Za wizytę w salonie fryzjerskim zapłacimy więcęj. Wszystko przez koronawirusa

i

Autor: zdjęcie ilustracyjne pixbay/jackmac34

Za wizytę w salonie fryzjerskim zapłacimy więcęj. Wszystko przez koronawirusa

2020-05-22 20:37

Jest drożej nie tylko u dentysty, ale także u fryzjera. Na szczęście nie są to tak duże podwyżki jak u stomatologów, ale konieczne. Wymogi jakie nałożył sanepid na zakłady fryzjerskie wiążą się z wzrostem kosztów utrzymania salonów.

Na razie większość pracuje jeszcze na zapasach sprzed epidemii, ale te niedługo się skończą i trzeba będzie kupić rękawiczki, ręczniki papierowe i środki do dezynfekcji. A cena tych produktów potrafi być 3 razy droższa niż jeszcze 3 miesiące temu.

- Ja tak symbolicznie podniosłam ceny - mówi Agnieszka Kozioł z Salonu Fryzur "Prestige" w Zamościu. - Naprawdę są bardzo kolosalne ceny płynów do dezynfekcji i rękawiczek. Symbolicznie podniosłam ceny o 10 zł. Nie mogę sobie na więcej pozwolić, bo wiem jaka jest sytuacja na rynku pracy i jak jest ciężko. Ktoś sobie może pomyśleć, że tylko przyszła fryzjerka do pracy i zarabia, bo jest pandemia - absolutnie nie. Po porostu koszty dezynfekcji wzrosły, a tego typu środków bardzo często i dużo się używa.

Podobnie jest też w Lublinie.

- My podniosłyśmy ceny o 5 zł. Do czasu tego wirusa też używałyśmy wszystkich tych środków ochronnych typu ręczniki jednorazowe, peleryny, jednorazowe rękawiczki. Cenę podniosłyśmy ze względu na to, że ceny tych środków do dezynfekcji i rękawiczek są wyższe niż wcześniej - mówi Sylwia Jakubas z salonu "Po Włosku" w Lublinie.

Aktualnie żeby obciąć włosy trzeba swoje odczekać, bo fryzjerzy mają ręce pełne roboty.

- Do pracy przychodzę wcześniej, muszę przygotować i odkazić salon - mówi zamojska fryzjerka. - Po każdym kliencie trzeba zdezynfekować powtórnie wszystkie powierzchnie z którymi miał styczność. Jest to uciążliwe i trochę zajmuje. Z tego wynikają te długie przerwy pomiędzy klientami. Wszystko zależy też od usługi. Strzyżenie męskie i dezynfekcja pomieszczenia może zająć pół godziny, ale strzyżenie damskie nawet godzinę i dłużej. Zdarza się, że przez to wracam do domu nawet po godzinie 20:00.

- W tych wytycznych jest tak, że na jednego fryzjera przysługuje jedna klientka w tym samym czasie, także już nie możemy sobie robić klientek "na zakładkę" - dodaje lubelska fryzjerka. - Oczywiście muszą być odstępy między stanowiskami. Klientka nie może u nas poczytać gazety, nie może napić się ulubionej kawy. Mamy teraz bardzo dużo pracy, ponieważ wszystkie klientki już nie mogą się doczekać kiedy po tej długiej przerwie do nas wrócą. Wszystkie chcą "na hura", a rąk do pracy jest tyle ile było do tej pory, więc musimy pracować prężnie, ale też musimy dostosowywać naszą pracę do wszystkich przepisów sanitarnych. Jakoś dajemy radę, a nasze klientki przychodzą, cieszą się, że to już jest ten ich czas kiedy siadają na fotel i nareszcie mogą pomalować swoje odrosty.

A żyć z tymi odrostami przecież łatwo nie jest. Nie jest też łatwo dostać się do fryzjera. W niektórych salonach trzeba czekać około dwóch tygodni. W Zamościu, np. najbliższy termin to 4-5 czerwca. W Lublinie jest podobnie, ale zdarza się też, zwłaszcza w przypadku mężczyzn, że swoją czuprynę mogą skrócić od ręki.​