w procesach o znęcanie się nad zwierzętami. A tutaj - w wyniku działania oskarżonego - zginął człowiek.

Nie zgadzamy się z taką karą - mówi mecenas Marta Gajewska Czul

Takie stanowisko zdziwiło nie tylko obrońców oskarżonego mężczyzny, ale także prokuratury.

Mówi prokurator Mariusz Pałat.

W mojej ocenie ta kara jest adekwatna do popełnionego czynu. I dlatego wniosek podtrzymuję.

Oczywiście jakaś modyfikacja jest możliwa, ale w tych okolicznościach musimy zapytać o zgodę oskarżonego.

Prokuratura podtrzymuje wniosek - mówi prokurator Mariusz Pałat

Oskarżyciele posiłkowi nie podali swojej propozycji wyroku. Zgodnie z decyzją sądu mają teraz na to 7 dni.

- Czekamy na ich propozycję -  mówi obrońca oskarżonego Damian Grzeszczyk.

Zdziwiło nas zachowanie oskarżycieli posiłkowych. Tym bardziej, że mój klient przez pięć miesięcy przebywał w areszcie. Kiedy został zwolniony, pełnomocnicy nie złożyli zażalenia na tę decyzję.

Poza tym trzeba wyraźnie zaznaczyć, że dowody w tej sprawie są jasne. I choć ofiara nie żyje, nie można tej sprawy odbierać jako zabójstwa czy brutalnego pobicia. Doszło do sąsiedzkiej kłótni i przepychanki. Nikt nie chciał nikogo zabić. Zresztą śmierć ofiary była dla wszystkich zaskoczeniem.

Mogę potwierdzić, że między stronami od długiego czasu był konflikt sąsiedzki. Ale nie można tej sprawy oceniać przez jego pryzmat. Wyrok dotyczy tylko tego jednego, nieszczęśliwego zdarzenia.

Czekamy na propozycję oskarżycieli posiłkowych - mówi mecenas Damian Grzeszczyk

Oskarżonemu 61- letniemu mężczyźnie grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.

Kolejna rozprawa, na której albo dojdzie do porozumienia albo ruszy proces, odbędzie się w styczniu.

Białostoccy policjanci wywlekli włamywacza spod łóżka